Miedź Legnica. Asy i blotki

Do tej pory w Miedzi Legnica grało ośmiu Hiszpanów, ale nie wszyscy byli wzmocnieniami.

Moda na obcokrajowców zaczęła się w Miedzi stosunkowo późno. W sezonie 2013/14 w zespole „Miedzianki” nie było jeszcze żadnego obcokrajowca, ten pomysł w głowie właściciela klubu, Andrzeja Dadełły, rodził się stopniowo. „Hurtowe” zakupy zawodników z obcym paszportem rozpoczęły się w sezonie 2014/15. Wtedy w zespole ze stadionu im. Orła Białego pojawiło się sześciu zagranicznych futbolistów, lecz ich zdobycz bramkowa była mizerna. Strzelili tylko cztery gole, natomiast polscy piłkarze zapisali na swoje konto aż czterdzieści!

– Mimo że zdobyli mało goli, podnieśli jakość gry – przekonuje ówczesny trener Miedzi, a obecny ambasador klubu, Janusz Kudyba.

– Zadowolony byłem przede wszystkim z postawy stopera Kevina Lafrance’a i defensywnego pomocnika Yannicka Kakoko. Irytował mnie natomiast grający w ataku Tadas Labukas. Litwin dużo biegał, ale pożytku z niego było niewiele. Środkowy napastnik może przez większość meczu stać, lecz w odpowiednim momencie musi wystartować, zgubić obrońców i znaleźć się w dogodnej sytuacji strzeleckiej. Labukas tego nie potrafił.

Marquitos przetarł szlak

W następnym sezonie (2015/16) przez drużynę Miedzi przewinęło się aż 11 obcokrajowców, wśród nich pierwszy Hiszpan – Marcos Garcia Barreno Marquitos, który zagrał w 10 meczach i strzelił 3 bramki. To on przetarł szlak rodakom, którzy chętnie zatrzymywali się w Legnicy. Oprócz Marquitosa do tej pory w „Miedziance” grało siedmiu jego rodaków. Właśnie tylu piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego zakładało koszulki Miedzi podczas rocznego epizodu tej drużny w ekstraklasie. Po spadku na placu boju pozostał tylko… Marquitos.

Synowie marnotrawni

Zwrot nastąpił w trakcie zimowej przerwy w rozgrywkach. Jeszcze w ubiegłym roku, przed Świętami Bożego Narodzenia, na „stare śmieci” wrócił Omar Santana Cabrera, potem tym samym tropem podążył Joan Angel Roman.

Santana w poprzednim sezonie grał w Miedzi w ekstraklasie, ale po spadku do I ligi nie chciał już grać w Legnicy. Kontrakt, obowiązujący do czerwca 2020 r., rozwiązał za porozumieniem stron, wpłacając do klubowej kasy 20 tysięcy euro. Interesowały się nim kluby z Izraela oraz irański Tractor Sazi.

– Wracam do Legnicy, bo chcę pomóc Miedzi awansować i znów zagrać z nią w ekstraklasie – argumentował Hiszpan.

Przeczytaj jeszcze: Partia domina

Roman podpisał z „Miedzianką” kontrakt do końca bieżącego sezonu, ale umowa zawiera opcję przedłużenia o kolejne dwa lata. Wychowanek klubu UEB Santes Creus zakładał koszulkę Miedzi w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, gdy ekipa trenera Dominika Nowaka występowała w ekstraklasie. Zagrał w 12 meczach, strzelając pięć goli. Dwukrotnie zmusił do kapitulacji bramkarza Wisły Płock, Bartłomieja Żynela, i Wisły Kraków Mateusza Lisa, raz po jego strzale wyciągał piłkę z siatki golkiper Arki Gdynia, Pavels Steinbors. W rundzie jesiennej Joan Roman występował w greckiej ekstraklasie, broniąc barw Panetolikosu, furory jednak nie zrobił.

Niewypały i wodzireje

Dwóch Hiszpanów, którzy byli zawodnikami Miedzi, było przysłowiowymi niewypałami. Pierwszym z nich był pomocnik Oscar Martin Hernandez, który spędził w Legnicy tylko pół sezonu. Hiszpan w 15 meczach nie zdobył ani jednego gola, a dwie asysty to nic wstrząsającego. Jeżeli dodamy, że w tych 15 potyczkach tylko osiem razy wychodził w podstawowym składzie, to przesłanie tego faktu jest bardzo czytelne – nie dodał jakości drużynie.

Drugim piłkarzem, który zawiódł na całej linii, był obrońca Fran Cruz. Kiedy przebywał w polu karnym swojej drużyny, był bardzo niebezpieczny dla… kolegów. Popełniał tyle błędów, że włosy stawały dęba i odnosiło się wrażenie, że przeciwnik właśnie wrzucił granat w pole karne legniczan.

Na dobre recenzje na pewno zasłużyli Marquitos oraz urodzony w Barcelonie stoper Jonathan de Amo Perez. Jest wychowankiem klubu UE Cornella, znany był z gry w rezerwach Racingu Santander, Espanyolu Barcelona i Celty Vigo. Niezłe wrażenie pozostawił po sobie jeszcze Juan Camara (obecnie piłkarz Jagiellonii Białystok), ale grał on bardzo nierówno, nawet w trakcie jednego meczu.

– Myślę, że coś pozytywnego do gry Miedzi wnieśli Marquitos, Camara i Santana – twierdzi Janusz Kudyba.

– Camara mógł być naprawdę bardzo dobry, gdyby miał lepsze statystyki. Dysponował dobrym dryblingiem, ale często szwankowało u niego ostatnie podanie. Marquitos bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry, a poza tym strzelił najwięcej bramek spośród wszystkich Hiszpanów. Jedyna jego wada, to wyprowadzanie piłki z własnego pola karnego. Często tracił futbolówkę na 20 metrze i pod naszą bramką dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Kiedy jednak nabierze szybkości, balansem ciała potrafi zwieść kilku przeciwników. Niestety, często dokonywał złych wyborów, zamiast podać piłkę koledze, sam strzelał. Decyzyjność nie była u niego na odpowiednim poziomie. Natomiast Hiszpanem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę, był Fran Cruz. To był największy „zapalnik” wśród wszystkich naszych obrońców.

Na zdjęciu: Marquitos jest jednym z niewielu Hiszpanów, o którym z czystym sumieniem można powiedzieć, że nie zawiódł.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus

Hiszpanie w „Miedziance”

Sezon 2015/16 (I liga)

Marcos Garcia Barreno MARQUITOS (Hiszpania) – 10 meczów/3 gole

Sezon 2016/17 (I liga)

Jonathan de AMO Perez (Hiszpania) – 19/1

Oscar MARTIN Hernandez (Hiszpania) – 15/0

MARQUITOS – 13/2

Sezon 2017/18 (I liga)

de AMO – 21/1

MARQUITOS – 29/8

Omar SANTANA CABRERA – 25/2

Sezon 2018/19 (ekstraklasa)

Juan del Carmen CAMARA Mesa – 27/3

de AMO – 4/0

BORJA FERNANDEZ – 30/0

Francisco de Paula Cruz Torres – FRAN CRUZ – 8/0

MARQUITOS – 10/2

Joan Angel ROMAN – 12/5

SANTANA – 24/1

Sezon 2019/20 (I liga)

MARQUITOS – 21/6

ROMAN – 2/1

SANTANA – 2/1