Miedź Legnica. Dziurawa defensywa

Spadkowicz z ekstraklasy był postrzegany jako jeden z głównych faworytów i kandydatów do awansu na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Wprawdzie po degradacji z elity z Miedzi odeszło wielu zawodników, ale w ich miejsce przyszli inni, z nie mniej bogatym CV.

„Miedzianka” w tym sezonie grała w „kratkę”, przeplatając bardzo dobre mecze słabymi występami. Jako pretendent do awansu straciła stanowczo zbyt dużo bramek. W 22. meczach ligowych bramkarz legniczan Łukasz Załuska aż 30 razy wyciągał piłkę z siatki, Z zespołów ścisłej czołówki to zdecydowanie najgorszy wynik, bo Warta Poznań straciła tylko 20 goli, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Stal Mielec – 21, GKS 1962 Jastrzębie – 27, a Radomiak – 29.

O tym, że defensywa ekipy trenera Dominika Nowaka była dziurawa świadczy fakt, że tylko pięć razy zagrała na zero z tyłu (Warta i Stal – 8 razy, Radomiak i Jastrzębie – 7, Podbeskidzie – 6). Na własnym boisku legniczanie tylko dwa razy zachowali czyste konto – w meczach z Puszczą Niepołomice (1:0) i Odrą Opole (0:0). Na wyjeździe poszło im trochę lepiej, bo dokonali tej sztuki trzykrotnie: wygrali 3:0 z Chojniczanką, 1:0 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i 2:0 z Chrobrym Głogów.


Zobacz jeszcze: Bez względne zakazy


W trzech potyczkach ligowych Miedź straciła więcej niż dwa gole. Na własnym boisku ulegli 0:3 Sandecji Nowy Sącz, a honorową bramki dla nich Łotysz Valerijs Szabala zdobył dopiero w 93. minucie spotkania. – Zagraliśmy najsłabszy mecz w tym sezonie – kajał się po końcowym gwizdku arbitra kapitan legniczan, Łukasz Załuska. – Trzeba oddać Sandecji, że dobrze wyprowadzała kontry i solidnie grała w obronie.

To pierwsza porażka u siebie, ale bardzo ważna. Nie w sosie był też szkoleniowiec gospodarzy.

– Nie ma czego komentować, po prostu nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu – powiedział wyraźnie rozczarowany Dominik Nowak.

– Było za dużo niedokładności, z tej niedokładności gra była rwana, nie potrafiliśmy nabrać odpowiedniego tempa. Niedokładne podania mnożyły się i było za dużo przestojów w naszej grze. Sandecja była zespołem, który bardzo dobrze kontrował, a my, niestety, nie potrafiliśmy temu zapobiec.

Również trzy razy Załuska skapitulował w Opolu, zaś jego koledzy nie zdołali zdobyć choćby jednego gola. Bardzo zabolała piłkarzy Miedzi porażka w Tychach z GKS-em 1:4. Legniczanie przegrywali już 0:4, a kompromitujący wynik skorygował Dawid Kort w 81 minucie pojedynku. – Po bramce na 2:0 pogubiliśmy się i widać było nerwowość – przyznał trener Nowak. – To co cieszy, to fakt, że przy stanie 4:0 chcieliśmy jeszcze walczyć o zachowanie twarzy.

Po tej porażce kibice Miedzi nie zostawili suchej nitki na zawodnikach i trenerze. Jeden z nich (Aaar) napisał: „Nasuwa się jedno słowo: kompromitacja. Czasem lepiej nie powiedzieć nic niż bredzić i szukać pozytywów z klęski”.


Zobacz jeszcze: Ratujmy co się da