Michniewicz w obronie imienia

Przeszłość selekcjonera reprezentacji Polski jest dziś tematem głośniejszym niż nadchodzący mundial. Czesław Michniewicz ma tego dość i postanowił wejść na drogę sądową.


Nie jest tajemnicą – czego nie ukrywa sam trener – że Michniewicz dobrze znał się z szefem piłkarskiej mafii korupcyjnej, słynnym Ryszardem „Fryzjerem” Forbrichem. Nie czas i nie miejsce teraz, by po raz kolejny przypominać o 711 kontaktach i próbach kontaktu, jakie zaistniały pomiędzy panami w latach 2003-05. Obecny selekcjoner z punktu widzenia prawa jest niewinny, nigdy nie postawiono mu żadnych zarzutów, nigdy nie został za nic skazany. Sam też wielokrotnie podkreślał, że w korupcji nie brał udziału.

Wiele pytań

Wiele faktów związanych z przeszłością Michniewicza ciągle budzi jednak wiele wątpliwości, a wyjaśnienia trenera grona osób albo nie przekonują, albo wręcz szkoleniowiec odpowiedzi na niektóre pytania unika. Osobą, która od pierwszego dnia pracy 52-latka w reprezentacji najmocniej drąży sprawę, jest dziennikarz śledczy WP Szymon Jadczak, który zasłynął m.in. z oczyszczenia gabinetów Wisły Kraków z gangsterów oraz wielu innych wstrząsających materiałów związanych nie tylko ze światem sportu.

Jadczak przez kilka miesięcy zapoznawał się z aktami Michniewicza, którego nazwisko przewijało się w różnych zeznaniach. Zresztą trener kilkanaście lat temu sam udał się do prokuratury, aby z dobrej woli odpowiedzieć na potencjalne pytania. 20 czerwca na WP ukazał się tekst dziennikarza, który krok po kroku opisał okoliczności, w jakich Michniewicz dzwonił (lub próbował to robić) do „Fryzjera” i na odwrót. Było to przy okazji 11 spotkań prowadzonego przez szkoleniowca Lecha Poznań, które zostały uznane za ustawione.

Michniewicz twierdził, że nic o tym nie wiedział; Jadczak sugeruje coś innego – choć wprost niczego nie stwierdza, ale cytuje m.in. wypowiedzi nieżyjącego już trenera Janusza Wójcika, który brał udział w ustawianiu spotkań i został za to skazany. Dziennikarz podaje, że na przestrzeni dwóch lat obaj panowie rozmawiali ze sobą telefonicznie łącznie 27 godzin, a to z kolei stawia przy sprawie kolejny znak zapytania.

Prawnik „Fryzjera”

Na końcu tekstu zamieszczono także wypowiedzi dwóch prawników, związanych w przeszłości z Wydziałem Dyscypliny PZPN, którzy wprost skrytykowali działania prokuratury, twierdząc, że ta wykonywała swoją pracę pobłażliwie – także w stosunku do Michniewicza.

Selekcjoner już na swojej powitalnej konferencji groził Jadczakowi… prokuraturą. Swoje słowa postanowił zamienić na czyny, ponieważ kilka dni po ukazaniu tekstu trener postanowił pozwać dziennikarza WP o zniesławienie! Sprawa zrobiła się jeszcze głośniejsza, także zagranicą. Michniewicz w międzyczasie zatrudnił w swojej obronie Piotra Kruszyńskiego, który w przeszłości… reprezentował „Fryzjera”. Decyzja selekcjonera wywołała więc dwojaki niesmak, tym bardziej że wszystko wyglądało tak, jakby PZPN o nic o działaniu szkoleniowca – a to prosta droga do wpadki wizerunkowej.

Jestem osobą niewinną

Michniewicz szybko jednak wykonał krok w tył i wystosował oświadczenie. „Na co dzień łączy nas piłka. Ale niekiedy piłka potrafi także dzielić, o czym przekonałem się w ostatnich tygodniach, gdy zostałem bezpardonowo i niesprawiedliwie zaatakowany” – czytamy. „Po analizie sytuacji (…) zdecydowałem się na podjęcie kroków prawnych wobec redaktora Szymona Jadczaka. Jestem przekonany co do słuszności tej decyzji, gdyż wiem, że wspomniane ataki są niesłuszne, a tezy stawiane w medialnych publikacjach nie mają pokrycia w faktach. Jestem osobą niewinną i tego faktu będę bronił wszystkimi dostępnymi środkami. (…) Jednak dziś najważniejszym celem są mistrzostwa świata. (…) Dlatego zdecydowałem, że do zakończenia mundialu moi prawnicy wstrzymują się z podejmowaniem jakichkolwiek działań w tej sprawie” – oświadczył selekcjoner, który od zawsze podkreślał swoją niewinność i to, że jego kontakty z Forbrichem nie dotyczyły korupcji, o której on nic nie wiedział.

PZPN także wydał oświadczenie. „Polski Związek Piłki Nożnej nie jest stroną w powyższej sprawie, ale uznaje prawo Czesława Michniewicza do obrony swojego dobrego imienia przed niezawisłym sądem. Jednocześnie PZPN nie będzie w żaden sposób aktywnie angażował się w działania prawne związane z ewentualnym dalszym postępowaniem” – czytamy. Sprawa zapewne będzie miała jeszcze swoją głośną kontynuację.


Na zdjęciu: „Jestem osobą niewinną i tego faktu będę bronił wszystkimi dostępnymi środkami” – oświadczył Czesław Michniewicz.
Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus