Mike Taylor: Zanim znajdą się w „bańce”

Rozmowa z Mike’m Taylorem, trenerem reprezentacji Polski mężczyzn.


Gdzie pan teraz przebywa i kiedy planuje przylot do Polski przed listopadowym okienkiem eliminacji mistrzostw Europy 2022, które z powodu pandemii koronawirusa zostaną rozegrane w Walencji w formie turnieju od 24 do 30 listopada?

Mike TAYLOR: – Jestem z rodziną w domu na Florydzie. W czasie pandemii maksymalnie wykorzystuję czas, by być z najbliższymi i robić to, co w tej sytuacji można zrobić razem. Oczywiście przygotowania do meczów eliminacyjnych posuwają się do przodu, dokonujemy cały czas pewnych korekt w planach. Plan jest taki, że przylecę do Warszawy w połowie listopada, by po przejściu samoizolacji – zgodnie z przepisami FIBA – być gotowym wraz z zespołem do rywalizacji w „bańce” w Walencji. Jestem w stałym kontakcie z federacją, która przekazuje mi niezbędne informacje i szczegóły dotyczącego całej logistyki związanej z meczami.

Kiedy i gdzie rozpocznie się zgrupowanie reprezentacji przed listopadowymi meczami?

Mike TAYLOR: – FIBA chce, by zespoły zameldowały się w Walencji 23 listopada, więc biorąc pod uwagę terminy nie będzie czasu na ocenę zawodników i przygotowanie zgrupowania w Polsce. Będziemy musieli to wszystko zrobić w „bańce”.

A zatem: ilu zawodników będzie pan chciał zabrać do Hiszpanii na mecze z Rumunią i Izraelem, skoro do szerokiego składu powołał pan aż 24 koszykarzy?

Mike TAYLOR: – Planujemy 12-osobowy skład, ale w pogotowiu, w sytuacji awaryjnej, będę chciał mieć jeszcze kilku chłopaków, którzy mogliby dołączyć do zespołu, gdyby w ostatniej chwili zaszła taka potrzeba. Podobnie działaliśmy w poprzednich okienkach przeznaczonych na mecze reprezentacji, ale teraz, w dobie pandemii, sytuacja jest wyjątkowa, a planowanie pewnych spraw z wyprzedzeniem to zadanie ekstremalne.

Dlaczego zatem w tak szerokim składzie zabrakło Adam Waczyńskiego, byłego kapitana drużyny m.in. podczas tak udanych dla Polski mistrzostw świata w Chinach w 2019 r. (Polska zajęła ósme miejsce). To jego kolejna nieobecność…

Mike TAYLOR: – Ważne jest to, by zawodnicy, którzy chcą być częścią drużyny narodowej, dawali jej serce. Jeśli pojawiają się jakieś problemy i zagrożenia, to moim obowiązkiem jako trenera jest ochrona zespołu. Nigdy przed nikim nie zamykamy drzwi. Saragossa była wspaniałym momentem, pokonaliśmy Hiszpanię po raz pierwszy od 48 lat, Łukasz Koszarek rozegrał 200. mecz w reprezentacji, więc to było specjalne zwycięstwo. Jestem dumny z tych graczy, którzy osiągnęli sukces na mistrzostwach świata w Chinach i podtrzymują go. Chcemy iść dalej!

Czy w tej specyficznej, pandemicznej sytuacji planuje pan mecze towarzyskie przed spotkaniami o punkty w Walencji?

Mike TAYLOR: – Nie, ale nie z powodu COVID-u. Listopadowe okienko FIBA w trakcie tego sezonu jest krótkie i wypełnione właśnie rywalizacją o punkty. Będziemy mieć, tak jak poprzednio, trzy-cztery wspólne treningi. Zrobimy wszystko, by maksymalnie wykorzystać ten czas. Mecze towarzyskie są częścią naszych letnich zgrupowań, gdy jest więcej czasu na przygotowanie.

Czy rywalizacja w „bańce turniejowej” w Walencji będzie trudniejsza dla reprezentacji w porównaniu do meczów rozgrywanych według normalnego systemu? Polskę czekały w tym okienku dwa wyjazdy do Rumunii i Izraela.

Mike TAYLOR: – Szanuję wysiłki FIBA, która z jednej strony uznaje za priorytet zdrowie wszystkich zawodników, sztabów przy jednoczesnym kontynuowaniu eliminacji zgodnie z harmonogramem. Musimy dostosować się do tych okoliczności i skupić się na naszych celach. Z mojego punktu widzenia dwa mecze „w bańce” to dla nas lepsze rozwiązanie, ponieważ czekały nas spotkania wyjazdowe. Teraz zagramy na neutralnym terenie. Zdaję sobie jednak sprawę, że w takiej rywalizacji liczyć się będą i decydować o zwycięstwach detale.

Jakie jest pana wrażenie po zakończonej niedawno – sukcesem Los Angeles Lakers w finale z Miami – rywalizacji NBA „w bańce” pod Orlando na Florydzie? Koszykarze Lakers byli faworytami od początku, ale obecność Heat w finale to wielkie zaskoczenie. Dla pana też?

Mike TAYLOR: – Przeprowadzenie i dokończenie rywalizacji „w bańce” to był ekstremalny sukces ligi NBA. Z przyjemnością oglądałem mecze, szczególnie play off. Rywalizacja była znakomita, a większość ekspertów zauważyła, że koszykarze wszystkich ekip byli w lepszej kondycji fizycznej, bo nie musieli odbywać długich podróży samolotowych, które są normalnym elementem nie tylko walki w finale. Oczywiście dla finalistów przebywanie ponad trzy miesiące w „bańce” na pewno nie było łatwym doświadczeniem. NBA wykonała świetną robotę, zachowując wszystkich w zdrowiu, bez zakażeń. Co było dla mnie największym zaskoczeniem? Słabe wyniki oglądalności finałów.


Czytaj jeszcze: Zwycięstwo wymknęło się w końcówce

Jaka będzie przyszłość rozgrywek w sezonie 2020/21 w dobie koronawirusa, który na razie nie odpuszcza? Czy liga zdecyduje się na późne rozpoczęcie rywalizacji – w styczniu i na długi sezon, z pełną liczba 82 meczów w sezonie regularnym? To może przekreślić plany udziału najlepszych koszykarzy USA w igrzyskach w Tokio?

Mike TAYLOR: – Ostatnie informacje co do rozpoczęcia sezonu wskazują na termin między końcem grudnia a połową stycznia. To nadal niewiadoma. Komisarz Adam Silver ma nadzieję, że rozegrane zostaną 82 mecze w halach drużyn, z kibicami. Doświadczenie z Orlando wydaje się w tym momencie planem awaryjnym B. Inne profesjonalne ligi, takie jak NFL i MLB, rozgrywają spotkania, dostosowując się do sytuacji z COVID-19. Jestem pewien, że NBA uważnie to obserwuje. Rozpoczęcie sezonu NBA determinuje rzecz jasna jego zakończenie, a to będzie mogło mieć wpływ nie tylko na zespół USA, ale i na składy drużyn narodowych w turniejach kwalifikacyjnych do igrzysk. Będziemy to wszystko uważnie śledzić, przygotowując się do wyzwań, jakie czekają nas w rywalizacji o olimpijski bilet w Kownie.

Olga Przybyłowicz (PAP)


Na zdjęciu: W drużynie Mike Taylora (z lewej) przynajmniej na razie nie ma miejsca dla Adama Waczyńskiego.

Fot. Pressfocus