Miłosz Szczepański wreszcie się przełamał. Słodko-gorzki powrót Tomasza Petraszka

To mógł być piękny dzień dla pomocnika ekipy spod Jasnej Góry. Po meczu z Legią Miłosz Szczepański mógł czuć spory niedosyt. Większość spotkania ze swoim byłym klubem przesiedział na ławce rezerwowych. W Gdyni trener Rakowa, Marek Papszun ponownie postawił na Szczepańskiego. Ten na samym początku odwdzięczył się za kolejną szansę. Po faulu na Tomaszu Petraszku, 21-latek na tyle mocno uderzył z rzutu wolnego, że piłka przełamała ręce Pavelsa Steinborsa. Był to pierwszy gol młodzieżowca w ekstraklasie. W poprzednich spotkaniach bardzo często był w idealnych sytuacjach do zdobycia bramki. Brakowało jednak precyzji i zimnej krwi. Tym razem jej nie zabrakło. Bramka tylko podbudowała zawodnika z Nowego Sącza. Miłosz Szczepański był wyróżniającym się zawodnikiem w obu połowach. Biegał, kreował akcje, uderzał, dogrywał – był praktycznie wszędzie. Nie wystarczyło to jednak na Arkę.

Po przymusowej przerwie spowodowanej czwartą żółtą kartką do składu Rakowa powrócił Tomasz Petraszek. Kapitan Rakowa Częstochowa w pierwszej połowie wyrastał jednym z bohaterów spotkania. Oprócz solidnej gry w defensywie dołożył do tego bramkę oraz wymusił faul, po którym pierwszego gola strzelił Szczepański. W drugiej połowie również prezentował się dobrze, jednak do momentu straty bramki. Po pierwszym golu dla Arki, podobnie jak cały Raków, Petraszek się pogubił.

To po jego wybiciu padła bramka na 2:2, choć ten gol nie jest tylko i wyłącznie winą obrońcy Rakowa. W jego utratę mocno zamieszany był także Rusłan Babenko. Zawodnik, który zmienił bardzo solidnie grającego w środku pola Marko Poletanovicia, wyglądał na boisku, jakby był na nim wystawiony za karę. Brak pomocy z jego strony skrzętnie wykorzystał Mateusz Młyński, który asystował przy pięknej bramce Marko Vejinovicia.


Zobacz jeszcze: Daniel Mikołajewski szturmem wszedł do składu beniaminka z Częstochowy