Misja coraz trudniejsza

Znów ta Lechia, znów ten Paixao. Rywale nabierają wiatru w żagle, a Piast… wręcz przeciwnie. Druga porażka w grupie mistrzowskiej sprawia, że walka o medale robi się dla mistrzów Polski bardzo kręta i wymagająca. A w sobotę mecz z Legią…


Choć gliwiczanie rękami i nogami bronili się przed nazwaniem Lechii zespołem przeklętym, to jednak coś jest na rzeczy. Pomijając końcówkę poprzedniego sezonu, z gdańszczanami śląska drużyna ma zawsze pod górkę. I co z tego, że znów zespól Waldemara Fornalika rozegrał wyrównany mecz i że miał swoje okazje, jak efekt końcowy jest taki jaki jest, czyli zero punktów.

Okazje Parzyszka

Obie drużyny w tym sezonie spotkały się już po raz piąty i chyba nikt nie miał wątpliwości, że zaskoczyć rywala się nie da. Trener Waldemar Fornalik od dłuższego czasu ma wybraną „jedenastkę” w której roszad nie ma zbyt wielu. W Gdańsku doszło do „klasycznej” wymiany, czyli Patryka Sokołowskiego w środku pomocy zastąpił Tomasz Jodłowiec.

Przez większą część pierwszej połowy mecz przypominał partię szachów w wykonaniu doświadczonych graczy. Zespoły nie potrafiły się zaskoczyć, nikt tak naprawdę nie potrafił groźnie zaatakować. W końcówce zaczęło się coś dziać.

Piotr Parzyszek doszedł do dośrodkowania Toma Hateley’a, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. W odpowiedzi Flavio Paixao wykorzystał złą interwencję Frantiszka Placha i wpakował piłkę do bramki. Jak szybko się okazało pomógł sobie przy tym ręką i sędzia musiał anulować gola.

Kontrowersyjny karny

Druga część meczu było odrobinę lepsza, bo okazji i strzałów było więcej. Podobnie to goście z Górnego Śląska dali sygnał do ataków i byli bardzo blisko prowadzenia. Parzyszek zdecydował się na strzał z kilkunastu metrów, lecz piłka trafiła w słupek.

Napastnik mistrzów Polski mógł tylko chwycić się za głowę. Lechia znów odpowiedziała i to dokładnie tym samym, bowiem w słupek trafił skrzydłowy gdańszczan – Ze Gomes. Trener Piotr Stokowiec wpuścił na boisku dwóch piłkarzy, którzy ostatnio prezentowali się bardzo dobrze – Conrado i Saiefa. I właśnie ten pierwszy gracz miał udział w najważniejszym momencie spotkania. Skrzydłowy Lechii w polu karnym starł się z Uroszem Korunem.

Sędzia Kwiatkowski z Warszawy zdecydował się podyktować jedenastkę, choć z telewizyjne powtórki wywołały raczej kontrowersje, bo wyglądało to, jakby [piłkarz gospodarzy wpadł i odbił się od stopera Piasta. Sędzia jednak gwizdnął, a karnego pewnie wykorzystał Flavio Paixao. Portugalczyk w tym sezonie zapewnił już Lechii wygraną z Piastem.

Paixao lubi strzelać gliwiczanom, bo w 17 meczach ustrzelił ich już po raz 7. Gliwiczanie mieli tylko kwadrans na odrobienie strat, co okazało się zadaniem niezwykle trudnym. Wobec tego mistrzowie Polski doznali drugiej porażki z rzędu i… walka o podium zrobi się w następnych meczach niezwykle emocjonująca.

Piast musi się szybko i zdecydowanie pozbierać, inaczej to inne zespoły będą faworytem do srebra i brązu.


Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 1:0 (0:0)

1:0 – F. Paixao, 74 min (karny)

LECHIA: Kuciak – Fila, Nalepa, Malocza, Mladenović – Mihalik (69. Saief), Tobers, Kubicki, Gajos (87. Makowski), Ze Gomes (61. Conrado) – F Paixao. Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Alomerović, Haydary, Kałużyński, Lipski, Pietrzak, Vikri.

PIAST Plach – Konczkowski, Czerwiński, Korun, Kirkeskov – Vida (58. Tuszyński), Hateley, Jodłowiec, Milewski (80. Steczyk) – Parzyszek (64. Tiago Alves), Felix. Trener Waldemar FORNALIK. [Rezerwowi:] Szmatuła, Huk, Holubek, Rymaniak, Klupś, Sokołowski.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 3967. Żółte kartki: Nalepa (4. faul), Mladenović (82. faul), Malocza (90+3. faul) – Tiago Alves (85. faul)

Piłkarz meczu – Flavio PAIXAO


Na zdjęciu: Portugalczyk Flavio Paixao znów katem Piasta…

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus