Miedź Legnica. Czują się przegrani

Drużyna trenera Jarosława Skrobacza wywiozła tylko punkt z Olsztyna.


Trener gospodarzy Piotr Klepczarek przed meczem z „Miedzianką” miał duże problemy kadrowe, bo z powodu nadmiaru żółtych kartek wyleciał ze składu Krystian Ogrodowski, a kontuzje zmogły Damiana Byrtka, Jakuba Mosakowskiego, Macieja Spychałę i Huberta Szramkę.

Mimo tych kłopotów to Stomil pierwszy strzelił bramkę, szybką kontrę skończył uderzeniem z 12 metrów Japończyk Koki Hinokio. Radość olsztynian nie trwała długo, bo kilka minut później stoper Miedzi Nemanja Mijuszković kapitalnym strzałem za pola karnego w „okienko” doprowadził do wyrównania.

W II połowie goście wściekle atakowali, ale bramkarz Stomilu Michał Leszczyński spisywał się bez zarzutu, broniąc min. groźną główkę Michała Bednarskiego (51 min.), strzał Marcina Garucha (55 min.), Joana Romana (65 min.). Aktywa gospodarzy to bardzo groźny strzał Sama van Huffela (71 min) minimalnie niecelny i „bomba” Jonatana Strausa nad poprzeczką w doliczonym czasie gry.

– Tak zwykle bywa, że czym bardziej się musi zdobyć punkty, tym jest trudniej – powiedział po meczu trener Miedzi, Jarosław Skrobacz. – Stomil cały czas była nastawiony na kontrataki, dobrze bronił, momentami całym zespołem, na swojej połowie i było ciężko się nam przedrzeć. Jesteśmy zawiedzeni, bo był to dla nas niezwykle istotny mecz. Nasze nastroje są takie, jakbyśmy doznali druzgocącej porażki. Ale nie ma się co temu dziwić, bo sytuacja w tabeli zrobiła się dla nas naprawdę trudna. Musimy liczyć na korzystny układ innych wyników. Cóż… Trzeba przepracować ten tydzień, spokojnie podejść do ostatniego spotkania u siebie, wygrać ten mecz i czekać na rozwój sytuacji.

Zawodnicy pokazali ogromny charakter – stwierdził trener Stomilu, Piotr Klepczarek. – Może będę się powtarzał, ale w sytuacji, w której obecnie się znajdujemy, jest nam bardzo ciężko zmobilizować się do pracy. To jest nasza praca i dajemy z siebie sto procent, ale wiadomo, że każdy ma w głowie co innego i myśli o swojej przyszłości. Są zawodnicy, którzy mają żony, dzieci, rodziny, więc nie ma opcji, żeby o tym nie myśleli. To się na nich przekłada i tak było w ostatnich tygodniach, ale pokazali ogromny charakter. Bardzo nam zależało, żeby zapunktować, dla samych nas jako sportowców, bo walczymy o jak najlepszy rezultat. Bardzo nam zależało także na tym, żeby godnie pożegnać się z kibicami. To był ciekawy mecz, realizowaliśmy swój plan. Taki, na który było nas stać kadrowo. Miedź miała przejąć inicjatywę i w dużych fragmentach tak było, choć mieliśmy swoje momenty, w których budowaliśmy ataki w dłuższych okresach. Ale mieliśmy więcej sytuacji, ponieważ w końcówce spotkania mogliśmy strzelić trzy bramki. Chociaż Miedź w II połowie po paru sytuacjach doprowadziła do 2-3 okazji, ale linie obrony i pomocy zachowywała się bardzo dobrze, a do tego Michał Leszczyński uchronił nas od straty bramki dwoma świetnymi interwencjami.


Stomil Olsztyn – Miedź Legnica 1:1 (1:1)

1:0 – Hinokio, 30 min, 1:1 – Mijuszković, 34 min.

STOMIL: Leszczyński – Bucholc, Remisz, Carolina, Straus – Szczutowski (67. Sierant), van Huffel, Skrzypczak, Łuczak (62. Tecław), Hinokio – Mysiorski (90. Kuświk). Trener Piotr KLEPCZAREK.

MIEDŹ: Lenarcik – Zieliński, Hoogenhout, Mijuszković, Pinillos – Lehaire (59. Roman), Matuszek (71. Tront), Garuch, Drzazga (85. Kaczmarek), Tupaj (71. Śliwa) – Bednarski (59. Makuch). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Widzów 700. Żółte kartki: Carolina, Skrzypczak, vun Huffel – Matuszek.

Piłkarz meczu – Michał LESZCZYŃSKI.


Na zdjęciu: Nemanja Mijuszković zdobył gola dla „Miedzianki” kapitalnym strzałem zza pola karnego, ale nie przyniósł mu on pełnej satysfakcji.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus