Miedź Legnica. Pogrzebane baraże

Remis w Olsztynie praktycznie pozbawił Miedź Legnica szansy na ubieganie się o awans do PKO Ekstraklasy.


Remisując w Olsztynie ze Stomilem, „Miedzianka” de facto pogrzebała swoje szanse gry w barażach, których stawką będzie awans do ekstraklasy. Owszem, matematyczne szanse na przebicie się do czołowej „6” (zwycięstwo z Zagłębiem Sosnowiec, przy równoczesnej porażce Górnika Łęczna z Sandecją Nowy Sącz) drużyna z Legnicy jeszcze ma, ale czy liczenie na szczęśliwy zbieg okoliczności nie jest nadmiernym optymizmem?

Po sobotnim spotkaniu w Olsztynie trener legniczan Jarosław Skrobacz miał markotną minę. – Czujemy się tak, jakbyśmy doznali druzgocącej porażki – powiedział. – Teraz musimy liczyć na korzystny układ innych wyników. Cóż… Trzeba przepracować ten tydzień, spokojnie podejść do ostatniego spotkania z Zagłębiem Sosnowiec u siebie, wygrać ten mecz i czekać na rozwój sytuacji.

Niestety, sytuacja – z punktu widzenia drużyny znad Kaczawy – ułożyła się najgorzej, jak mogła. Górnik Łęczna wygrał w Sosnowcu i odskoczył od „Miedzianki” na trzy punkty. Teraz drużynie trenera Kamila Kieresia wystarczy remis z Sandecją, by pogrzebać nadzieje zielono-niebiesko-czerwonych na serię dodatkowych meczów.

Rozczarowany po końcowym gwizdku sędziego Wojciecha Mycia z Lublina był również kapitan Miedzi, Szymon Matuszek – Na pewno nie z takim założeniem przyjechaliśmy do Olsztyna – powiedział 32-letni pomocnik. – Chcieliśmy tutaj wygrać i wskoczyć w tabeli na miejsce premiowane barażem. Już inaczej musimy na to patrzeć. Nasz cel się wprawdzie oddala, ale został nam jeszcze jeden mecz do rozegrania i nie możemy się teraz załamywać, bo negatywnym myśleniem na pewno sobie nie pomożemy. Musimy dobrze przygotować się do ostatniego meczu i zrobić wszystko, co jesteśmy w stanie, by wygrać.

W meczu ze Stomilem były momenty, w których mieliśmy dość sporo sytuacji do zdobycia gola, ale wkradała się pewna niedokładność pod bramką przeciwnika. Przeważaliśmy, ale też spodziewaliśmy się, że drużyna z Olsztyna ustawi się niżej, starając się wychodzić z kontratakami. Niestety, po moim błędzie nie ustrzegliśmy się utraty bramki. Rywale to wykorzystali, a w takim meczu nie możemy tracić bramki.

Szymon Matuszek na pewno nie pomoże kolegom z drużyny w ostatni meczu sezonu z Zagłębiem Sosnowiec. W Olsztynie po raz dwunasty został upomniany żółtą kartką i musi pauzować w dwóch spotkaniach ligowych. To nie powinien być jednak kłopot dla trenera Skrobacza, bo w kadrze nie brakuje mu pomocników.

W poprzednim sezonie drużyna Miedzi, którą w ostatnich siedmiu kolejkach prowadził trener Ireneusz Kościelniak, zajęła w tabeli 5. miejsce (51 punktów w 34. spotkaniach) i zapewniła sobie prawo gry w barażach. Została jednak już w pierwszym podejściu odesłana do narożnika przez Radomiaka, który wygrał u siebie 3:1. Łupem bramkowym podzielili się wówczas Damian Nowak (39 min.), Leandro Rossi (67, karny) i Adam Banasiak (88), autorem honorowego trafienia dla Miedzi był Maciej Śliwa (86).


Na zdjęciu: Remis ze Stomilem odbił się czkawką Szymonowi Matuszkowi (z lewej) i jego kolegom z drużyny.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz