Miedź Legnica. Kości zostały rzucone

Bogusław Baniak był tym trenerem, który przed kilkoma laty wprowadził Miedź na zaplecze ekstraklasy. Mimo ważnego kontraktu z klubem poprosił właściciela klubu Andrzeja Dadełłę o wcześniejsze rozwiązanie umowy. Od tamtej pory przypatruje się wynikom „Miedzianki” z pewnego dystansu i ma ten komfort, że może mówić to co myśli, nie martwiąc się o to, czy ktoś w obozie klubu z Legnicy się z tego powodu na niego obrazi.

Czy popularny „Bebeto” widzi jeszcze dla Miedzi szansę ratunku i uniknięcie degradacji do I ligi? – Jestem realistą i nie mam złudzeń, że mój były klub urwie się ze stryczka – mówi niespełna 61-letni szkoleniowiec. – Owszem, w piłce nożnej widzieliśmy już nie takie cuda, ale obecna sytuacja legniczan jest według mnie beznadziejna. Obecny trener legniczan Dominik Nowak jest moim kolegą, lecz nie będę go pocieszał i przekonywał, że jeszcze nie wszystko stracone, bo byłbym nieszczery. Los Miedzi jest przesądzony, chociaż akt zgonu zostanie wystawiony dopiero w Krakowie. Uważam, że ten spadek do I ligi rodził się od kilku kolejek. Po ostatnim meczu ze Śląskiem doszedłem do wniosku, że w zespole z Legnicy szwankuje motoryka.

Tempo akcji nie było na ekstraklasowym poziomie, kilku zawodników dosłownie truchtało po boisku, a pełniący funkcję środkowego napastnika Petteri Forsell nie potrafił dokopać piłki do bramki. Skoro jesteśmy przy Forsellu, to powtarzam to od dawna, że Fin nie jest klasyczną „9” i nie powinien grać na tej pozycji. Wyłuszczyłem mu to podczas naszego spotkania w Szczecinie, przy okazji meczu Miedzi z Pogonią. Legniczanie całą rundę wiosenną grali praktycznie bez środkowego napastnika, byłem trochę zdziwiony, że zima pozbyto się Mateusza Piątkowskiego, bez którego nie byłoby awansu do ekstraklasy.

Stanowczo zbyt częste były rotacje w bramce, dopiero trzeci golkiper, Rosjanin Sosłan Dżanajew dał trochę jakości, chociaż i on nie ustrzegł się błędów. Gdyby on grał od początku rundy wiosennej, szanse utrzymania w ekstraklasie byłyby o wiele większe. Nieustabilizowana była druga linia, zarówno obsada personalna, jak i forma poszczególnych graczy tej formacji. A rotacje w defensywie to dla mnie prawdziwa zagadka. Kilku obrońców nie miało prawa zagrać w meczach ekstraklasy, nie wiem, po jakie licho ściągnięto niektórych zawodników do tej formacji. Chyba tylko po to, by podnieść ciśnienie trenerom i kibicom. W moim odczuciu błędem było pozbycie się Wojtka Łobodzińskiego do rezerw.

Tragedia w trzech aktach

Jako trener chciałbym go mieć „pod ręką”, by wpuścić na 20-25 minut w II połowie. „Łobo” to nie tylko piłkarz o wysokich umiejętnościach, ale również oddający serce na boisku. W końcówkach meczów na pewno by się przydał. Na koniec chciałbym powiedzieć o jednej rzeczy, która leży mi „na wątrobie”. Mam na myśli Akademię Piłkarską Miedzi Legnica. Gdzie są jej wychowankowie? Ja w kadrze pierwszego zespołu ich nie widzę, a dokładniej nie widzę ich na boisku.

Słowa trenera Bogusława Baniaka na pewno zabolą wszystkich ludzi związanych z legnickim klubem, od działaczy począwszy, na piłkarzach kończąc. Zanim jednak zaczną miotać gromy i kląć pod nosem, warto, by zdobyli się na chwilę refleksji, czy przypadkiem „Bebeto” nie ma racji. Gorzka prawda jest o wiele lepsza niż złudzenia.

„Zmarnowaliście nam sezon, nie zmarnujcie sobie życia. Po takiej autoprezentacji na polskich stadionach stanowicie pośmiewisko dla pozostałych zespołów” – napisał w internecie po porażce z wrocławskim Śląskiem jeden z rozgoryczonych kibiców Miedzi. Niestety, nie fantazjuje. Jeżeli ktoś uważa inaczej, niech pierwszy rzuci w niego kamieniem…

 

Na zdjęciu: Były trener „Miedzianki” Bogusław Baniak wskazał kilka przyczyn, który zepchnęły jego były klub w przepaść.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ