Miedź Legnica. Wysiłek na marne

Napastnik Miedzi Legnica Michał Bednarski nie może odżałować przegranego meczu z GKS-em Tychy.


W sobotę GKS Tychy przerwał serię zwycięstw „Miedzianki”, wygrywając w Legnicy – po dramatycznym boju – 3:2. Dla gospodarzy jedną z bramek (autorem drugiej był stoper Nemanja Mijuszković) strzelił 25-letni napastnik Michał Bednarski, dla którego było to trzecie trafienie w bieżących rozgrywkach. – W pierwszą połowę weszliśmy źle – przyznał wychowanek UKS-u SP Głogów.

– Przeciwnicy radzili sobie z nami bardzo dobrze, nie mogliśmy się temu przeciwstawić taktycznie, dlatego GKS stwarzał sobie groźne sytuacje pod naszą bramką. W II połowie to my przejęliśmy inicjatywę i wniosek na przyszłość jest taki, że tak powinniśmy grać cały mecz. Doprowadziliśmy do wyrównania strzelając dwie bramki, a po chwili „dostaliśmy” głupią bramkę. To jest abecadło piłki nożnej, nie możemy po strzeleniu gola tak szybko tracić kolejnej bramki, bo wtedy cały nasz wysiłek idzie na marne. Szkoda tego meczu, bo nie powinien się skończyć takim wynikiem.

Trzecia bramka dla nas wisiała w powietrzu i na pewno szkoda. Przy moim trafieniu uderzyłem tam, skąd piłka do mnie przyszła. Bramkarz próbował ją złapać, wyśliznęła mu się jednak z rąk i wyraźnie przekroczyła linię bramkową. Byłem pewny, że to będzie bramka, ale z drugiej strony obawiałem się, czy asystent arbitra nie podniesie chorągiewki sygnalizując spalonego. Na szczęście tak się nie stało. Myślę, że za szybko mówić o tym, czy odblokowałem się z trafieniami w Miedzi. Po sezonie na pewno będziemy mogli to rzetelnie podsumować.

Trener drużyny znad Kaczawy Jarosław Skrobacz nie rozdzierał szat z powodu porażki swojego zespołu. – Przede wszystkim dziękuję swoim chłopakom za walkę do końca – powiedział niespełna 54-letni szkoleniowiec. – Próbowaliśmy odwrócić wynik, bo I połowa rzeczywiście nam nie wyszła. Zagraliśmy w niej źle, nie wiem, czy byliśmy wystraszeni, czy czegoś nam po prostu brakowało. Tychy były lepsze od nas i zdecydowanie prowadziły. Druga połowa należała do nas.


Czytaj jeszcze: Widowisko dla kibiców

Przez sytuacje, które stworzyliśmy, na pewno zasługiwaliśmy na to, żeby te bramki strzelać. W momencie, gdy doszliśmy przeciwnika na 2:2, wydawało się, że jeszcze jesteśmy w stanie odwrócić losy tego spotkania, a nawet zakończyć je zwycięstwem. Skończyło się tak, że to my „dostaliśmy” bramkę i jesteśmy bardzo, bardzo zawiedzeni tym wynikiem. Do zdobycia zostało jeszcze 15 punktów i trzeba wierzyć w to, że jest jeszcze szansa na osiągnięcie naszego celu, jakim są baraże.

Kolejna szansa na podreperowania konta punktowego już w środę, bo tego dnia Miedź zagra na wyjeździe (początek spotkania o godzinie 19.00) z Puszczą Niepołomice. Fakt, że zespół trenera Tomasza Tułacza przegrał ostatnie cztery spotkania ligowe, jeszcze niczego nie dowodzi i bynajmniej nie ustawia legniczan w roli zdecydowanego faworyta.

Trener Skrobacz w środowym pojedynku na pewno nie będzie mógł skorzystać z usług najlepszego snajpera swojej drużyny (w rundzie wiosennej nie strzelił ani jednego gola!), Kamila Zapolnika, który przed meczem z GKS-em Tychy doznał urazu kolana i wciąż nie może być brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Wraca natomiast do niego Krzysztof Drzazga, który odpokutował karę za cztery żółte kartki i jest do dyspozycji sztabu szkoleniowego. Drzazga w przeszłości występował w Puszczy przez rok, w tym czasie rozegrał w niej 30 meczów, strzelając 9 bramek.


Na zdjęciu: Napastnik Miedzi Michał Bednarski (z prawej) strzelił gola w meczu z GKS-em Tychy, ale pełnej satysfakcji mu on nie przyniósł.

Fot. miedzlegnica.eu/B.Hamanowicz