Miedź Legnica. Czekają na przełom

W Białymstoku Miedź Legnica liczy na pierwsze zwycięstwo w bieżących rozgrywkach.


W piątek drużynę beniaminka PKO BP Ekstraklasy z Legnicy czeka jeden z najdłuższych wyjazdów w bieżącym sezonie. Podopieczni trenera Wojciecha Łobodzińskiego udadzą się mianowicie do Białegostoku.

– Do meczu podchodzimy z nadzieją odniesienia pierwszego zwycięstwa – powiedział niespełna 40-letni szkoleniowiec.

– Ta myśl jest z nami od początku sezonu. Wiadomo, jakie były do tej pory okoliczności spotkań z naszym udziałem. Każdy następny mecz chcemy wygrać. W tej chwili musimy zadbać o mentalność zespołu, bo jeżeli się nie wygrywa, to tak jest. Ale uważam, że progres jest zauważalny. Analizując mecz z Zagłębiem Lubin, do przerwy stworzyliśmy cztery stuprocentowe sytuacje. To jest dużo, jak na mecz PKO BP Ekstraklasy. Nasza gra ofensywna jest na niezłym poziomie. W ostatnim tygodniu bardzo dużo pracowaliśmy nad defensywą i nad tym się bardzo mocno skupimy podczas spotkania z Jagiellonią.

Szwankująca skuteczność

Piłkarze Miedzi w dotychczasowych spotkaniach niby nie odstawali piłkarsko od rywali, jednak do swojego dorobku dopisali zaledwie jeden punkt.

– Wielu rzeczy zabrakło – przyznaje trener Łobodziński.

– Na pewno szwankowała skuteczność, szczególnie w meczach z Wisłą Płock i Zagłębiem Lubin, po prostu była na niskim poziomie i dlatego nie zdobyliśmy punktów. Nie mieliśmy mniej sytuacji bramkowych od przeciwników i to jest klucz do odniesienia zwycięstwa. Natomiast jeżeli się nie strzela goli, to nie wolno ich tracić. Dlatego musimy lepiej bronić dostępu do swojej bramki.

Bolesna dla legniczan była zwłaszcza derbowa porażka z Zagłębiem Lubin.

– Pierwsze dni po tym spotkaniu były dla nas bardzo trudne, ale teraz już nakręcamy się na wyjazd do Białegostoku – powiedział Wojciech Łobodziński.

– Poziom PKO BP Ekstraklasy jest bardzo równy. Niewiele potrzeba, żeby wygrać, przegrać, czy zremisować. Różnice są naprawdę niewielkie.

Dwaj chłopcy do bicia

Jagiellonia na razie w rozgrywkach ligowych nie zrobiła furory, przeciwnie raczej – podobnie jak „Miedziankę” – można ją uznać za chłopca do bicia. W pięciu potyczkach poniosła trzy porażki i dopiero remis wywieziony spod Jasnej Góry w ostatnim spotkaniu z Rakowem podreperował jej nadszarpniętą reputację. Cztery „oczka” to jednak dorobek, którym nie powinno się chwalić. Bilans bramowy „Żubrów” 5:7.

W pierwszym meczu sezonu 2022/2023 drużyna trenera Macieja Stolarczyka pokonała na własnym boisku 2:0 Piasta Gliwice dzięki trafieniom Jesusa Imaza i Mateusza Kowalskiego. Potem żółto-czerwoni
przegrali u siebie z Widzewem Łódź 0:2 (gole strzelili Bartłomiej Pawłowski i Jordi Sanchez), następnie ulegli w Szczecinie Pogoni 0:1 po trafieniu Szweda Pontusa Almqvista. Trzecią porażkę z rzędu zafundował im Radomiak, który wygrał w Białymstoku 2:1. Gole dla zwycięzców zdobyli Portugalczyk Filipe Nascimento oraz Brazylijczyk Maurides, autorem honorowej bramki dla gospodarzy był Hiszpan Marc Gual. Z wyprawy do Częstochowy wrócili z jednym „oczkiem” (remis 2:2) dzięki bramkom Nene i Jesusa Imaza.

„Szpieg” w Częstochowie

Mamy plan na najbliższy mecz – zapewnił Wojciech Łobodziński.

– Osobiście pojechałem do Częstochowy na mecz Rakowa z Jagiellonią. Kilka wniosków już mam. Na pewno jest to zespół usposobiony bardzo ofensywnie i dobrze operujący piłką. Na to będziemy musieli zwrócić uwagę. Jeżeli chodzi o potencjał, to wydaje mi się, że mamy porównywalny. Bardzo mocno skupialiśmy się w ostatnich dniach nad grą w defensywie, ale nie samej obrony, ale bronieniu całego zespołu.


Na zdjęciu: Hiszpan Chuca (z prawej) jest jednym z tych zawodników Miedzi, którym udało się już zdobyć bramkę w tym sezonie.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus