Miedź Legnica. Daleko do perfekcji

Strzelając dwa gole Sandecji Nowy Sącz Kamil Zapolnik walnie przyczynił się do wgranej Miedzi Legnica.


Zgodnie z przewidywaniami „Miedzianka” rozpoczęła bieżący sezon od zwycięstwa z Sandecją Nowy Sącz, której przygotowania do rozgrywek skomplikowały zakażenia koronawirusem zawodników i przymusowa izolacja. Podopieczni trenera Jarosława Skrobacza wygrali pewnie 3:1, bardzo dobra w ich wykonaniu była zwłaszcza 1. połowa.

Na bohatera pierwszej ligowej potyczki legniczan wyrósł Kamil Zapolnik, który w letnim okienku transferowym przyszedł z Górnika Zabrze, dla którego w ciągu dwóch sezonów rozegrał 41 meczów w ekstraklasie, strzelając w nich… trzy bramki. 28-letni (urodziny będzie obchodził za kilka dni, 9 września) napastnik w spotkaniu z Sandecją dwukrotnie wpisał się na listę zdobywców bramek.

– Czy mogłem sobie wymarzyć lepszy debiut w Miedzi? Patrząc przez pryzmat statystyk i zapisów w meczowym protokole, rzeczywiście był to dobry występ – przyznał wychowanek Włókniarza Białystok.

– Każda zdobyta bramka na pewno cieszy, a dwie, zdobyte w debiucie przed własną publicznością, mogą piłkarza podbudować. Co do samej gry – nie popadałbym w hurraoptymizm, bo było w tym meczu sporo niedokładności z mojej strony. Po prostu wszyscy musimy jeszcze wiele rzeczy i elementów poprawić.

Z czego Kamil Zapolnik był najbardziej niezadowolony po tym spotkaniu, co – jego zdaniem – szwankowało?

– Po przerwie wyszliśmy na boisku za mało skoncentrowani, nie graliśmy już tak zdecydowanie jak w 1. połowie i oddaliśmy pole Sandecji – przyznał szczerze piłkarz „Miedzianki”.

– Brakowało automatyzmów w naszej grze, zagraniach. Tłumaczy nas to, że jest w tym zespole wielu nowych zawodników, w tym ja. Jesteśmy ze sobą 2-3 tygodnie i trudno w tak krótkim czasie oczekiwać, że wszystko będzie działało i funkcjonowało perfekcyjnie. Myślę, że każdy trening, każdy mecz będzie działał na naszą korzyść, z każdym dniem powinno być lepiej.

Nowy trener legniczan Jarosław Skrobacz powtarza, że pierwszy mecz w sezonie zawsze jest niewiadomą. Czy wygrana w inauguracyjnym spotkaniu dodała skrzydeł piłkarzom Miedzi?


Przeczytaj jeszcze: Korekty są niezbędne


– To fajna sprawa, gdy się wygrywa pierwszy mecz w sezonie – potwierdza Kamil Zapolnik.

– Zwycięstwo to zastrzyk pozytywnej energii, taki kop do przodu. Po fatalnym – nie oszukujmy się – meczu w Pucharze Polski z Radomiakiem, chcieliśmy zmazać tę plamę i zaprezentować odpowiednią grę na boisku. Mam nadzieję, że to nam się udało.

Jednym z debiutantów w zespole Miedzi w potyczce z Sandecją był pozyskany z rezerw poznańskiego Lecha 19-letni Paweł Tupaj.

Chcieliśmy dobrze zagrać, z przytupem (śmiech) i pokazać, że będziemy się w tej lidze liczyć, walcząc w każdym meczu o trzy punkty – powiedział wychowanek Polonii Chodzież.

– Mam nadzieję, że to było widać na boisku, że dawaliśmy z siebie sto procent. Wiedzieliśmy, że dobrze przepracowaliśmy ten krótki okres przygotowawczy i wierzyliśmy w to, że dobrze rozpoczniemy nowy sezon. Czy stracony gol w doliczonym czasie gry nie popsuł nam humoru? Pewnie, że fajnie byłoby zagrać na zero z tyłu, ale mówi się trudno. Ta bramka to taka mała szpileczka, wbita w nas.

W poniedziałek z zespołem Miedzi rozstał się Marcin Warcholak, który latem ubiegłego roku przyszedł z Wisły Płock. 31-letni obrońca rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron. W poprzednim sezonie wystąpił tylko w 8. meczach Fortuna 1. Ligi, w których zdobył jednego gola (w meczu ze Stomilem Olsztyn).

Drugą przeszkodą, którą Miedź będzie starała się sforsować, jest GKS Bełchatów, z którym legniczanie zagrają w sobotę o godzinie 18.00. W 1. kolejce bełchatowianie przegrali na wyjeździe z beniaminkiem, Górnikiem Łęczna aż 0:3, co nie znaczy, że „Miedziankę” czeka łatwe zadanie.


Na zdjęciu: Napastnik Miedzi Kamil Zapolnik (z lewej) może być zadowolony z występu przeciwko Sandecji.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus