Mieć swojego Carlitosa

Następny1 z 2
Użyj strzałek ← → do nawigacji

Kiedyś nie do pomyślenia było, żeby hiszpański piłkarz, nawet ten grający w III lidze, trafił nad Wisłę. Mija 11 lat odkąd pierwszy zawodnik zagrał w ekstraklasie, a był nim Inaki Astiz, którego… wciąż możemy oglądać w warszawskiej Legii. Od tamtego momentu przewinęło się wielu Hiszpanów. Czasem polskie klub boleśnie „pudłowały”, żeby wymienić trio z Legii – Inaki Descarga, Alberto Ortiz Moreno „Tito” i Mikel Arruabarrena. Jan Urban i Mirosław Trzeciak do dziś powinni tłumaczyć się z tych kompletnie nieudanych ruchów.

Każdy chce spróbować

Później jednak kolejne klubu z coraz większą śmiałością sięgały po Hiszpanów i dobrze na tym wychodziły. Tak mogą powiedzieć działacze choćby Piasta, Jagiellonii czy Wisły. W Krakowie ten iberyjski napływ został nagle zatamowany, a przy Reymonta nie ma już ani hiszpańskiego trenera, a ni większości piłkarzy. W nowym sezonie więcej Hiszpanów będzie miał ich odwieczny rywal, czyli Cracovia, która tego lata zakontraktowała Eladiego i Gerarda Olivę. Najwięcej emocji wywołał jednak wewnątrzligowy transfer Carlitosa, który Kraków zamienił na Warszawę. Mimo sporego ruchu w obydwie strony w ekstraklasie i I lidzie liczba Hiszpanów została utrzymana. W tamtym sezonie było ich łącznie 20, teraz jest 19, ale okno transferowe jeszcze jest otwarte. Co ciekawe coraz chętniej po Hiszpanów sięgają na zapleczu ekstraklasy. W nowym sezonie kibice w Opolu, Bielsku-Białej czy w Mielcu będą mogli oglądać w akcji iberyjskich zawodników.

Następny1 z 2
Użyj strzałek ← → do nawigacji