Zichlarz: Nie ma czasu na eksperymenty

Słabe są argumenty tych, którzy mówią, że jest jeszcze czas, żeby reprezentacja zaczęła grać, zwyciężać i cieszyć miliony kibiców tak, jak było to w najlepszym okresie, kiedy selekcjonerem był Adam Nawałka, a kiedy nasza reprezentacja pokonywała mistrzów świata Niemców czy była rewelacją Euro.

Czasu nie ma. Także w piłce wszystko gna jak oszalałe, a kto się szybko nie porusza do przodu, to zostaje w tyle. Za chwile może się okazać, że zamiast atrakcyjnych rywali z Dywizji A rozgrywek Ligi Narodów, przyjdzie nam rywalizować z Bośnią czy Irlandią Północną, a wtedy zapełnienie Stadionu Śląskiego czy Stadionu Narodowego w Warszawie 50 tysiącami kibiców będzie graniczyło z cudem.

Z Portugalią był moment niezłej gry. Na samym początku spotkania. Wydawało się, że może to wyglądać jak w 2006 roku, kiedy pokonaliśmy ówczesnych wicemistrzów Europy i czwartą drużynę świata na Śląskim 2:1. Niestety, z czasem wszystko się posypało.

Dyskusja o taktyce naszego grania ma się sprowadzać do tego, czy grać jednym czy dwoma napastnikami? Czy na boisku od pierwszej minut powinien być Krzysztof Piątek? To trochę za mało, żeby pokonać kogoś takiego jak Portugalia. Dobrze dobraną taktyką, tym, żeby piłkarze dokładnie wiedzieli co mają na boisku robić i jak się poruszać, można zniwelować braki czy niedostatki.

W czwartek wieczorem na Śląskim tego zabrakło. Już od pierwszych minut było wiadomo, że niebezpiecznie jest po naszej lewej stronie. Hasał tam jak chciał wszędobylski Joao Cancelo i gdzie przeniósł się też widzący nasze słabości Bernardo Silva. Nikt jednak nie reagował na czas, nie podejmował wiążących decyzji. Potem było już za późno.

Spójrzmy na rywala, gdzie było kilka nowych twarzy z Rubenem Nevesem, z którym rozmawialiśmy po meczu, na czele. Ten 21-latek jest pół roku starszy od naszego Szymona Żurkowskiego. Też mógłby grać w młodzieżowej reprezentacji swojego kraju, która jak nasze „Orły”, toczy dramatyczną walkę o wyjazd na MME i olimpijskie paszporty.

Neves gra i pomaga jednak pierwszej reprezentacji. Żurkowski, choć mówi się o tym i pisze od prawie roku, także na łamach „Sportu”, jeszcze nawet nie zadebiutował w seniorskiej reprezentacji. W tym też tkwi różnica pomiędzy polską, a portugalską piłką.