Miedź Legnica. Przekleństwo karnych

W meczu z GKS-em Jastrzębie Miedź Legnica nie wykorzystała już drugiej „jedenastki” w bieżących rozgrywkach.


Największą słabością drużyny prowadzonej przez trenera Wojciecha Łobodzińskiego są… rzuty karne! Przed tygodniem, 32. minucie wyjazdowego spotkania z Puszczą Niepołomice, „jedenastki” nie wykorzystał Maxime Dominguez. Uderzenie Szwajcara z „wapna” obronił 19-letni bramkarz gospodarzy, Gabriel Kobylak.

Historia powtórzyła się w minioną sobotę – wyborną okazję do zdobycia gola spartaczył w 43 minucie Hiszpan Jon Aurtenetxe, którego uderzenie z 11 metrów obronił niespełna 18-letni bramkarz GKS-u 1962 Jastrzębie, Mikołaj Reclaf. Jak widać na załączonym obrazku, zmorą pechowych egzekutorów okazali się nastoletni strażnicy bramki rywali, po prostu młokosi. – O niewykorzystanym rzucie karnym nie chcę dyskutować, bo ćwiczyliśmy ten element – powiedział rozgoryczony trener „Miedzianki”, Wojciech Łobodziński.

– Nie wiem, czy warto ćwiczyć „jedenastki” przy całej drużynie. Z przebiegu mojej kariery wydaje mi się, że jest to bardziej kwestia głowy niż umiejętności. Po prostu trzeba udźwignąć presję meczu. Na treningu można strzelić dziesięć na dziesięć, a później przychodzi mecz i nie strzelamy kolejnego rzutu karnego.

Strata punktów z teoretycznie słabszym przeciwnikiem zrzuciła drużynę znad Kaczawy z fotelu wicelidera. Legniczanie w tej chwili tracą cztery punkty do Korony Kielce, z którą zagrają w następnej kolejce oraz jedno „oczko” do Widzewa. Trener Łobodziński z tego powodu nie rozdziera szat: – Nie dajmy się zwariować, bo wciąż punktujemy i będziemy dalej punktować. Do Kielc jedziemy po zwycięstwo, dlatego zaufajmy tej drużynie – powiedział.

Mecz z moim byłym klubem był dla mnie szczególny, ale pracowałem na boisku jak w każdym innym meczu – przyznał niespełna 27-letni pomocnik „Miedzianki”, Damian Tront, który większość swojej kariery spędził w drużynie z Jastrzębia Zdroju.

– Remis 1:1, wprawdzie po zażartej walce, absolutnie nas nie zadowala. Tym bardziej, że graliśmy na własnym boisku, a naszym celem i zadaniem u siebie jest wygrywanie spotkań. Szkoda, że znowu zgubiliśmy punkty jako gospodarz (poprzednio „Miedzianka” zremisowała ze Skrą Częstochowa – przyp. BN) i z tego powodu w naszej szatni jest niedosyt. Czego nam zabrakło, by pokonać GKS Jastrzębie? Wydaje mi się, że spokoju i skuteczności pod bramką rywala, bo naprawdę mieliśmy kilka dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Miedzy innymi ja miałem taką okazję, ale zabrakło mi zimnej krwi.

Wracając jeszcze do wątku rzutów karnych warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie sędziowie podyktowali na korzyść Miedzi 11 „jedenastek”. Legniczanie wykorzystali tylko sześć z nich – Kamil Zapolnik zrobił to czterokrotnie, po razie Krzysztof Drzazga i Adrian Purzycki. Kto się pomylił? Trzy razy Zapolnik – w meczach z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (2:3), Zagłębiem Sosnowiec (2:0) i Chrobrym Głogów (0:0). A oprócz niego Joan Roman – w meczu z Odrą Opole (4:2) oraz Michał Bednarski – w potyczce z Puszczą Niepołomice (1:0).


Na zdjęciu: Pomocnik Miedzi Damian Tront (w środku) był rozczarowany remisem ze swoją byłą drużyną.

Fot. miedzlegnica.eu