Miedź Legnica. Nic się nie stało

Pomocnik Miedzi Marcin Garuch i trener Wojciech Łobodziński nie załamują rąk z powodu straty punktów ze Skrą.


– Musimy być bardzo ostrożni w pojedynku ze Skrą, na pewno będzie to bardzo trudny mecz – „prorokował” przed wtorkowym pojedynkiem z beniaminkiem trener „Miedzianki”, Wojciech Łobodziński. I dodał: – Będziemy musieli dobrać trochę inną taktykę, bo drużyna Skry bardzo dobrze broni. Dlatego przygotujemy na to spotkanie coś specjalnego.

W praniu okazało się, że to „coś specjalnego” nie wypaliło i drużyna z Legnicy po raz pierwszy w tych rozgrywkach musiała pogodzić się ze stratą punktów. Szkoleniowiec drużyny znad Kaczawy nie rozdzierał jednak z tego powodu szat.

– Był to dla nas trudny mecz – stwierdził. – Zespół Skry niczym nas nie zaskoczył, wiedzieliśmy, że jest to bardzo mocny, dobrze zorganizowany i bardzo dobrze broniący zespół. To było widać. Szukaliśmy możliwości skruszenia tego muru, kilkukrotnie się to nam udało, ale ten mecz był inny od pozostałych. Musimy uczyć się tak grać, w różnych sytuacjach. Musimy zderzać się z tym, że na naszym boisku rywale będą w ten sposób grali. Dobry zespół poznaje się po tym, że potrafi poradzić sobie w różnych okolicznościach.

Straciliśmy przypadkową bramkę po rykoszecie, ale muszę przyznać, że goście mocno pracowali na boisku. Nam brakowało ostatniego podania, detalu, bo w kreowaniu sytuacji nieźle to wyglądało. Taka jest jednak piłka. Nie chciałbym siać defetyzmu, bo mamy 10 punktów po czterech kolejkach. Idziemy dalej tą samą ścieżką.

– To był specyficzny mecz – powiedział z kolei pomocnik Miedzi, Marcin Garuch. – Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Praktycznie przez 90 procent I połowy byliśmy w ataku pozycyjnym. Zapracowaliśmy sobie na tę bramkę. Szkoda niefortunnego gola po rykoszecie na 1:1. Później nasza gra się zachwiała, choć staraliśmy się dążyć do zwycięstwa. Naszym celem było zdobycie trzech punktów.

Niestety, przeciwnik postawił trudne warunki. Czasami jak nie można wygrać, to trzeba zremisować. Nasza seria bez porażki trwa dalej. Na pewno w takich meczach tracimy na konstruowaniu akcji. To my jesteśmy w ataku pozycyjnym, przez co musimy być bardzo ruchliwi, a przy tym czujni z powrotami, bo gra ofensywna powoduje, że narażamy się na kontry. Jest to dosyć absorbujące fizycznie i na pewno później z biegiem meczu przez zmęczenie pojawia się pewna niedokładność.

Mam nadzieję, że następne spotkanie na własnym boisku wygramy. Przed nami mecz z Puszczą Niepołomice, ale czas na analizę kolejnego przeciwnika dopiero przed nami. Bardziej koncentrujemy się na tym, co poprawić w naszej grze, aby w przypadku takiego meczu jak dzisiaj rozegrać go trochę lepiej.

Już w piątek „Miedzianka” będzie miała szansę na podreperowanie swojego konta punktowego. O godzinie 18.00 zmierzy się w Niepołomicach z tamtejszą Puszczą. W poprzednim sezonie legniczanie – dowodzeni wtedy przez trenera Jarosława Skrobacza – zremisowali u siebie 1:1 (gole: Joan Roman – Michał Czarny), zaś na wyjeździe wygrali 1:0 po golu Michała Bednarskiego.


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Marcin Garuch wierzy, że następne mecze w Legnicy zakończą się wygraną jego drużyny.

Fot. B. Hamanowicz/miedzlegnica.eu