Miedź Legnica. „Czyściec”

Dla Miedzi Legnica ostatni mecz sezonu zasadniczego z GKS-em 1962 Jastrzębie będzie „przetarciem” przed potyczką barażową. Na 99 procent przeciwnikiem podopiecznych trenera Ireneusza Kościelniaka będzie Radomiak, a wariant, że zmierzą się z Wartą Poznań, jest mało prawdopodobny.


Przed potyczką z zespołem z Górnego Śląska „Miedzianka” wyczyściła się z kartek. W sobotniej potyczce w składzie gospodarzy z tego powodu zabraknie aż czterech zawodników – na trybunach zajmują miejsce pomocnicy Adrian Purzycki, Omar Santana i Marcos Garcia Barreno, czyli Marquitos oraz obrońca Bożo Musa. Dzięki temu „manewrowi” będą do dyspozycji trenera Kościelniaka w pierwszym meczu barażowym. Natomiast zagrożonych pauzą jest jeszcze trzech piłkarzy legniczan, którzy w przypadku upomnienia żółtą kartką w meczu z GKS-em 1962, nie usiądą na ławce rezerwowych w kolejnym pojedynku. To obrońca Nemanja Mijuszković i pomocnik Josip Szoljić, którzy w bieżących rozgrywkach już 11 razy podpadli arbitrom. Trzy ostrzeżenia na koncie ma Maciej Śliwa i on też może opuścić następny mecz, jeżeli sędzia pokaże mu „żółtko”.

Do końca nie wiadomo, czy trener Ireneusz Kościelniak wystawi wszystkich najlepszych zawodników, jakich ma do dyspozycji. Na przykład zamiast dotychczasowego pewniaka Łukasza Załuski między słupkami może pojawić się niespełna 24-letni Mateusz Hewelt, który w tym sezonie nie zagrał ani jednego meczu w I lidze, a tylko 5 razy pojawił się w III lidze w spotkaniach rezerw Miedzi. Może chwilę oddechu złapie Paweł Zieliński, a jego miejsce na prawej obronie zajmie Grzegorz Bartczak. Wariantów i możliwości roszad personalnych jest mnóstwo, więc nie warto tym łamać sobie głowy, bo to zmartwienie… trenera Kościelniaka.

Jednym z tych piłkarzy, którzy palą się do gry, jest 21-letni napastnik, Patryk Makuch.


Przeczytaj jeszcze:  Cisza przed burzą


– Szkoda, że nie zajęliśmy jednego z dwóch pierwszych miejsc, które dawały bezpośredni awans do ekstraklasy, ale mam nadzieję, że sezon dobrze się dla nas zakończy – powiedział na oficjalnej stronie internetowej klubu.

– Nie ma sensu rozpaczać z powodu ostatniej porażki z Radomiakiem i ją rozpamiętywać, tylko trzeba wyciągnąć wnioski. Być może w barażu znowu trafimy na Radomiaka, wtedy trzeba będzie pokazać wszystko co najlepsze i wygrać. Jak podchodzimy do meczu z Jastrzębiem? Tak jak do każdego innego, czyli chcemy wygrać. Zawsze wychodzimy na boisko z myślą, aby wygrać, więc i tym razem nie będziemy kalkulować. Damy z siebie wszystko, by dobrze zakończyć sezon zasadniczy. W obu zespołach poziom adrenaliny może być różny, bo GKS będzie chciał za wszelką cenę wygrać. Na pewno żaden z ich zawodników nie odstawi nogi. U nas każdy, kto dostanie szansę, będzie chciał się pokazać i da z siebie wszystko, dlatego spodziewam się dobrego i ciekawego widowiska.


Fot. Pawel Andrachiewicz / PressFocus