Miedź Legnica. Egzaminy na „piątkę”

W sobotnim meczu Miedzi Legnica z Chojniczanką długo zanosiło się na to, że gospodarze będą mieli problem z zainkasowaniem kompletu punktów. W 73 minucie spotkania był przecież wynik remisowy (2:2). Podopieczni trenera Dominika Nowaka zaprezentowali jednak iście piorunujący finisz, strzelając w ostatnim kwadransie trzy gole. Ktoś, kto nie oglądał tego pojedynku i sugeruje się tylko „suchym” wynikiem, ma prawo powiedzieć, że doszło do pogromu jedenastki z Chojnic.

– Moim zdaniem dominowaliśmy w tym meczu – powiedział dla oficjalnej strony klubowej wypożyczony z gdańskiej Lechii 21-letni Adam Chrzanowski, który zagrał dopiero drugi mecz w zespole trenera Dominika Nowaka.

– Po zdobytym golu sami straciliśmy bramkę i zamiast pójść za ciosem, napędziliśmy tylko Chojniczankę. Na pewno cieszy to, że walczyliśmy do końca o zwycięstwo. Tak powinno być w każdym meczu. Mimo, że straciliśmy gola, walczyliśmy do końca o wygraną. Gramy ofensywnie, kiedyś sam występowałem na pozycji napastnika, więc myślę, że to doświadczenie pomaga mi teraz w grze. Bardzo cieszę się z tej wygranej. Nic, tylko kontynuować ciężką pracę na treningach i w kolejnych spotkaniach potwierdzać swoją dobrą formę. Uważam, że jako zespół mamy spory potencjał ofensywny. Choćby Kacper Kostorz, który jest bardzo szybkim napastnikiem. Mamy też naszych Hiszpanów, którzy pokazali swój potencjał. Patrzymy już na kolejny mecz, który przed nami, bo każdy z przeciwników w tej lidze jest bardzo wymagający. Nie można patrzeć na to, jakie miejsce aktualnie zajmuje w tabeli. Pokazała to Chojniczanka, która postawiła nam trudne warunku do grania.

Przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że przed niespełna dwoma laty (mecz odbył się 27 maja 2018 roku) „Miedzianka” na własnym boisku rozgromiła Chojniczankę 5:1. Łupem bramkowym podzieli się wówczas Omar Santana (14 min), Marquitos (26, z karnego), Mateusz Piątkowski (67), Grezgorz Bartczak (84) i Fabian Piasecki (90), honorową bramkę dla gości zdobył w 58 minucie spotkania Tomasz Boczek. W rundzie jesiennej bieżącego sezonu legniczanie wygrali w Chojnicach 3:0 po bramkach Krzysztofa Danielewicza (3), Henrika Ojamy (25, z karnego) i Roko Miszlova (59). Żadnego z tych zawodników nie ma już w kadrze Miedzi. W czterech ostatnich meczach ligowych zespół z Legnicy zaaplikował drużynie z Chojnic 13 goli (jeden mecz zakończył się bezbramkowym remisem), tracąc tylko trzy bramki.

W sobotnim meczu trener Dominik Nowak desygnował do gry aż czterech zawodników o statusie młodzieżowca. W podstawowej jedenastce wyszli na boisko Adam Chrzanowski i Kacper Kostorz, w II połowie na boisku pojawili się na kilka minut Maciej Śliwa (w 85 minucie zastąpił Marquitosa) i Patryk Makuch (w 87 minucie zmienił Kostorza). Po tej wiktorii legniczanie awansowali w tabeli na 6. miejsce, z takim samym dorobkiem punktowym co GKS 1962 Jastrzębie i Olimpia Grudziądz. Od drużyny ze Śląska „Miedzianka” ma gorszy bilans bramkowy, a od zespołu trenera Jacka Trzeciaka – lepszy. Do 4. w tabeli Radomiaka traci tylko dwa „oczka”.

W najbliższy piątek (początek o godzinie 18.00) Miedź podejmie na własnym boisku Stal Mielec, która u siebie została w niedzielę zmasakrowana przez Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Jesienią mielczanie wygrali u siebie 1:0 po trafieniu Adriana Paluchowskiego. Gdyby ten pojedynek spadkowicz z ekstraklasy rozstrzygnął na swoją korzyść, przewaga Stali stopniałaby do czterech punktów…