Miga: Kuba (musi być) kapitanem Wisły

Formalnie Błaszczykowski nie jest jeszcze piłkarzem Wisły. Kontrakt ma podpisać po powrocie ze zgrupowania. Do tej pory zagrał w trzech sparingach i za każdym razem miał na ramieniu opaskę kapitańską. Przed meczem z Garbarnią do składów jako kapitan był wpisany Marcin Wasilewski, ale jeszcze przed meczem przekazał opaskę Kubie.

Przed tym sezonem Wisła znalazła się w sytuacji, gdy wybór kapitana po raz pierwszy od dawna nie był oczywisty. Karierę zakończył Arkadiusz Głowacki, a klub pożegnał się z Pawłem Brożkiem. Wybór padł więc na Rafała Boguskiego.

– To odpowiedni człowiek na to stanowisko. Rafał sam zapracował sobie na swoją pozycję w szatni i szacunek wśród kolegów. Wybór jego na stanowisko kapitana był oczywisty – tłumaczył Maciej Stolarczyk.

Boguski wygrał nie tylko szacunkiem kolegów, ale też długością stażu. Jeśli wzięto by pod uwagę tylko charyzmę i doświadczenie, Stolarczyk mógłby postawić na Wasilewskiego, ale były piłkarz Anderlechtu nie pali się do tego, by być kapitanem Wisły. Uważa, że jest w klubie za krótko, by pełnić obowiązki formalnego lidera zespołu.

Błaszczykowski w Wiśle jest jeszcze krócej, ale to zupełnie inna historia.

On po części już jest kapitanem tego zespołu. Oczywiście, w sparingach zabrakło Rafała Boguskiego, który zmaga się z kłopotami zdrowotnymi, ale ta zmiana w głowach piłkarzy już niejako się dokonała.

Maciej Stolarczyk pytany o kwestię kapitana ucieka od konkretnej odpowiedzi. – Na pewno przedyskutujemy to z zespołem – ucina. Dyskusja może być bardzo krótka. W tej chwili wydaje się, że Kuba może uciec od opaski tylko, jeśli odmówi jej przyjęcia. Ale na dziś niewiele wskazuje na to, by tak się stało.

Inaczej. On tę opaskę i tak już założył. Zrobił to wtedy, gdy postanowił wrócić do klubu, kiedy większość kombinowała, jak z niego uciec. I potem poprawił ją sobie na ramieniu pożyczając klubowi pieniądze na przetrwanie.

Teraz powinien kapitanować Wiśle także na boisku. Każdy inny wybór będzie trącił sztucznością. Nieważne, kto będzie podejmował decyzję. Trener, rada drużyny czy odbędzie się głosowanie w którym wezmą wszyscy piłkarze. Wybór powinien być jeden.

Przywiązanie emocjonalne Błaszczykowskiego do Wisły odbiło się ostatnio głośnym echem w całej Europie. Piłkarz nie chciał początkowo, by informacja o tym, że udzielił pożyczki została podana do wiadomości publicznej. Podobnie było niespełna rok temu, gdy pożyczył klubowi 1,5 mln złotych. Bez tych pieniędzy Wisła nie uzyskałaby licencji na grę w ekstraklasie. Wtedy informacja ta wypłynęła dopiero kilka miesięcy później, a jako pierwszy napisał o tym Sport.

Teraz do wyjścia z cienia namówił go drugi pożyczkodawca, Jarosław Królewski (trzecim jest Tomasz Jażdżyński). Królewski uznał, że upublicznienie tej informacji pomoże Wiśle i faktycznie – o problemach klubu i akcji jego ratowania pisały portale z całego świata.

Oczywiście Błaszczykowski pomoże Wiśle także na boisku. Przy okazji sparingu z Etyrem Wielkie Tyrnowo (1:1) należał do najlepszych na boisku. Gołym okiem widać, że szybko wraca do odpowiedniej dyspozycji.

– Kubie będzie mieć trudne życie w ekstraklasie, bo wszystkie oczy będą zwrócone na niego – mówi Maciej Stolarczyk.