Miedź Legnica. Nerwówka na własne życzenie

Piłkarze Miedzi Legnica przerwali serię meczów bez zwycięstwa i wywieźli z Sosnowca komplet punktów.


W trzech poprzednich potyczkach ligowych piłkarze Miedzi Legnica zdobyli tylko dwa punkty (porażka ze Stomilem Olsztyn oraz remisy z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Sandecją Nowy Sącz). Przełom nastąpił we wtorek w Sosnowcu, gdzie drużyna znad Kaczawy po dramatycznym boju pokonała Zagłębie 2:1. Zwycięstwo lidera Fortuna 1 Ligi rodziło się w ogromnych bólach, mimo że od 28 minuty grał on z przewagą jednego zawodnika. Szalę zwycięstwa na stronę legniczan przechylił dopiero w 90 minucie ich najlepszy snajper, Patryk Makuch, skutecznie egzekwując rzut karny.

– Było nerwowo, dlatego przede wszystkim chciałbym pochwalić mój zespół za determinację i dążenie do zwycięstwa – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec „Miedzianki”, Wojciech Łobodziński.

– Wiem, że to jest takie trochę wyświechtane, ale mieliśmy dzień mniej na regenerację, do tego jeszcze podroż… Było to widać, szczególnie w drugiej połowie. Graliśmy w liczebnej przewadze, więc powinniśmy to spotkanie szybciej zamknąć. Nie mogę jednak powiedzieć złego słowa na żadnego z moich piłkarzy, bo mamy już 65 punktów i tak naprawdę liczy się cały sezon. mimo to, że nie wyglądamy tak dobrze, jak wcześniej, to nadal punktujemy. I tylko to się liczy w tym sporcie.

Oczywiście będziemy cały czas dążyli do tego, by grać pięknie w piłkę, ale nie zawsze to jest najważniejsze. Po meczu widziałem ulgę w naszej szatni. A poza tym chciałem pochwalić drużynę Zagłębie Sosnowiec, bo jego piłkarze w drugiej połowie walczyli do ostatnich sił i mieliśmy sporo problemów.

Zadowolenia po ostatnim gwizdku arbitra nie ukrywał bramkarz legniczan. Paweł Lenarcik. – Był to dla nas bardzo ciężki mecz, co zresztą było widać na boisku – powiedział wychowanek Mazovii Tomaszów Mazowiecki. – Graliśmy z przewagą jednego zawodnika i na pewno powinniśmy wcześniej zamknąć ten mecz. A tak do końca była nerwówka.

Rywale grali w dziesięciu, więc na pewno mieli trudniej przedostać się pod naszą bramkę, chociaż w drugiej połowie zaatakowali większą ilością zawodników. Stworzyli wtedy kilka groźnych sytuacji i chociaż ich strzały nie były zbyt celne, ale rzut karny nie wziął się przecież znikąd. Dzięki tej wygranej odetchnęliśmy z ulgą. Przed meczem chcieliśmy zdobyć trzy punkty i te trzy „oczka” sobie dopisaliśmy. Za tydzień lub dwa nikt nie będzie pamiętał szczegółów z tego mecz, a trzy punkty są dopisane w tabeli.

W sobotę „Miedzianka” zmierzy się na własnym boisku z mającym wysokie aspiracje w tym sezonie Chrobrym Głogów. W składzie zespołu trenera Wojciecha Łobodzińskiego na pewno nie pojawi się stoper Jon Aurtenetxe Borde. 30-letni Hiszpan złapał czwartą żółtą kartkę w bieżących rozgrywkach i musi pauzować w jednej kolejce. Najprawdopodobniej zastąpi go Holender Ruben Hoogenhout.

Pod znakiem zapytania stoi występ innego stopera, Nemanji Mijuszkovicia. Czarnogórzec w Sosnowcu zszedł z boiska w 50 minucie z powodu urazu. Nemanja zszedł wcześniej z boiska, ale to nie znaczy, że nie zagra w następnym meczu – powiedział Paweł Lenarcik. – Jest silnym zawodnikiem, dlatego myślę, że zaciśnie zęby i jak trzeba będzie, to zagra.


Na zdjęciu: Trener Miedzi Wojciech Łobodziński w Sosnowcu do końca nie był pewny wygranej swojego zespołu.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus