Miedź Legnica. Trzecie podejście

Piłkarze Miedzi Legnica wciąż czekają na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w rundzie wiosennej.


W rundzie wiosennej piłkarze Miedzi Legnica jeszcze nie wygrali żadnego meczu na wyjeździe. Najpierw ulegli 0:2 Sandecji Nowy Sącz, a potem bezbramkowo zremisowali z Resovią Rzeszów. Teraz szykują się do wyjazdu do Kielc, gdzie czeka na nich Korona. Podopieczni trenera Jarosława Skrobacza liczą, że w ich przypadku sprawdzi się porzekadło „do trzech razy sztuka”…

Rywal z „nową miotłą”

Kielczanie niedawno pożegnali trenera Macieja Bartoszka, którego miejsce zajął Kamil Kuzera, który wcześniej pełnił funkcję drugiego trenera. Po zmianie szkoleniowca Korona odniosła dwa zwycięstwa – najpierw pokonała u siebie 1:0 Puszczę Niepołomice (gol Grzegorza Szymusika), a potem w identycznych rozmiarach zwyciężyła na wyjeździe Górnika Łęczna (trafienie Jacka Podgórskiego z rzutu karnego).

– To zawsze fajnie powiedzieć, że zadziałał efekt nowej miotły – uśmiecha się trener legniczan, Jarosław Skrobacz.

– Pierwszy moment po zmianie trenera zawsze jest inny dla piłkarzy i całej szatni. Wystarczy zmienić kilka rzeczy i one czasami są skuteczne. Nie wiem, czy w ten sposób możemy rozpatrywać kwestię Korony. Jeśli popatrzymy na ich ostatni, zwycięski mecz, to równie dobrze mogli w nim przegrać. Przeciwnik nie wykorzystał rzutu karnego przy stanie 0:0, gdyby to zrobił, na pewno byłoby wówczas zupełnie inaczej. Jedziemy na spotkanie z Koroną pamiętając o tym, jak ciężko rywalizowało nam się z nimi u siebie. To zespół, który cały czas w swoim składzie ma kilku zawodników z doświadczeniem ekstraklasowym. Ma też swoje ambicje, na pewno nie mniejsze niż nasze. Dlatego Korony nikt w Fortuna 1 Lidze nie może lekceważyć.

Plan jest, ale…

W tej chwili Korona zajmuje w tabeli 11. miejsce, gromadząc 28 punktów (8 zwycięstw, 4 remisy, 9 porażek). Na własnym boisku zespół znad Silnicy odniósł cztery zwycięstwa, jeden mecz zremisował i doznał pięciu porażek, przy bilansie bramkowym 9:16. Do 7. w tabeli Miedzi żółto-czerwoni tracą trzy punkty, a do szóstego Radomiaka sześć „oczek”.

W rundzie jesiennej „Miedzianka” zremisowała u siebie z tym przeciwnikiem 1:1, na listę zdobywców bramek wpisali się Kamil Zapolnik i Marcel Gąsior.

– Na początku sezonu porównywałem nasze zespoły – mówi Jarosław Skrobacz.

– W Koronie było sporo zmian, choć u nas chyba więcej. Jesteśmy już po analizie gry naszego najbliższego przeciwnika, oglądaliśmy ostatnie spotkania kielczan. Mamy swoje pomysły, jak ten mecz trzeba rozegrać, by go wygrać. Tylko zawsze jest to „ale”, czyli kwestia tego, czy uda nam się plan wykonać. Wiele zależy od dyspozycji dnia, od dyspozycji danego zawodnika. Myślę, że nie inaczej będzie w piątkowym meczu.

Mniejsze znaczenie

Mecz w Kielcach będzie dziesiątym pojedynkiem wyjazdowym zespołu znad Kaczawy w bieżących rozgrywkach. W dotychczasowych dziewięciu legniczanie odnieśli cztery zwycięstwa, tyle razy zostali pokonani, a w jednym spotkaniu podzielili się punktami z przeciwnikiem.


Czytaj jeszcze: Gorzki smak gola

– Zaciera się różnica między spotkaniami z drużynami, które na swoim obiekcie miały żywiołowo reagującą publiczność, a z tymi, które tej publiczności nie posiadały – przekonuje trener Skrobacz.

– Powiedzenie, że grało się z dwunastym zawodnikiem, bardzo często znajdowało zastosowanie. Wsparcie kibiców w kluczowych momentach jest bardzo ważne i pomocne. Grając przy pustych trybunach ten argument traci znaczenie. Na pewno jednak inaczej się gra na pustkowiu, między drzewami czy blokami niż na otoczonym trybunami obiekcie. Ale mimo wszystko w obecnych realiach ma to już mniejsze znaczenie.


Na zdjęciu: Krzysztof Drzazga i jego koledzy z drużyny wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo na wyjeździe w rundzie wiosennej.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus