Miedź Legnica. Coś do udowodnienia

Trenerowi Miedzi Legnica Jarosławowi Skrobaczowi wciąż „leży na wątrobie” jesienny mecz z Arką Gdynia.


Po ostatnim meczu z Resovią kilku zawodników „Miedzianki” zgłosiło problemy zdrowotne. – Mieli bóle pleców, ale wcale się temu nie dziwię, mając na uwadze stan boiska w Rzeszowie – powiedział trener zespołu z Legnicy, Jarosław Skrobacz.

– W niektórych miejscach piłkarze wpadali po kostki, by kilkanaście metrów dalej zawrzeć znajomość z bardzo twardą nawierzchnią niczym asfalt. Najbardziej odczuli to Joan Roman, Paweł Zieliński i Kamil Zapolnik. Ten ostatni we wtorek trenował indywidualnie, biegał i ćwiczył na siłowni, by w sobotę był w pełni sił.

W trzech kolejkach rundy wiosennej Miedź zdobyła tylko cztery punkty, co pewnie nie zadowala ani piłkarzy, ani szkoleniowców. – Na naszą zdobycz punktową można spojrzeć z kilku stron – stwierdził Jarosław Skrobacz.

– Resovia nie jest już tym samym zespołem, co jesienią. W porównaniu do meczu na naszym boisku, a tym ostatnim, w zespole przeciwnika było 9 nowych zawodników! Warto zauważyć, że Resovia ograła Puszczę, a meczu z Górnikiem Łęczna wcale nie musiała przegrać. Miała słupek, poprzeczkę, a poza tym nie uznano jej prawidłowo strzelonego gola. Jestem bardzo ciekawy, jak wypadnie w najbliższy weekend w Rzeszowie lider z Niecieczy.

W meczu z Bełchatowem byliśmy bezdyskusyjnie lepsi, zaś spotkanie z Sandecją było takie „na dwoje babka wróżyła”. Nim gospodarze strzelili pierwszego gola, my mieliśmy lepsze okazje, by zdobyć bramkę. Owszem, mogliśmy mieć teraz sześć, a może nawet dziewięć punktów, lecz musimy pamiętać, że wiosną gra się inaczej niż w pierwszej rundzie. Drużyny walczące o utrzymanie podwójnie mobilizują się na mecze z zespołami z czołówki tabeli i dlatego te tracą punkty, jak choćby ostatnio GKS Tychy.

W sobotę drużynę Miedzi czeka bardzo ważny mecz z Arką Gdynia. Jesienią ekipa z Legnicy przegrała w Trójmieście aż 0:4. Czy to spotkanie „leży na wątrobie” trenerowi Skrobaczowi? – Oczywiście, że tak i mam nadzieję, że leży każdemu z moich zawodników, który w sobotę wybiegnie na boisko i będzie walczył o zwycięstwo – powiedział szkoleniowiec „Miedzianki”. – Każdy z ich ma coś do udowodnienia temu przeciwnikowi. To będzie zupełnie inny mecz niż jesienią, Wynik jest sprawą otwartą, chociaż wielu uważa nas za faworyta. Chyba ze względu na atut własnego boiska.

Czy obecny potencjał Arki jest porównywalny do tego, który miała w rundzie jesiennej? – Powiedziałbym, że teraz jest większy – zauważył trener Skrobacz. – Zgoda, odeszli z drużyny Jankowski, Marciniak, Drewniak, Kwiecień, ale doszli tacy piłkarze jak Rosołek, Sasin, Łukasz Wolsztyński, czy Ekwadorczyk Aleman. Arka zagrała słabo z Jastrzębiem, kapitalnie w Pucharze Polski z Puszczą, by trzy dni później z tym samym przeciwnikiem doznać klęski. Mecz z Górnikiem Łęczna był wyrównany do momentu, gdy czerwoną kartką został ukarany Kasperkiewicz.


Czytaj jeszcze: Zapach krwi

Były trener Miedzi, a obecny ekspert telewizyjny Janusz Kudyba powiedział, że jeżeli legniczanie wygrają z Arką, wtedy mogą „poczuć krew” i nabrać rozpędu. Czy Jarosław Skrobacz zgadza się z taką tezą? – W podobnym tonie rozmawiamy w tym tygodniu z piłkarzami – przyznał szkoleniowiec zespołu z Legnicy.

– Wygrana na pewno podniesie nasze morale, nastawienie i z tego względu może to być mecz przełomowy. Wbrew pozorom nie jesteśmy w dołku, chociaż zawsze się można do czegoś przyczepić. Zwycięstwo pozwoli nam przeskoczyć Arkę w tabeli i zameldować się w czołowej szóstce. To tylko jeden mecz, a do rozegrania pozostało ich kilkanaście, lecz uważam, że będzie takim o przysłowiowe sześć punktów.


Na zdjęciu: Kamil Zapolnik odczuł trudy meczu z Resovią, ale w sobotnim meczu z Arką powinien już być w pełni sił.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus