Mistrz musiał, Górnik mógł

Luz, z jakim zabrzanie podeszli do meczu w Kielcach, pomagał im toczyć w miarę wyrównaną walkę, ale tylko momentami dotrzymywali kroku faworytom.


Pewni brązowego medalu „górnicy” do Hali Legionów jechali na kompletnym luzie, bo nic złego w tym sezonie nie może im się już stać. Niedzielny mecz bardziej istotny był dla kielczan, bo w kontekście walki o tytuł na jakąkolwiek stratę punktów nie mogli sobie pozwolić. Kielczanie wyszli na parkiet pobudowani pozyskaniem tytularnego sponsora, którym w minionym tygodniu został Barlinek i od pierwszego gwizdka w ich grze widać było radość. Na bramkę Damiana Przytuły szybko odpowiedzieli Michał Olejniczak, Nicolas Tournat i Szymon Sićko, spokojnie ustawiając sobie grę w tym spotkaniu. Gościom trzeba oddać, że podjęli walkę i dość regularnie trafiali do siatki, ale miejscowi czynili to częściej.

– Na początku mieliśmy trochę problemów z powrotem do obrony po zdobytych bramkach. Rywale zaskakiwali nas tak zwanym szybkim środkiem i kontratakami. Dlatego w przerwie musieliśmy sobie wyjaśnić pewne rzeczy i wprowadzić poprawki – mówił II trener Barlinka Industrii, Krzysztof Lijewski. Siedmiobramkowe prowadzenie pozwoliło kielczanom kontrolować grę.

– Po zmianie stron naszą najmocniejszą stroną była obrona, lecz nie potrafiliśmy znaleźć recepty na rzucającego z dystansu Damiana Przytułę. Pozostali rywale, co widać po liczbie zdobytych bramek, byli przez nas w pełni kontrolowani. Kiedy odskoczyliśmy na 6-7 trafień nie czuliśmy już zagrożenia – dodał były reprezentant Polski, a prowadzący zabrzan Patrik Liljestrand nie zamierzał rozdzierać szat.

– To nie był zły mecz w naszym wykonaniu. Chcieliśmy utrzymywać wysokie tempo i wyprowadzać kontrataki, ale nie zawsze byliśmy skuteczni. Zawsze chcę wygrywać i nie jestem szczęśliwy z powodu porażki, ale mieliśmy kilka dobrych momentów – powiedział szwedzki szkoleniowiec, który po sezonie ma zamiar pożegnać się z Górnikiem.

Na dole tabeli toczy się zacięta walka o utrzymanie. Niezwykle cenne zwycięstwo zapisali gwardziści z Opola, którzy pogrążyli szczecińską Pogoń. Mecz był bardzo wyrównany. Prowadzeni przez Adama Fiodora i Bogumiła Barana gospodarze osiągali tylko minimalną przewagę, ale końcówkę rozegrali popisowo. Mogli więc głębiej odetchnąć, co nie znaczy, że już nie potrzebują punktów.

Barlinek Industria Kielce – Górnik Zabrze 40:31 (20:13)

KIELCE: Wolff, Błażejewski, M. Kornecki – Wiaderny 2/1, A. Dujszebajew 3, Olejniczak 3, Tournat 8, Sićko 5, Sanchez-Migallon 1, Moryto 6/1, Nahi 4, Karalek 3, D. Dujszebajew 1, Surgiel, Kounkoud 4. Kary: 6 min. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.

GÓRNIK: Wyszomirski, Kazimier – Mauer 7, Tokuda, Krawczyk 2, Kaczor, Przytuła 9, Artemenko 2, Ilczenko 2, Baczko 2, Ivanović 1, Wąsowski 1, Łyżwa 1, Molski 1, Rutkowski 2, Dudkowski 1. Kary: 12 min. Trener Patrik LILIESTRAND.


Na zdjęciu: Wobec „bomb” Damiana Przytuły kielczanie momentami byli bezradni, ale punktów Górnikowi nie mieli zamiaru oddać.
Fot. PGNIG Superliga