Michałek: Będziemy dążyli do odsunięcia Kotali!

Jak odebrał pan środowe wystąpienie prezydenta Andrzeja Kotali?
Szymon MICHAŁEK: – Prezydent wyszedł, wcześniej nie dał możliwości zadania pytań z sali, czyli czegoś się boi. W lutym tego roku zrobił podobną szopkę. Powiedział, ze poprzesuwa ścianki działowe, podzieli działkę, ale tylko po to, by przeczekać kilka miesięcy i mieć w ręku wymówkę, że PiS zmienia przepisy podatkowe, dlatego miasta nie stać. A przecież to PO jest partią liberalną, która powinna dążyć do obniżenia podatków! Na wrześniowej manifestacji prezydent powiedział, że miastu zwiększają się koszty, m.in. poprzez podwyżki dla nauczycieli. Tyle że rząd wprowadził tę zmianę od września, a w Chorzowie – za sprawą uchwały rady miasta – nastąpiło to już na przełomie maja i czerwca! Czyli nasi włodarze sami zdecydowali, że koszty będą wyższe. Kto tu komu chce nawijać makaron na uszy? Prezydent mówi też, że kibice odwrócili się od klubu.

To nawiązanie do bojkotu, który zawiesiliście w ubiegłym tygodniu.
Szymon MICHAŁEK: – Przez 10 miesięcy, niemalże dzień w dzień, grupa 12 osób spotykała się z największymi akcjonariuszami, prezydentem, omawiając kwestie stadionu i Ruchu. Odwróciliśmy się tylko w momencie, w którym widzieliśmy, że te rozmowy do niczego nie prowadzą. Co jest najważniejsze dla kibica? Solą jest chodzenie na mecze. Poświęciliśmy coś, co mamy najcenniejszego, czyli chodzenie na stadion, by pokazać ludziom, że w tym klubie jest patologia. M.in. przez to, że prezydent od dziewięciu lat obiecuje stadion, ale nie chce go budować. Ruch? Panowie Bik i Kotala umówili się, że w tym roku pieniądze z tytułu promocji przez sport wpłyną w lutym. A kiedy wpłynęły? Pierwsza transza – we wrześniu! To kto tu się ustawia bokiem do klubu? Albo najwięksi akcjonariusze na coś się dogadują, albo ktoś tu w coś gra.

Co dalej?
Szymon MICHAŁEK: – Dla mnie to skandal, oszukiwać tysiące ludzi przez tyle lat. Coś nie do pomyślenia. Będziemy dążyć do tego, by odsunąć prezydenta Kotalę od stanowiska w drodze referendum. Jesteśmy zdeterminowani, nie będziemy więcej słuchać tego, co ma do powiedzenia – zwłaszcza że na temat stadionu nie jest co nic ciekawego. Za prezydenta Kotali ten stadion w Chorzowie nie powstanie. Prezydent Kotala nie jest kibicem Ruchu i to niestety widać na każdym kroku. Jest przeciwnikiem Ruchu Chorzów.

Jak (nie) powstawał stadion w Chorzowie?

Opowiada Szymon Michałek:
2010: Prezydent Kotala wygrał wybory tylko dlatego, że obiecał kibicom stadion. Marek Kopel po pierwszej turze miał przewagę, tę drugą przegrał o jakieś 100 głosów.
2012: Widząc, że nic w temacie stadionu się nie dzieje, kibice zorganizowali pierwszą dużą manifestację pod Urzędem Miasta.
2013: Powstały makiety stadionu, ale prezydent mówił, że niestety nie ma większości w radzie.
2014: Usunęliśmy w wyborach większość radnych, którzy w temacie stadionu byli na „nie”. Wtedy pan Kotala był prezydentem, miał większość w radzie miasta, mógł przegłosować wszystko. Mógł też zatem budować stadion.
2015: prezydent obiecywał, że stadion zacznie się budować w 2016.
2016: Felerny rok. Miasto na prośbę kibiców przekazało klubowi 18 mln pożyczki, by go ratować, ale w mojej ocenie to była tylko i wyłącznie kolejna zagrywka miasta, by nie budować stadionu. Zgodziliśmy się, by w związku z pożyczką przesunąć budowę o dwa lata. Dziś mamy 2019 rok i stadionu nie ma, a prezydent mówi, że musi odłożyć ten temat…