Miedź Legnica. Pamiętali o „Druciku”

Zwycięstwo z Arką Gdynia piłkarze Miedzi Legnica zadedykowali kontuzjowanemu Damianowi Trontowi.


Jedną z wyróżniających się postaci w zespole Miedzi Legnica w niedzielnym meczu z Arką Gdynia był niespełna 30-letni bramkarz Mateusz Abramowicz. – Nie trzeba mnie wyróżniać za mecz z Arką, bo na taki występ czekałem – powiedział wychowanek KP Brzeg Dolny. – Cały czas ciężko pracowałem na treningach, chociaż za dużo nie grałem. W I lidze to był mój pierwszy mecz. Po prostu tak to się ułożyło. Pozycja bramkarza jest najbardziej niewdzięczna w piłce nożnej, mimo że to tak piękna dyscyplina sportu.

Czasami trzeba długo czekać na swoją szansę. Paweł Lenarcik bronił bardzo dobrze, dołożył bardzo dużą cegłę do tego, że jesteśmy teraz w tym miejscu, w którym jesteśmy, czyli w ekstraklasie. A ja spokojnie pracowałem i wspierałem drużynę z innej perspektywy, w innej roli. W meczu z Arką dostałem od naszych trenerów szansę. Myślę, że po prostu docenili moją pracę na treningach i dobrą dyspozycję. Wypadało mi im się za to odwdzięczyć.

W I połowie Abramowicz praktycznie był bezrobotny, spocił się dopiero po przerwie. – Fakt, w I połowie nie miałem zbyt dużo pracy, była taka „przespana” – potwierdził golkiper „Miedzianki”. – W II połowie gdynianie trochę podkręcili tempo i musiałem być czujny. Bardzo się cieszę, że nie dałem się zaskoczyć. Jestem w dobrej dyspozycji, mogę nawet powiedzieć, że w życiowej formie. Do zakończenia sezonu pozostały jeszcze tylko dwa mecze, w których chcemy dogodzić naszym kibicom.

Trudno powiedzieć, w jakich elementach jestem mocny. Myślę, że Paweł udowodnił, że jest najlepszym bramkarzem w I lidze. Mamy świetny team bramkarski, na co dzień robimy fenomenalną robotę z trenerem Olkiem Ptakiem. Zaraz pewnie powie, że „cukruję”, ale trzeba to powiedzieć. Nieważne, czy jestem pierwszym, czy drugim bramkarzem, ale wszyscy bardzo dobrze się czujemy. Czy młody Alan Madaliński, czy Rudolfs Soloha, naciskają na nas, ja z kolei naciskam na Pawła. Chodzi o to, żeby to wszystko się nakręcało. Cieszę się, że pokazałem, że jestem w dobrej dyspozycji. Oby tak dalej.

Zwycięstwo z Arką piłkarze Miedzi zadedykowali Damianowi Trontowi, który na treningu zerwał ścięgno Achillesa i czeka go kilkumiesięczna przerwa (o pechu popularnego „Drucika” pisałem w relacji z meczu w Gdyni). – Myślę, że jeszcze wielu kibiców nie wie, ale na ostatnim treningu Damianowi Trontowi przydarzył się ciężki uraz powiedział Abramowicz. – Wszyscy oczywiście ściskamy za niego kciuki, na pewno wróci do nas silniejszy i to właśnie jemu dedykujemy zwycięstwo z Arką.

Po końcowym gwizdku arbitra zadowolenia nie ukrywał kapitan zespołu znad Kaczawy, Szymon Matuszek. – Do każdego meczu staramy się tak podejść, by go wygrać – powiedział. – Mentalnie było trudniej się „spiąć”, ale jednocześnie chcieliśmy potwierdzić, że zasługujemy na ekstraklasę, że jesteśmy najlepsi w I lidze. Wiedzieliśmy, że rywale walczą o bezpośredni awans do ekstraklasy, dla nich był to arcyważny mecz. Każdy wie, jaki to jest ciężki moment dla Damiana Tronta, wiemy i doceniamy to, jaki miał wkład w tym sezonie w ten awans. Jaką ważną jest częścią drużyny. Sam widzę, że to jest jego najlepszy okres, myślę, że to był jego najlepszy sezon w I lidze. Szkoda, że tak życie go doświadczyło, ale myślę, że Damian wróci mocniejszy i pomoże Miedzi w ekstraklasie. Za tydzień czeka nas mecz z Widzewem. To kolejne wyzwanie, nie będzie odpuszczania, myślenia o wakacjach. Mam nadzieję, że spiszemy się w nim tak samo, jak w spotkaniu z Arką.


Na zdjęciu: Zdjęcie nie pozostawia wątpliwości, komu zadedykowali zwycięstwo w Gdyni piłkarze Miedzi.

Fot. twitter miedzi