Mistrz upokorzony na własnym terenie!

Czy porażka z Lechem Poznań jest równoznaczna z utratą posady przez trenera Czesława Michniewicza na Łazienkowskiej?


Miejsce w tabeli oraz postawa mistrza Polski w rozgrywkach ligowych upoważniała do tego, by w Lechu upatrywać faworyta niedzielnej konfrontacji. Ale szkoleniowiec „Kolejorza” Maciej Skorża wolał dmuchać na zimne. – Teoretycznie gramy najtrudniejszy mecz w sezonie – na wyjeździe z aktualnym mistrzem Polski – stwierdził przed meczem. – Skala trudności jest na najwyższym piętrze, ale nie chcemy przez to stracić pewności siebie i determinacji, która nas cechowała. Mam nadzieję, że tak samo będzie na Łazienkowskiej.

Już w 4. minucie spotkania futbolówka znalazła się w bramce gości, ale po chwili piłkarze z Wielkopolski mogli odetchnąć z ulgą. Po dośrodkowaniu Josue celnym strzałem popisał się Artur Jędrzejczyk, ale przyjmowaniu piłki pomógł sobie rękę i gol musiał być anulowany. Riposta wicelidera (po sobotnich meczach na czoło wysforowała się Lechia Gdańsk) była błyskawiczna – Adriel Ba Loua popisał się kapitalnym strzałem zza pola karnego, po którym piłka trafiła w słupek bramki gospodarzy!

W 15 min Joao Amaral wypatrzył z lewej strony Jakuba Kamińskiego, będący ostatnio w wysokiej formie skrzydłowy Lecha oddał strzał z narożnika pola karnego, ale na szczęście dla legionistów piłka przeleciała minimalnie obok słupka.

Już w 25 min podopieczni Czesława Michniewicza odpłacili pięknym za nadobne. Po faulu Antonio Milicia na szarżującym Erneście Mucim Legia wywalczyła rzut wolny tuż za polem karnym rywali. Do piłki podbiegł Josue i „ostemplował” poprzeczkę bramki gości. Niestety, takie uderzenie trafia do statystyk jako strzał niecelny… Dziesięć minut później po podaniu

Ba Louy nieznacznie pomylił się najlepszy snajper „Kolejorza”, Mikael Ishak. Niewiele brakowało, by w 36 min samobójczego gola strzelił Mateusz Wieteska. Po dośrodkowaniu Pedro Rebocho stoper Legii musnął piłkę, ale znakomitym refleksem popisał się Kacper Tobiasz, zapobiegając utracie gola. Na przerwę oba zespoły schodziły bez zysków i strat bramkowych, a statystyki świadczyły o bardzo wyrównanym pojedynku: posiadanie piłki – 52-48%, strzały celne 1:1, strzały niecelne 3:6, rzuty rożne 3:2.

W 47 min Luquinhas wykorzystał błąd Bartosza Salamona, zacentrował w w pole karne rywali, ale Mahir Emreli spudłował z 5. metrów! Za to partactwo Lech wymierzył karę kilka minut później. Rebocho z rzutu wolnego dośrodkował na długi słupek, gdzie czyhał Ishak, który silnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Czas płynął, a legioniście nie potrafił stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia gola. Trener Michniewicz szukał ratunku dokonując zmian, ale one także nie przyniosły pożądanego efektu.

W 92 min sędzia podyktował rzut karny dla gości po faulu Filipa Mladenovicia na Danim Ramirezie, ale Tobiasz w fantastycznym stylu obronił strzał Ishaka z 11 metrów. Pomogło to jednak Legii jak umarłemu kadzidło.

Już przed meczem pojawiła się informacja, że Legia nawiązała kontakt z tajemniczym polskim trenerem, ale nie dogadała się w kwestiach finansowych. Czy po porażce w prestiżowym pojedynku z Lechem dni trenera Michniewicza na Łazienkowskiej są policzone?


Legia Warszawa – Lech Poznań 0:1 (0:0)

0:1 – Ishak, 54 min (asysta Rebocho).

LEGIA: Tobiasz – Johansson, Jędrzejczyk, Wieteska, Ribeiro (72. Mladenović) – Slisz (88. Charatin), Josue – Kastrati (72. Kostorz), Muci (65. Lopes), Luquinhas – Emreli (65. Pekhart). Trener Czesław MICHNIEWICZ. Rezerwowi: Miszta, Rose, Nawrocki, Martins.

LECH:Bednarek – Szatka, Salamon, Milić, Rebocho (90+1. Douglas) – Karlstroem (77. Ramirez), Tiba – Ba Loua (77. Kwekweskiri), Amaral (90+1 Pereira), Kamiński (72. Skóraś) – Ishak. Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Mrozek, Murawski, Skrzypczak, Sobiech.

Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Żółte kartki: Wieteska (36. faul), Slisz (84. faul), Jędrzejczyk (85. faul), Lopes (89. faul)) – Milić (25. faul), Karlstroem (33. faul).

Piłkarz meczu Kacper TOBIASZ.


Na zdjęciu: Na Łazienkowskiej nikt nie odstawiał nogi. Michael Ishak ją idealnie dostawił pogrążając Legię na jej własnym stadionie.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus