Minuty na wagę złota. Młody pomocnik Rakowa chciałby grać jak najwięcej

Właśnie w ostatniej kolejce 20-letni pomocnik, który w styczniu trafił do Częstochowy z Legii Warszawa, po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie zespołu spod Jasnej Góry. Wcześniej tylko dwukrotnie pojawiał się na boiskach w drugich połowach, najpierw w meczu z GKS-em Katowice (1:2), a potem grając przez 45 minut w spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec (0:2). Podwójne więc przełamanie nastąpiło w spotkaniu ze Stomilem, bo nie dość, że Raków wygrał ze Szczepańskim w składzie, to młody pomocnik rozegrał 73 minuty.

– Myślę, że dałem dobry impuls trenerowi, aby postawił na mnie w pierwszym składzie. Wcześniej tych minut za dużo nie miałem, dlatego cieszę się z tego, że zagrałem ze Stomilem i czekam na więcej – mówi piłkarz, który będąc w klubie ze stolicy Polski uznawany był za spory talent. Szkoleniowiec Rakowa nie chciał wystawić oceny swojemu piłkarzowi za ostatni mecz, bo… taki ma zwyczaj. – Trudno mi tak jednoznacznie odpowiedzieć, jak grał ze Stomilem. Myślę, że tak, jak wszyscy moi zawodnicy, czyli na poziomie i dobrze. Nie chcę go oceniać publicznie, bo nigdy tego nie robię – stwierdził trener Marek Papszun.

Jako, że szkoleniowiec Rakowa lubi rotować składem, szanse Szczepańskiego na kolejne minuty na pewno wzrosły. Teraz jednak przed częstochowianami, którzy odnajdują rytm z jesieni, trudne zadanie, jaki będzie wyjazdowy mecz w Bielsku-Białej. – Tylko jeden dzień się cieszyliśmy ze zwycięstwa, a potem rozpoczęliśmy przygotowania do meczu z Podbeskidziem. Wiemy, że mało tracą goli, ale po dogłębnej analizie na pewno znajdziemy sposób na nich – podkreśla Szczepański, który ma na swoim koncie m.in. udział w młodzieżowej Lidze Mistrzów.