Mistrz już wiceliderem, czyli apetyt rośnie

 

W poprzednim sezonie Piast na tym samym etapie sezonu był na 3. miejscu z dorobkiem 46 punktów, do liderującej Lechii tracąc 7 punktów. Obecnie sytuacja jest zbliżona, choć – zdaniem wielu – dogonienie Legii będzie znacznie trudniejsze.

Cel minimum tuż-tuż

Przedstawiciele Piasta nie chcą jednak dać się wciągnąć w takie rozważania. Gerard Badia czy Piotr Parzyszek od dawna powtarzają, że do podziału na grupy zbiera się punkty, a dopiero potem walczy o konkretne miejsca.

Dla gliwiczan najważniejsze jest teraz zapewnienie sobie gry w grupie mistrzowskiej. Według matematycznych wyliczeń w tym sezonie do bezpiecznego miejsca w TOP 8 potrzeba ok. 44-46 punktów. Mistrz Polski jest więc o jeden krok. Nie ma jednak czasu na dywagacje, bo już w środę w Gdańsku powalczy na innym froncie – w ćwierćfinale Pucharu Polski.

– Naszym podstawowym celem jest górna ósemka. Wydaje się, że jest to na wyciągnięcie ręki. Ale… Zostały nam cztery mecze w rundzie zasadniczej oraz siedem w finałowej, więc stawianie dalekich celów może być złudne – przyznał po meczu w Warszawie trener mistrzów Polski Waldemar Fornalik.

Apetyty rosną

Ważniejszy od drugiego miejsca w ligowej tabeli był sam fakt wygranej przy Łazienkowskiej i przełamania passy sześciu kolejnych wyjazdów bez zwycięstwa.

– Bardzo nam zależało na tym, żeby zdobyć trzy punkty. Wiedzieliśmy, że po tych nieudanych wyjazdach zwycięstwo w Warszawie może nam bardzo dużo dać: pewności siebie oraz pozytywnego kopa przed bardzo ważnymi kolejnymi spotkaniami w końcówce sezonu – mówił obrońca Jakub Czerwiński, który – podobnie, jak reszta jego kolegów – spisał się w stolicy znakomicie.

Piast powoli może patrzeć przed siebie, a nie za siebie. – Zdajemy sobie sprawę doskonale, że kibice włodarze oraz sztab szkoleniowy mają duże wymagania względem nas, ale i my sami od siebie wymagamy. Jesteśmy sportowcami i pojedyncze zwycięstwa nas oczywiście nie zadowalają. Chcemy cały czas więcej.

Wygrana napędza nas do ciężkiej pracy, by sięgać po kolejne triumfy. Wierzę, że tak będzie, bo mamy fantastyczną grupę w szatni – dodaje „Czerwo”, wracający do formy sprzed kontuzji kolana, której nabawił się latem.

Prezent na urodziny

Świetną formę prezentuje też Frantiszek Plach. Słowacki bramkarz, choć nie zachował czystego konta, był pewnym punktem drużyny. „Fero” w szatni po niedzielnym meczu usłyszał oprócz pochwał… gromkie sto lat, gdyż obchodził swoje 28. urodziny.

– Bardzo się cieszę z tego, że tak to się złożyło. W zeszłym roku w moje urodziny wygraliśmy derby z Górnikiem. Zarówno wtedy, jak i teraz na Legii to były świetne prezenty. Trudno nie podkreślić, że punkty wywalczone w Warszawie są bardzo cenne dla nas – cieszył się słowacki golkiper.

Zanim gliwiczanie będą rozmyślać o kolejnym meczu ligowym, przy Okrzei z Wisłą Kraków, czeka ich wsponniany trudny wyjazd do Gdańska i walka o półfinał Pucharu Polski. Piast ma z Lechią rachunki do wyrównania, bo w tym sezonie przegrał z nią trzy mecze (dwa w lidze, jeden w Pucharze Polski).

Sztab szkoleniowy mistrzów Polski zapowiedział rotowanie składem, bowiem drugi tydzień z rzędu rozgrywają mecze co trzy dni. Z tego powodu w środę w akcji możemy zobaczyć kilku piłkarzy, którzy przy Łazienkowskiej nie zagrali.

Na zdjęciu: Nawet piłkarzom Piasta trudno było uwierzyć w gola na wagę trzech punktów przy Łazienkowskiej.