Minimalnie, ale bezsprzecznie

Choć powyższe określenie na kilometr bije paradoksem, to takie właśnie było zwycięstwo Atalanty. Goście powinni się cieszyć, że stracili tylko jedną bramkę.


Na ekipę Young Boys spoglądano ze szczególną uwagą, ponieważ nikt nie spodziewał się, że w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów Szwajcarzy pokonają wielki Manchester United. Oczywiście Anglicy przez około godzinę grali w osłabieniu, ale prowadzili, ostatecznie ulegając jednak niżej notowanemu rywalowi 1:2. Tym razem drużyna z Berna nie dała podobnego popisu.

Właściwie trudno napisać o jej grze coś pozytywnego. Najlepszy w jej szeregach był bramkarz David von Ballmoos, który kilkukrotnie popisał się fantastycznymi interwencjami, mocno przyczyniając się do tego, że jego zespół stracił tylko jedną bramkę. Pochwały należały się też stoperowi Mohamedowi Camarze, który – może poza jedną sytuacją – był dla Włochów nie do przejścia. Ale na tym koniec. Young Boys praktycznie nie istnieli w ofensywie i oddali ledwie 3 uderzenia. O stworzonym przez nich zagrożeniu właściwie nie było mowy, chyba że przymykając oko można wymienić indywidualną akcję Meschaka Elii.

Atalanta miała miażdżącą przewagę, ale nie oddawała strzałów na próżno. Jeśli już uderzała, to najczęściej groźnie. W 18 minucie co prawda goście jej pomogli, trafiając do własnej siatki, ale gol nie został uznany z powodu spalonego, na którym sekundę wcześniej znalazł się kapitan gospodarzy, Rafael Toloi. Wówczas na murawie nie było już Robina Gosensa. Reprezentant Niemiec ze łzami w oczach opuszczał murawę, ponieważ doznał bardzo poważnie wyglądającej kontuzji kolana.

Kolejne kwadranse mijały, Atalanta przeważała, Young Boys nie umieli wyjść z własnej połówki. Nie było jednak najważniejszego – bramek. Wybuch złości von Ballmoosa w 68 minucie był więc w pełni uzasadniony, bo Włosi zdobyli goli akurat w sytuacji, w której nie powinni. Stoper Sandro Lauper dwukrotnie powinien odebrać piłkę Duvanowi Zapacie. Dwukrotnie „już go miał”, ale nieustępliwy Kolumbijczyk rzutem na taśmę wygrał pozycję i wyłożył Matteo Pessinie „patelnię”, której ten nie mógł zmarnować. Po tej bramce tempo spotkania nieco spadło, ale wbrew pozorom właśnie wtedy Atalanta miała najlepsze okazje do podwyższenia. Wynikało to z tego, że Young Boys próbowali w jakiś sposób się odkuć, ale nie mieli ani pół argumentu przeciwko świetnie zorganizowanym rywalom.

Atalanta Bergamo – Young Boys Berno 1:0 (0:0)

1:0 – Pessina (68).

ATALANTA: Musso – Toloi, Demiral, Djimsiti – Zappacosta (90. Pezzella), de Roon, Freuler (90. Koopmeiners), Gosens (11. Maehle) – Malinowski (75. Muriel), Zapata, Pessina (75. Pasalić). Trener Gian Piero GASPERINI

YBB: von Ballmoos – Hefti (83. Maceiras), Camara, Lauper, Garcia – Aebischer (83. Spielmann), Martins Pereira, Sierro (69. Mambimbi) – Elia (66. Rieder), Siebatcheu (66. Kanga), Ngamaleu. Trener David WAGNER.

Sędziował Felix Brych (Niemcy). Żółte kartki: Zappacosta – Sierro


Fot. PressFocus