Miedź Legnica. Lepsi w kontrataku

Do tej pory Miedź Legnica była postrzegana jako drużyna własnego boiska. Statystyki były w tej sprawie jednoznaczne i bezlitosne… dla jej rywali. W sezonie 2017/2018, w którym zespół trenera Dominika Nowaka wywalczył awans do ekstraklasy, tylko raz schodził z boiska w Legnicy pokonany. Sztuki tej dokonało Podbeskidzie Bielsko-Biała, które po bramkach Szymona Sobczaka i Łukasza Sierpiny odprawiło z kwitkiem gospodarzy.

Jednoroczna przygoda (na razie) w ekstraklasie też potwierdziła, że „Miedzianka” groźna jest przede wszystkim na własnym stadionie. Pełniąc honory gospodarza, drużyna trenera Nowaka zdobyła 25 punktów, natomiast na boiskach przeciwników uzbierała ich o dziesięć mniej. Być może przełomowe w tym zakresie będą bieżące rozgrywki, w których legniczanie na obcych boiskach nie uznają kompromisów. W trzech potyczkach zdobyli sześć punktów, dzięki zwycięstwom z Sandecją Nowy Sącz (2:1) i Chojniczanką (3:0), statystyki popsuła im porażka w Sosnowcu z Zagłębiem.

Na własnym boisku legniczanie tylko zremisowali bezbramkowo z Odrą Opole oraz wymęczyli zwycięstwo z Chrobrym Głogów, czyli walczyli z pierwszoligowymi outsiderami. Wracając zaś do spotkań wyjazdowych – na wszystkich zrobiły wrażenie nie tylko rozmiary wygranej Miedzi w Chojnicach, lecz przede wszystkim styl, w jakim tego dokonała. – Nie ma co ukrywać – obawialiśmy się tego spotkania – powiedział bramkarz pierwszoligowca, Łukasz Załuska. – Zdobyliśmy jednak trzy punkty i to nas bardzo cieszy, szczególnie po wcześniejszej porażce z Zagłębiem Sosnowiec. Wróciliśmy na dobre tory, z Chojniczanką mieliśmy mnóstwo sytuacji do zdobycia bramki, więc do Legnicy wróciliśmy w znakomitych nastrojach.

Miedź Legnica. Niewygodny przeciwnik

Starszemu koledze wtórował 22-letni pomocnik, Adrian Purzycki. – Chojnice nie są łatwym terenem, ale wykonaliśmy zadanie, tak jak sobie zaplanowaliśmy – stwierdził wychowanek Swansea City. – Chojniczanka to specyficzna drużyna, było to widać w pojedynkach fizycznych, w których oni czuli się mocni. Kiedy dłużej graliśmy piłką, byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. Mieliśmy sytuacje, aczkolwiek 3:0 to dla nas bardzo dobry wynik, teraz jednak musimy skupić się na kolejnym meczu ze Stalą Mielec.

Janusz Kudyba pełni teraz w Miedzi funkcję ambasadora, w przeszłości dwukrotnie był trenerem tej drużyny oraz dyrektorem Akademii Piłkarskiej Miedzi Legnica. – W grze Miedzi zauważyłem duży progres – zauważył.

– Przede wszystkim widoczny jest on przy stałych fragmentach gry. Świadczy o tym, chociażby gol zdobyty przez Krzyśka Danielewicza w Chojnicach. W ekstraklasie mieliśmy kilku bardzo kreatywnych zawodników, którzy uwielbiali grać piłką i przez to często zwalniali akcje. Teraz natomiast mamy może słabszych technicznie piłkarzy, ale takich, którzy potrafią dynamicznie przejść do kontrataku. Ta umiejętność się przydaje, zwłaszcza w meczach wyjazdowych. Nie ma już zbędnych podań wszerz boiska lub do tyłu. Piłkarze Miedzi grają bardzo płynnie, nie boją się pojedynków jeden na jeden, zwłaszcza Henrik Ojamaa doskonale sobie radzi w tym elemencie. Czy Miedź jest faworytem meczu w Mielcu? Mimo wszystko nie, bo Stal po demolce z Podbeskidziem doszła już do siebie, a jej zwycięstwo w Niecieczy o czymś świadczy. Gdybym musiał, obstawiłbym remis, ale oczywiście będę trzymał kciuki za Miedź.

 

Na zdjęciu: Krzysztof Danielewicz (z prawej) jest jednym z kluczowych zawodników w nowym zespole Miedzi.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem