Michał Kubiak: Trener Heynen znormalniał

Rozmowa z Michałem Kubiakiem, kapitanem naszej reprezentacji siatkarzy.


Pełnienie funkcji kapitana podczas tegorocznego zgrupowania reprezentacji jest trudniejsze czy łatwiejsze niż zwykle?

Michał KUBIAK: – Nie ma to żadnego znaczenia. Oczywiście, niektóre rzeczy trzeba ustalać z większą częstotliwością, ale rola się nie zmieniła i wygląda to bardzo podobnie.

A samo zgrupowanie też przypomina normalne przygotowania kadry z ubiegłych lat?

Michał KUBIAK: – Teraz już tak. Choć nie mamy jakiegoś turnieju docelowego, to trenujemy w miarę normalnie. Zasady przebywania w ośrodku też są obecnie w miarę zwyczajne. Już nie trzeba nosić maseczek. Bardziej podoba mi się zaś to, że jest czyściej. Jest większy porządek i ład. Wszyscy wiedzą za co są odpowiedzialni i co mają robić. Jak ktoś ma posprzątać, to posprząta, jak ktoś ma zdezynfekować, to zdezynfekuje. My sami też bardziej dbamy o to, co się dzieje wokół nas.

Wspomniane trenowanie bez imprezy docelowej nie przekłada się na problemy z motywacją?

Michał KUBIAK: – Nie sądzę, bo wszyscy wiemy, co tak naprawdę tu robimy i po co tu jesteśmy. Jako profesjonaliści zdajemy sobie sprawę, że po powrocie do klubów musimy być w dobrej formie. Nie może być tak, że przez trzy czy cztery miesiące nie robimy kompletnie nic i potem w klubach będziemy świecić oczami, bo np. przytyjemy czy będziemy kompletnie bez formy. Ja sam staram się o to dbać i podtrzymywać cały czas formę.

W tym roku w Spale spory nacisk położono na integrację. Dowiedział się pan czegoś nowego o kolegach z reprezentacji?

Michał KUBIAK: – Mnie już naprawdę nic tu nie zaskoczy, bo po chłopakach można się spodziewać naprawdę absolutnie wszystkiego.

A znany z niecodziennych pomysłów Vital Heynen potrafi jeszcze zaskoczyć? Ostatnio oddał w wasze, zawodników, ręce ułożenie planu drugiej części zgrupowania…

Michał KUBIAK: – Hmm, jak powiem, że nie, to pewnie się na mnie obrazi, bo… A powiem, że nie, już niczym nas nie zaskakuje. Trener zrobił się bardzo normalny. Czy aż do tego stopnia, że nudny? Nie, ale znormalniał. Nie wiem, czym jest to spowodowane.

Wieczorami podobno wciąż bardzo popularne są w Spale gry planszowe…

Michał KUBIAK: – Ja w planszówki nie gram…

Poker?

Michał KUBIAK: – …Pomidor. Gramy w karty, nie tylko w pokera, w różne gry. Staramy się jakoś wypełnić czas, który razem spędzamy.

To zgrupowanie służy wyłącznie integracji i zadbaniu o formę przed przyjazdem do klubów czy jednak może mieć też znaczenie w kontekście selekcji olimpijskiej?

Michał KUBIAK: – To pytanie do trenera. Ma tu 19 zawodników, z których prawdopodobnie będzie wybierał „12″ na igrzyska. Vital na wszystko zwraca uwagę i postawi na ludzi, którzy mu najlepiej pasują do zespołu. Nie wiem, jakimi kategoriami się kieruje przy wyborze. Ma mnóstwo pomysłów, jest człowiekiem kreatywnym, bardzo inteligentnym i przede wszystkim z dużym doświadczeniem, więc wie, czego naszej drużynie najbardziej potrzeba.


Czytaj jeszcze: Z myślą o igrzyskach


Da się wyczuć jakąkolwiek rywalizację między siatkarzami występującymi na tej samej pozycji?

Michał KUBIAK: – Nie sądzę. Oczywiście, jak gramy w cokolwiek, to każdy chce wygrać i być lepszym od drugiego, ale nie jest to pod tym kątem, że jak dziś wygram z tobą w „plażówkę”, to na pewno ja pojadę na igrzyska. Nie o to w tym wszystkim chodzi.

Heynen już w ubiegłym roku kilkakrotnie powtarzał, że jest pan jedynym pewniakiem w składzie na Tokio. Takie postawienie sprawy daje komfort pod kątem przygotowań do turnieju olimpijskiego?

Michał KUBIAK: – Nie wiem, czy komfort. Nigdy w życiu nie dostałem nic za darmo i nadal nie czuję, by tak było. Na wszystko, co mam, musiałem ciężko zapracować. To nie jest tak, że trener powiedział, że jadę na igrzyska, więc teraz już mogę leżeć, pachnieć i nic nie robić. Po pierwsze, nie jest to w moim stylu, a po drugie, jakbym tak zrobił, to w przyszłym roku bym przyjechał i większość chłopaków byłaby dużo lepsza ode mnie. A ja nie chcę odstawać od grupy i tego się trzymam.

Planował pan po tych igrzyskach przerwę w występach w drużynie narodowej. Patrząc na czas pozostały do przełożonej imprezy w stolicy Japonii myśli pan, że to tylko czy aż rok?

Michał KUBIAK: – Trudno powiedzieć. Każdy z nas podczas najbliższego sezonu klubowego będzie musiał pracować najlepiej jak tylko będzie umiał. Do igrzysk został rok. Czy tylko, czy aż – nie wiem. Został rok. Musimy to zaakceptować, nauczyć się z tym żyć i myśleć o tym, co będzie w przyszłym sezonie. Ale jeszcze bardzo dużo może się wydarzyć. Uniknijmy wszyscy poważnych kontuzji, a będzie dobrze.

Obawia się pan, że w 2021 roku igrzyska także mogą się nie odbyć?

Michał KUBIAK: – Na pewno nie zostaną już przełożone po raz kolejny, więc będzie w jedną albo w drugą stronę. Nie mamy na to wpływu. Nie lubię sobie zawracać głowy rzeczami, na które nie mam wpływu. Jak będziemy grać, to zrobię wszystko, żebyśmy zdobyli złoto. Jak nie będziemy, to trzeba będzie żyć dalej i świat się nie skończy.

Pod koniec lipca reprezentację Polski czekają cztery mecze towarzyskie, które z trybun mają obserwować awatary…

Michał KUBIAK: – Obecność kibiców na trybunach jest kluczowa. Widowisko sportowe bez nich to żadne widowisko. I tak naprawdę możemy się czarować, że awatary, nie awatary. Oczywiście, zostało to u nas wprowadzone i jakoś to będzie wyglądać, ale kibic to jest zawsze kibic.

W pierwszej połowie kwietnia był pan jeszcze w Japonii i wraca tam w sierpniu. Decyzje władz tego kraju ocenia pan jako racjonalne?

Michał KUBIAK: – Wprowadzono stan wyjątkowy, co polegało na tym, że rząd poprosił o niewychodzenie z domu. Bo tam rząd liczy się z konstytucją, w której jest zawarte, że obywatelowi nie wolno nic nakazać. Nie można kazać właścicielowi zamknąć restauracji, bo to jest niezgodne z prawem. Można ewentualnie poprosić go o to, a obywateli, by nie wychodzili z domu. Musimy pamiętać, że dla niektórych taka restauracja to jedyne źródło dochodu. Wiele z nich pozostało więc otwartych i można się było swobodnie poruszać. Było zatem w miarę normalnie. W Japonii w maseczkach chodzi się na co dzień, niezależnie od pandemii. Dla nas to nie było więc nic nowego. Mieszkamy w centrum 10-milionowego miasta i widzieliśmy trochę mniej ludzi na ulicach, ale jakoś diametralnie życie nie różniło się od tego wcześniejszego…

Rozmawiała Agnieszka Niedziałek

Na zdjęciu: Michał Kubiak nie uważa, by to, iż Vital Heynen uznał go za jedynego pewniaka na Tokio, zmieniło coś w jego podejściu do siatkarskich obowiązków.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus