Miedź Legnica. Zapach krwi

Miedź Legnica w sobotę chce się zrewanżować Arce za jesienną klęskę w Gdyni.


W rundzie wiosennej „Miedzianka” jest bardzo „wszechstronna” – w trzech kolejkach odniosła jedno zwycięstwo, poniosła jedną porażkę, zaś w minionej kolejce wróciła z jednym punktem z Rzeszowa. Po tym ostatnim meczu piłkarze drużyny z Legnicy nie byli z siebie zadowoleni.

– Na pewno nie tak zaplanowaliśmy sobie spotkanie z Apklan Resovią, ale boisko było w bardzo kiepskim stanie – powiedział Paweł Zieliński, który w zastępstwie pauzującego za kartki Szymona Matuszka pełnił funkcję kapitana drużyny.

– Mam nadzieję, że to był nasz ostatni mecz na takiej murawie, bo to skandal, że w ogóle takie stadiony są dopuszczane do rozgrywek. Chcieliśmy wygrać ten mecz, ale nie udało się, bo przez większość drugiej połowy graliśmy w dziesięciu. Pokazaliśmy jednak charakter i na pewno trzeba doceniać ten jeden punkt. Resovia grając jednego zawodnika więcej odkryła się, dzięki czemu dwukrotnie wyszliśmy z groźnymi kontrami, po których mogliśmy zdobyć zwycięską bramkę. Niestety, nie udało się. W obronie zagraliśmy dobry mecz, o czym świadczy fakt, że Resovia praktycznie nie stworzyła sobie stuprocentowych sytuacji.

W sobotniej potyczce w Rzeszowie trzech piłkarzy Miedzi zostało upomnianych żółtymi kartkami, przy czym Adrian Purzycki dwukrotnie. Będzie jednak mógł być brany pod uwagę przy ustalaniu kadry na najbliższy mecz z Arką Gdynia, bo było to jego kartki numer 5 i 6. Piąty raz bliską znajomość z „żółtkiem” zawarł stoper Marcin Biernat, a jego młodszy kolega z tej formacji, Wiktor Pleśnierowicz, został upomniany w bieżących rozgrywkach po raz trzeci. Po kartkowej pauzie wróci do zespołu Szymon Matuszek i jedynym „wyautowanym” zawodnikiem przed spotkaniem z Arką Gdynia będzie bramkarz Jędrzej Grobelny.

Czy cztery punkty, jakie wywalczyła Miedź w trzech meczach, mogą być zadowalającym kapitałem dla jej piłkarzy i sympatyków?

– Na pewno nie, to zdobycz poniżej oczekiwań i możliwości – potwierdza były trener „Miedzianki”, a obecnie ambasador klubu, Janusz Kudyba.

– Jestem trochę tymi wynikami zawiedziony, ale znalazłem alibi dla trenera Skrobacza i jego drużyny. Byłem na meczu Miedzi z GKS-em Bełchatów, murawa w Legnicy jest najlepsza w całej I lidze, nie powstydziłyby się jej również kluby ekstraklasy. W takich warunkach Miedź grała szybko i kombinacyjnie, z polotem, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Natomiast w Nowym Sącz i Rzeszowie płyta boiska pozostawiała wiele do życzenia, zwłaszcza murawa w ostatnim meczu Miedzi z Resovią. W ten sposób legniczanom odebrano kilka atutów, które byłyby widoczne na normalnym boisku.

W najbliższą sobotę poprzeczka idzie w górę, bo do Legnicy przyjedzie Arka Gdynia, która jesienią u siebie rozbiła zespół trenera Jarosława Skrobacza 4:0! „Miedzianka” zagrała wówczas w składzie: Mateusz Hewelt – Paweł Zieliński, Bożo Musa, Marcin Biernat, Marcin Pietrowski (88. Marcin Garuch) – Paweł Tupaj (46. Maciej Śliwa), Szymon Matuszek (69. Adrian Purzycki), Damian Tront, Joan Roman (60. Jakub Łukowski) – Kamil Zapolnik – Krzysztof Drzazga (69. Bartosz Bartkowiak).

Czterech piłkarzy (Musa, Pietrowski, Łukowski, Bartkowiak) nie ma już w kadrze Miedzi, pozostali pałają żądzą rewanżu.


Czytaj jeszcze: Porażająca nieporadność

– Nie ukrywam, że ostrzę sobie zęby na to spotkanie – przyznał Janusz Kudyba.

– Gdynianie mają teraz problemy kadrowe (Marcjanik jest kontuzjowany, po kontuzji wraca Letniowski), a poza tym ostatnie mecze w ich wykonaniu były po prostu słabe i drużyna jest trochę z tego powodu rozbita. Jeżeli Miedź wygra w sobotę z Arką, to „poczuje krew” i powinna spokojnie załapać się w barażach, których stawką jest awans do ekstraklasy.


Na zdjęciu: Obrońca Miedzi Paweł Zieliński na pewno chce się zrewanżować Arce za dotkliwą porażkę w rundzie jesiennej.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus