Miedź Legnica. Znaleźli brakujące ogniwo?
Do drużyny Miedzi Legnica we wtorek dołączył 21-letni Meksykanin Santiago Naveda Lara.
Fakty dla beniaminka z Legnicy są brutalne – w trzech meczach ligowych „Miedzianka” wzbogaciła się tylko o jeden punkt, a bilans bramkowy (3:7) też nie jest powodem do dumy. Mimo to przedstawiciele beniaminka robią dobrą minę do złej gry, twierdząc, że drużyna cały czas idzie do przodu.
– Było mi ciężko po tym meczu, bo naprawdę zagraliśmy w ofensywie dobrze – przekonywał po dotkliwej porażce w Płocku trener legniczan, Wojciech Łobodziński.
– Mogło i powinno być 2:2, tymczasem skończyło się porażką 1:4. Boli serce, bo chcieliśmy narzucić swój styl gry i w wielu elementach nam się udawało. Nie odejdziemy od tego, tak graliśmy w I lidze i tak chcemy grać w ekstraklasie. Wiem, że teraz mamy ciężki moment, ale za nami są dopiero trzy mecze i wierzę, że ten zespół jest w stanie wygrywać. W meczu w Płocku pokazaliśmy, że mamy potencjał w ofensywie. Gratuluję Wiśle czwartego zwycięstwa z rzędu, jest to w tej chwili najlepiej grający zespół w lidze.
Gorzka refleksja
Niepocieszony po końcowym gwizdku sędziego był kapitan „Miedzianki”, Szymon Matuszek. – Patrząc na suchy wynik, mieliśmy do czynienia z totalną dominacją gospodarzy – zauważył gorzko 33-letni pomocnik. – Ale moim zdaniem z perspektywy boiska wyglądało to zupełnie inaczej. Stwarzaliśmy sobie sytuacje do zdobycia gola, mieliśmy ich dużo i szukając plusów po trzech kolejkach, muszę powiedzieć, że z meczu na mecz gramy lepiej. W tym upatruję naszych sukcesów w najbliższych meczach.
Trudno mi się zgodzić z kapitanem drużyny znad Kaczawy, ponieważ ów „progres” wygląda tak: 1:1 (Radomiak), 1:2 (Warta Poznań) i 1:4 (Wisła Płock). Będę powtarzał to do znudzenia – w futbolu liczy się wynik, a nie tzw. wrażenie artystyczne i nieobiektywne odczucia uczestników spektaklu piłkarskiego. Lata świetlne temu piłkarz Bayernu Monachium Franz Beckenbauer po wymęczonym zwycięstwie swojej drużyny z jednym z outsiderów Bundesligi powiedział wymownie: „Wolę wygrać mecz w katastrofalnym stylu niż przegrać go w znakomitym”. Święte słowa!
Wóz albo przewóz
Wracając zaś do meczu Miedzi z Wisłą Płock, trzeba przyznać, że piłkarze beniaminka za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania. – Przegrywając jedną bramką w zasadzie nie ma się nic do stracenia – trafnie zauważył Szymon Matuszek.
– Staraliśmy się stwarzać sytuacje pod bramką przeciwnika jak największą liczbą piłkarzy, bo to zwiększa szanse powodzenia, ale jest to kosztem obrony. Drużyna z Płocka skrupulatnie to wykorzystała i za to jej chwała. Wisła nieprzypadkowo jest na szczycie tabeli. Byliśmy tego świadomi, jak są mocni. Ale myślę, że próbowaliśmy się przeciwstawić i gdybyśmy nasze sytuacje wykorzystali, na pewno inaczej by się to skończyło. W najbliższym meczu z Zagłębiem Lubin każdy z nas musi dać z siebie 110 procent zaangażowania.
Być może w kadrze zielono-niebiesko-czerwonych w piątkowej potyczce w Lubinie znajdzie się 21-letni Meksykanin Santiago Naveda Lara. Urodzony 16 kwietnia 2001 roku defensywny pomocnik dołączył do beniaminka ekstraklasy w tym tygodniu w ramach wypożyczenia ze słynnego Club de Futbol America.
Młody, agresywny, dynamiczny
Naveda jest wychowankiem klubu La Herradura FC. Następnie przeniósł się do Club de Futbol America, mieszczącego się w stołecznym mieście Meksyk i występującego na słynnym obiekcie Estadio Azteca. Najnowszy nabytek Miedzi ma na koncie 28 występów, bramkę i asystę w piłkarskiej elicie Meksyku oraz 4 występy w Lidze Mistrzów CONCACAF, w której ze swoim zespołem w 2021 roku zajął drugie miejsce. Regularnie występuje w młodzieżowych reprezentacjach Meksyku.
– To agresywny, dynamiczny i mobilny piłkarz, z niezłym odbiorem i dobrym rozegraniem – zachwala Navedę trener Łobodziński. – Jest to młody chłopak, co również miało wpływ na to, że zdecydowaliśmy się sięgnąć po tego gracza. Poszukiwaliśmy „6” do rywalizacji. Liczymy na to, że będzie przysłowiowym brakującym ogniwem w naszej drużynie.
Na zdjęciu: Kapitan Miedzi Szymon Matuszek (z prawej) przekonuje, że jego drużyna gra coraz lepiej.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus