Wyeliminować błędy

Choć Daniel Mikołajewski w I lidze w barwach „górali” debiutował w 2016 roku, to pierwszego gola strzelił niemal… 7 lat później.


W barwach Podbeskidzia na zapleczu ekstraklasy Daniel Mikołajewski zadebiutował w lipcu 2016 roku, czyli tuż po pierwszym spadku „górali”. Nie miał jeszcze skończonych 17 lat i przebojem wdarł się do zespołu, który – choć krótko – prowadził trener Dariusz Dźwigała. Jesień sezonu 2016/17 miał jednak na tyle udaną, że wzbudził zainteresowanie klubu z ekstraklasy, czyli Lechii Gdańsk, która była wówczas… wiceliderem rozgrywek. Został do niej zimą sprzedany, choć od razu wypożyczono go do GKS-u Tychy. Później było kolejne wypożyczenia. Najpierw do Stomilu Olsztyn, a następnie do Rakowa Częstochowa. Piłkarzem klubu spod Jasnej Góry został wreszcie na stałe i w 2021 roku wywalczył z nim Puchar Polski. Zagrał też w ekstraklasie, ale na stałe miejsca w składzie u Marka Papszuna wywalczyć sobie nie zdołał.

Do Podbeskidzia rodowity bielszczanin wrócił najpierw na… wypożyczenie, a od 2022 roku jest graczem „górali” już na stałe. W minioną sobotę w Łęcznej, licząc wszystkie jego pobyty w klubie spod Kliczoka, rozgrywał dla klubu 57 spotkanie w I lidze i po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców. Trafił na 1:0 w meczu, który jego drużyna zremisowała 3:3.

– Cieszę się z debiutanckiej bramki dla pierwszego zespołu Podbeskidzia, ale na pewno cieszyłbym się jeszcze bardziej, gdybyśmy ten mecz wygrali – powiedział Daniel Mikołajewski.

– Nie raz w tym spotkaniu byliśmy na prowadzeniu i to najbardziej boli. Mamy bardzo duży niedosyt po tym spotkaniu, bo straciliśmy 2 punkty – podkreślił zawodnik, który niegdyś występował przeważnie jako defensywny pomocnik, ale od dłuższego czasu gra na pozycji środkowego obrońcy.


Czytaj także o Podbeskidziu:


I również dlatego, mimo strzelonej bramki, nie mógł być zadowolony z wyniku, jaki w Łęcznej uzyskała jego drużyna. Trzy stracone gole nigdy nie wystawiają defensywie dobrego świadectwa. Po raz drugi za kadencji trenera Dariusza Żurawia zespół Podbeskidzia stracił 3 gole w jednym spotkaniu. Poprzednio taka sytuacja miała miejsce jesienią, w wyjazdowym meczu z Wisłą Kraków.

– Niestety znowu zdarzyły się nam jakieś tam błędy i to na pewno jest frustrujące. No ale futbol, według przysłowia, to właśnie taka gra. Zostaliśmy przez rywali skarceni właśnie w takich momentach. Niemniej jednak mieliśmy swoje sytuacje i pomimo tych wpadek mogliśmy ten mecz wygrać. Przede wszystkim mogliśmy zamknąć to spotkanie wcześniej – zauważył „Miki”.

– Teraz, przed kolejnym meczem, jest czas na to, by skupić się na błędach i je przeanalizować. Do kolejnego spotkania podchodzimy z zamiarem zdobycia 3 punktów – podkreślił środkowy obrońca Podbeskidzia, który ma na myśli mecz w najbliższy poniedziałek. W którym Podbeskidzie zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec.

Po remisie w Łęcznej nieco się, jeżeli chodzi o sytuację bielskiej drużyny w walce o baraże, zmieniło. Otóż Stal Rzeszów wygrała z Arką Gdynia. To dla „górali” wynik lepszy niż zwycięstwo „żółto-niebieskich” w tym spotkaniu, choć z drugiej strony do szóstej Stali tracą bielszczanie 3, a tak naprawdę 4 punkty, bo mają z nią gorszy bilans bezpośredni. Pomiędzy drużynami z Podbeskidzia i z Podkarpacia znajduje się jeszcze wspominana Arka. Do niej bielszczanie jeden punkt w minionej kolejce odrobili i tracą „oczko”. Choć, tak naprawdę 2, bo również z gdyńskim zespołem bilans mają gorszy.


Na zdjęciu: Daniel Mikołajewski, po niemal 7 latach od debiutu w Podbeskidziu, strzelił dla zespołu pierwszego gola. Choć do końca zadowolony po meczu w Łęcznej nie był.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.