Michał Winiarski poszedł w ślady wielkich poprzedników

– Celem będzie udoskonalenie systemu gry, każdego zawodnika indywidualnie i jak najlepsze przygotowanie się do mistrzostw świata – wyjawił swoją filozofię na prowadzenie kadry Niemiec Michał Winiarski.


Polska to w siatkówce prawdziwa światowa potęga. Regularnie sięga – oprócz igrzysk olimpijskich – po medale w najważniejszych imprezach. Dwukrotnie z rzędu zdobywała mistrzostwo świata (2014, 2018). Sukcesy na parkiecie nie przekładają się jednak na dokonania naszych szkoleniowców. Polska myśl trenerska nie jest ceniona na świecie. Nawet na krajowym podwórku prezesi wolą zatrudniać obcokrajowców niż naszych trenerów. W PlusLidze tylko w połowie z 14 zespołów pracują rodzimi szkoleniowcy.

Kiedyś było inaczej. Siatkarze, którzy wyszli spod ręki legendarnego Huberta Wagnera, najpierw rządzili na parkietach, a potem na ławkach trenerskich. Edward Skorek, Zbigniew Zarzycki, Wiesław Gawłowski czy Ryszard Bosek współtworzyli m.in. siłę reprezentacji Włoch. Polscy szkoleniowcy pracowali też we Francji, Turcji, Finlandii, Stanach Zjednoczonych i w krajach Afryki Północnej.

W ostatnim czasie jedynie Grzegorz Ryś (obecnie prowadzi reprezentację Izraela), Andrzej Kowal (wicemistrz Rumunii) oraz Mariusz Sordyl (mistrz i zdobywca Pucharu Rumunii oraz mistrz i zdobywca Pucharu Turcji, a ostatnio pracował w Ukrainie) mogą się pochwalić osiągnięciami w innych krajach.

Zaskakujący wybór

Teraz przed taką szansą staje Michał Winiarski. 38-latek został szkoleniowcem reprezentacji Niemiec, trzeciej drużyny świata z 2014 roku i wicemistrza Europy z 2017 roku. Zastąpił Andreę Ganiego, który niedawno został selekcjonerem Francji po rezygnacji Brazylijczyka Bernardo Rezende. Polak podpisał kontrakt na trzy lata.

Pierwszym turniejem, w którym poprowadzi kadrę naszych zachodnich sąsiadów będzie Liga Narodów, która rozpocznie się 7 czerwca i potrwa do 24 lipca.

– To dla mnie duże wyzwanie i dziękuję Christianowi Duennesowi (dyrektor sportowy) i Niemieckiemu Związkowi Piłki Siatkowej za zaufanie. To świetny zespół, który jest mocno obecny na arenie międzynarodowej. Moim celem będzie dawać z siebie wszystko każdego dnia. Tego samego oczekuję od zawodników, bo wierzę, że codzienna praca na treningach zrobi największą różnicę, aby odnieść sukces – powiedział Winiarski po podpisaniu umowy.

Wybór młodego szkoleniowca był sporym zaskoczeniem. Winiarski nie ma bowiem bogatego doświadczenia jako trener. Nigdy nie pracował z kadrą narodową, nawet jako asystent. Nie ma też na koncie wielkich sukcesów z klubami. Co zatem przekonało Niemców do niego? – Wybraliśmy młodego i ambitnego trenera, który już jako zawodnik miał charakter zwycięzcy. Wykorzystał potencjał gdańskiego klubu w bardzo konkurencyjnej lidze polskiej i przejdzie do czołowego klubu w nadchodzącym roku – skomentował ten wybór Christian Duennes, dyrektor sportowy DVV.

– Potrafi kierować doświadczonymi graczami, a także rozwijać młodych zawodników i tworzyć z nich zespół. Zna już trzech zawodników naszej reprezentacji i oni go znają. Ważne, że wczesne zakończenie sezonu w Polsce pozwoli na wystarczające przygotowanie do VNL, gdzie Michał może przekazać zespołowi swoją filozofię – dodał.

Zna zawodników

Jednym ze wspomnianych graczy, którzy znają metody szkoleniowe Winiarskiego jest Lukas Kampa. Rozgrywający reprezentacji Niemiec i jeden z jej liderów, jest zawodnikiem prowadzonego przez Winiarskiego Trefla Gdańsk. I z pewnością mocno wsparł swojego opiekuna w trakcie wyboru następcy Gianiego.

– Cieszę się, że DVV znalazł wysokiej klasy następcę w tak krótkim czasie. Zaangażowanie Michała Winiarskiego to bardzo dobra wróżba na najbliższe lata i wierzę, że to może być bardzo owocna współpraca. Oczywiście Michał ma mniejsze doświadczenie niż jakikolwiek inny kandydat, ale jest bardzo zmotywowany, aby zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, wraz z nami, w kolejnych trzech latach. Wciąż jest na początku swojej kariery trenerskiej, ale myślę, że już pokazał swój potencjał.

W rozmowach z Moritzem Reichertem i Rubenem Schottem, którzy trenowali z nim zarówno teraz, jak i w przeszłości, skojarzenie z jego nazwiskiem było bardzo pozytywne – wyjawił Kampa.

– Był zawodnikiem światowej klasy. Doskonale wie, co się dzieje u jego zawodników, czego potrzebują. Jest bardzo przystępnym facetem, bardzo komunikatywnym, mówi dobrze po angielsku, włosku, a nawet trochę po niemiecku, również ze względu na powiązania rodzinne. Michał lubi dużo pracować i jest bardzo zmotywowany do podjęcia tego zadania. Mam przeczucie, a on podkreśla, że to dla niego wielki zaszczyt rozpocząć karierę trenerską kadry narodowej w Niemczech – dodał Kampa.

Piłkarskie początki

Michał Winiarski był siatkarzem wybitnym, ale początkowo chciał być piłkarzem. Regularnie występował w reprezentacji makroregionu bydgoskiego. W końcu jednak uznał, że to strata czasu. – Wysoki byłem i trudno mi się biegało pod wiatr – śmiał się po latach.

Postawił na siatkówkę i zaczynał w Chemiku Bydgoszcz. Po ukończeniu SMS-u w Spale, w wieku 19 lat przeniósł się do AZS Częstochowa. Tam długo nie zagrzał miejsca i w 2005 roku zmienił go na Skrę Bełchatów, skąd trafił do włoskiego Itas Diatec Trydent, który budował zespół na miarę światowych sukcesów. I tak się stało.

Winiarski w wieku 26 lat miał już na koncie mistrzostwo Włoch i złoto Ligi Mistrzów, ale też i problemy ze zdrowiem. One spowodowały, że wrócił do kraju, do Skry. Na lata został jednym z jej filarów. Poza rokiem spędzonym w rosyjskim Fakiele Nowy Urengoj, w którym grał do 2017 roku. Skończył karierę w wieku 33 lat, ale nie planował zejścia z parkietu. Chciał jeszcze grać, lecz nie pozwoliło mu na to zdrowie. Nie wystarczyły ani operacja kręgosłupa, ani rehabilitacja. Gdy zaczęły się regularne mecze, kręgosłup nie wytrzymał. Ból był zbyt duży i siatkarz ostatecznie powiedział: koniec.

Mistrz z blokadą

Największym sukcesem Winiarskiego w siatkarskiej karierze było mistrzostwo świata wywalczone na krajowych parkietach w 2014 roku. Okazał się ich bohaterem. Pokonał nie tylko najlepszych na świecie, ale też wygrał z bólem. W drugiej fazie turnieju, w trakcie meczu z Iranem, Winiarski nagle padł na parkiet. Nie mógł wstać. Z boiska znieśli go koledzy, a po zakończeniu seta podtrzymywany przez fizjoterapeutę opuścił halę. W szpitalu MSWiA w Łodzi lekarze zaaplikowali mu specjalną terapię, która polegała na niezwykle precyzyjnym, z dokładnością do dziesiątych części milimetra, zastrzyku z blokadą. Dzień później Winiarski już chodził i lekko trenował, a po kolejnych dwóch dniach grał przeciwko Brazylii w pierwszym składzie!

Po zakończeniu kariery sportowej nie rozstał się z siatkówką. Został trenerem. Najpierw przez dwa lata asystował Roberto Piazzie w PGE Skrze, a w 2019 roku rozpoczął samodzielną pracę w Treflu Gdańsk, z którym już w pierwszym roku wywalczył piątą pozycję, co było ogromnym sukcesem. Teraz przed nim nowe wyzwania. Po raz pierwszy nie tylko poprowadzi drużynę narodową, ale też Aluron CMC Wartę Zawiercie.


Na zdjęciu: Przed Michałem Winiarskim nowe wyzwanie.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus