Mistrz z mistrzem o podium

W Poznaniu liczą na kolejny sezon zakończony z medalem na szyi. Aby tak się stało, trzeba najpierw pokonać mistrzowskiego następcę.


Jeszcze kilka tygodni temu o Lechu można było mówić per „mistrz Polski”, ale ostatnio stracił ten przywilej na rzecz Rakowa. Niespodzianka to żadna, a rzecz wręcz zasłużona, co nie zmienia jednak faktu, że spotkanie tych drużyn wciąż może nosić miano mistrzowskiego pojedynku.

Salony i bagienko

W teorii częstochowianie nie będą grali już o nic. W ich grze od jakiegoś czasu widać obniżkę formy, która zaczęła się zbiegać z ogłoszeniem decyzji o odejściu trenera Marka Papszuna. Potem doszedł do tego przegrany w bardzo słabych okolicznościach finał Pucharu Polski. Nawet przyklepanie „majstra” nastąpiło nie dzięki zwycięstwu, ale wpadce Legii. Koniec końców wszystko skończyło się dobrze, ale jednak meczu z Lechem nikt w Rakowie przegrać by nie chciał. Tutaj rozchodzi się bowiem o prestiż, tym bardziej że relacje między ekipami – czy może bardziej sympatykami tych ekip – są ostatnio napięte. Jeśli nowi mistrzowie Polski pokonają starych, ci mocno skomplikują sobie kwestię zajęcia najniższego stopnia podium, o które teraz walczą.


Czytaj więcej o Ekstraklasie:


Lech traci do Rakowa 19 punktów, co do końca sezonu może się jeszcze zmienić. Biorąc pod uwagę fakt, że mowa o ustępującym mistrzu, jest to wynik wręcz zatrważający, ale tylko jeśli patrzy się na wszystko bez kontekstu. A należy przecież dodać, że „Kolejorz” zaliczył wyśmienitą – jak na polskie warunki – przygodę w europejskich pucharach. Niemalże przez cały sezon dzielił grę na salonach z tą na ligowym bagienku. Do czegoś takiego nasi ekstraklasowicze nie są przyzwyczajeni. Mimo tego Lechowi udało się to powiązać, w dodatku zaczynając sezon z nowym trenerem, bez Macieja Skorży, który doprowadził drużynę do ubiegłorocznego tytułu. Jeśli więc koniec końców poznaniacy skończą rozgrywki na trzeciej lokacie, założą na szyje symboliczny brąz, będą mogli mówić o satysfakcji. Niezależnie od tego, ile punktów przewagi będzie miał nad nimi nowy mistrz Polski. Tyle tylko że najpierw dobrze byłoby tego mistrza pokonać.

Lepiej w delegacji

A to „Kolejorzowi” nie udało się w żadnym z ostatnich 8 spotkań. Częstochowianie wygrali aż 6 z nich, a tym razem podejmą Lecha u siebie, gdzie zwyciężyli w 14 z 15 dotychczasowych meczów ligowych, tylko raz remisując. Klub z Poznania słynie ze swojej fantastycznej stadionowej atmosfery i z wielotysięcznej grupy wspierających kibiców. Mimo tego… w ekstraklasie lepiej punktuje w delegacji! Aż 6 z 7 porażek zaliczył na swoim terenie. To nieco groteskowy bilans, choć dający dodatkowe nadzieje, że wyjazd pod Jasną Górę okaże się dla niego udany.

Lechici odetchnęli w zeszłym tygodniu, gdy pokonali 3:0 Cracovię i wygrali w końcu po 3 ligowych spotkaniach bez kompletu punktów. W Poznaniu liczą na świetnie dysponowanego Kristoffera Velde, który grając z „Pasami” zdobył bramkę i zanotował dwie ładne asysty. Sytuacja kadrowa „Kolejorza” jest przed tym meczem zdecydowanie lepsza niż w Rakowie. Choć kilku istotnych ogniw zabraknie – zawieszony jest lider obrony Bartosz Salamon, a z powodu kontuzji nie zagra kapitan Mikael Ishak oraz jego ewentualny zastępca Filip Szymczak.


Fot: Paweł Jaskółka/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.