Miedź Legnica – GKS Tychy. W szóstce bez zmian

Dominik Połap w 90 minucie, dotknął piłki ręką w polu karnym, ale sędzia nie wskazał na „wapno”.


W meczu drużyn, których celem na finiszu sezonu jest utrzymanie miejsca dającego prawo gry w barażach o awans do ekstraklasy, kibice doczekali się dużych emocji, czterech goli i podziału punktów, oznaczającego zachowanie status quo.

Obydwa zespoły zaczęły mecz w takich samych składach w jakich wygrały ostatnie spotkania. Odważniej zaczęli tyszanie, którzy atakowali skrzydłami. W 4 minucie gry lewy obrońca Maciej Mańka przedarł się w polu karnym rywali, aż do linii końcowej i Łukasz Załuska musiał interweniować, nogą wybijając piłkę wstrzeloną w pole bramkowe. W odpowiedzi legniczanie zdobyli bramkę. Składna akcja gospodarzy otworzyła prawoskrzydłowemu Jakubowi Łukowskiemu możliwość dośrodkowania zza linii bocznej pola karnego. Dokładnie dograna futbolówka dotarła do Omara Santany, a pozbawiony opieki przeciwników Hiszpan wślizgiem z 5 metra oddał celny strzał.

Po stracie gola tyszanie kontynuowali swoją grę ofensywną w bocznych sektorach i w 25 minucie byli blisko wyrównania. Po sprytnym zagraniu Szymona Lewickiego piętką szarżujący tym razem z prawej strony Łukasz Moneta znalazł się oko w oko z bramkarzem. Nominalny lewoskrzydłowy uderzał z 7 metra, ale znowu Załuska był dobrze ustawiony i wybił piłkę na rzut rożny, po którym Wilson Kamavuaka przestrzelił, główkując z 6 metrów.

Dłużej rozgrywający piłkę legniczanie okazji do podwyższenia doczekali się w 28 i 32 minucie. Za pierwszym razem źle wybitą przez Konrada Jałochę piłkę przejął Łukowski i strzelając z 16 metra, minimalnie przestrzelił. Bramkarz tyszan zrehabilitował się natomiast gdy po chwili, Kacper Kostorz ograł na środku boiska Łukasza Sołowieja i idealnie uruchomił Marquitosa. Snajper Miedzi w sytuacji sam na sam nie zachował się jednak jak rasowy napastnik i uderzając z 12 metra, trafił w nogi golkipera.

Udana interwencja Jałochy wyraźnie dodała animuszu jego kolegom, bo od razu ruszyli do ofensywy. W 33 minucie Lewicki po rzucie rożnym główkował jednak za lekko, a w 39 minucie Sebastian Steblecki, uderzając niespodziewanie zza linii bocznej pola karnego, minimalnie przestrzelił. Jednak w 41 minucie ich wysiłki zostały zwieńczone powodzeniem. Moneta na lewym skrzydle znalazł sobie miejsce do wykonania wrzutki, przy której Lewicki popisał się swoim talentem do gry w powietrzu. Nic nie zrobił sobie z asysty trzech rywali, tylko wyskoczył, zawisł w powietrzu i wygrywając pojedynek z Nemanją Mijuskovicem główką, z 5 metra ustalił wynik pierwszej połowy.

Po przerwie jako pierwszy na zmianę zdecydował się Ireneusz Kościelniak i miał nosa. Wprowadzony do gry Joan Roman w pierwszym kontakcie strzelił bowiem gola. Hiszpański obieżyświat w 61 minucie miał jednak bardzo łatwe zdanie, które „rozwiązał” Łukowski. Prawoskrzydłowy Miedzi tym razem wbiegł w pole karne i wyciągając z bramki Jałochę, dograł spod końcowej linii na 5 metr, a strzał do pustej bramki był już tylko formalnością.

Ze zmian skorzystali także tyszanie. Co prawda wprowadzony jako pierwszy Wojciech Szumilas najpierw zaliczył stratę, po której zapachniało golem dla Miedzi, ale drugi zmiennik legniczan Patryk Makuch w 77 minucie trafił piłką z 10 metra w Jałochę, a dobitka z trudnej pozycji Marquitosa była zbyt lekka, żeby zmienić wynik. Szumilas chciał się zrehabilitować i choć w 79 minucie w zamieszaniu po rzucie wolnym strzelił z 16 metra za wysoko, to minutę później, po zagraniu Dominika Połapa przymierzył z 20 metra, zaskakując Załuskę i ustalił wynik.

Mecz zakończył się rezultatem 2:2, z którego bardziej zadowoleni byli tyszanie, a gospodarze schodzili z murawy przekonani, że stracili punkty i zostali skrzywdzeni. W 90 minucie Połap, zatrzymujący akcję przeciwników wślizgiem dotknął piłkę ręką. Arbiter nie wskazał jednak na „wapno” i o to kibice miejscowych mieli do niego ogromne pretensje.

Miedź Legnica – GKS Tychy 2:2 (1:1)

1:0 – Santana, 12 min, 1:1 – Lewicki, 41 min (głową), 2:1 – Roman, 61 min, 2:2 – Szumilas,

MIEDŹ: Załuska – Zieliński, Musa, Mijusković, Pikk – Łukowski (88. Garuch), Marquitos, Purzycki, Santana, Śliwa (59. Roman) – Kostorz (75. Makuch). Trener Ireneusz KOŚCIELNIAK.

GKS: Jałocha – Połap, Kristo, Sołowiej, Mańka (75. Szeliga) – Steblecki (90. Kasprzyk), Kamavuaka, Daniel, Grzeszczyk, Moneta (64. Szumilas) – Lewicki. Trenerzy Tomasz HORWAT i Jarosław ZADYLAK.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów 1019.

Żółte kartki: Pikk – Sołowiej.

Piłkarz meczu – Jakub ŁUKOWSKI.


Fot. Dorota Dusik