Mistrza z Kielc (znowu) nikt nie zatrzyma?

Pod nową nazwą Łomża Vive, ale wciąż z największym potencjałem – zespół z Kielc faworytem kolejnych rozgrywek PGNiG Superligi. Sezon bez play offu, ale z udziałem przynajmniej czterech Polaków na boisku.


W rywalizacji sezonu 2020/21 weźmie udział tych samych 14 drużyn, które uczestniczyły w poprzednim sezonie, z racji pandemii przedwcześnie zakończonego w połowie marca – zadecydowano wówczas, że nikt nie spada. Po kryzysie wywołanym koronawirusem jeszcze niedawno komplet stawki nie wydawał się wcale tak oczywisty, ale na razie alarmy zażegnano, włącznie z tym największym – w Kielcach, w ekipie 9-krotnego z rzędu mistrza Polski.

Po rezygnacji ze sponsorowania klubu przez firmy prezesa klubu Bertusa Servaasa jednym ze scenariuszy był exodus z Kielc największych gwiazd i zarazem… realna szansa nawiązania walki z hegemonem przez innych, jak Orlen Wisła Płock, Azoty Puławy, a może i Górnik Zabrze. Na ratunek mistrzom pospieszył jednak browar Van Pur, który swoim udziałem nie tylko „przegonił” dotychczasowego sponsora tytularnego (PGE), ale skłonił też do powrotu Vive w szyldzie.

Servaas spłacił zawodnikom wszystkie zaległości i dziś ekipa z Kielc praktycznie nie straciła na wartości, a jej kadra wydaje się nawet bogatsza. Odejścia Julena Aguinagalde, Blaża Janca i Mateusza Jachlewskiego wcale nie muszą być bolesne. Na dodatek Vive zagarnia rynek krajowy – upomniało się o wypożyczonego i „odrestaurowanego” w Zabrzu Szymona Sićkę oraz skusiło utalentowanego „maturzystę” Michała Olejniczaka, który – choć już z dorobkiem w seniorskiej reprezentacji – dopiero zadebiutuje w superlidze.

Misja niemożliwa?

Wygląda na to, że misja pozbawienia Vive dziesiątego tytułu z rzędu jest skazana na niepowodzenie, choć dwa kluby zasilane przez miliony z państwowych koncernów – Orlen Wisła Płock i Azoty Puławy – wydają się mocniejsze niż jeszcze pół rok temu.

„Nafciarze” tradycyjnie mocno „odświeżyli” kadrę, do zaciągu hiszpańsko-bałkańskiego dodając – nowinka w Płocku – kołowego z Francji. W minionym sezonie pokonali wreszcie kielczan w Orlen Arenie, ale w rewanżu nie mieli wiele do powiedzenia. Czy zespół Xaviego Sabate będzie gotowy zagrać z konkurentem dwa równe mecze? Ciekawe też, jak dwaj mocarze poradzą sobie z obecnością na boisku przynajmniej dwóch Polaków – bo to w Vive i Wisłę najbardziej uderza przepis wprowadzony od tego sezonu przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce.

Azoty z kolei były autorem największego hitu transferowego, czyli ściągnięcia z powrotem do PGNiG Superligi Michała Jureckiego po ledwie rocznej średnio udanej przygodzie „Dzidziusia” we Flensburgu. 35-letni były reprezentant Polski ma pociągnąć drużynę z Puław do miejsca na podium po dwóch sezonach kryzysu. Pomóc w tym mają także skasowany z Gwardii Opole czołowy bramkarz poprzednich rozgrywek Mateusz Zembrzycki, a przede wszystkim nowy trener Lars Walther. Duńczyk był ostatnim, który w wyścigu po tytuł zdystansował Vive – z Wisłą Płock w 2011 roku…

Co wymyśli „Lijek”

Za plecami tej trójki do ataku sposobi się kilka drużyn na czele z brązowym medalistą Górnikiem Zabrze. Trener Marcin Lijewski stanął jednak przed sporym wyzwaniem. Rok temu udanie przywrócił do „żywych” – i to jak! – Szymona Sićkę, opierając na nim siłę rażenia zespołu; teraz „pacjent” zwiał i były znakomity rozgrywający musi na nowo poukładać ofensywę Górnika już bez tak dobrze naoliwionej strzelby, choć poszukiwania następcy trwają.

Przynajmniej na razie śląski zespół pozyskał tylko jednego gracza – Paweł Dudkowski z Zagłębia Lubin zastąpił dosyć kruchego Ignacego Bąka i wespół z Iso Sluijtersem powinni stanowić czołowy tandem leworęcznych rozgrywających ligi. Reszta składu bez znaczących uszczupleń jest gwarancją utrzymania ligowego topu – tylko dziś trudno przewidzieć, czy to wystarczy do obrony podium.

Górnik stracił w nazwie klubu firmę NMC, ale wydaje się, że nic to nie zmienia w klubowej sakiewce – tu z kolei gwarantem zawsze był i wciąż pozostaje wielce oddany i ambitny prezes Bogdan Kmiecik.

Przegrupowanie w Opolu

Większe przegrupowania miały miejsce w Opolu, gdzie oprócz zmiany właściciela (został nim były karateka Wojciech Radziewicz) swoje żniwo w klubowym budżecie zebrał także kryzys. W efekcie pożegnano tak „zasłużonych” graczy, jak Kamil Mokrzki czy Karol Siwak, a Zembrzycki i Jędrzej Zieniewicz odeszli sami. Trener Rafał Kuptel i dyrektor Tomasz Wróbel szybko jednak uzupełnili skład, dając szansę kolejnym „talenciakom” (Łukasz Kucharzyk) lub niechcianym gdzie indziej (Paweł Kowalski).

Gwardzistom, brązowym medalistom sprzed roku, trudno będzie zapewne wykonać kolejny zamach na podium, ale mocny środek tabeli jest całkiem realny. Kuptel ma chyba patent, jak wykrzesać ze swojego „gangu” maksimum.

Tylko dwie rundy

Zasadniczo zmieniły się zasady rywalizacji – zamiast play offu, dwie rundy każdy z każdym, mecz i rewanż. Każdy zespół rozegra 26 spotkań. Koniec pierwszej rundy zaplanowany jest na 13 grudnia. Po tym terminie przewidziana została przerwa świąteczna oraz ta na zgrupowania reprezentacji, przygotowującej się do udziału w styczniowych mistrzostwach świata. Drużyny wrócą do gry 6 lutego. Koniec sezonu zaplanowano na 22 maja, a w przypadku awansu polskiego zespołu do turnieju finałowego Ligi Europy – na 5 czerwca.

Mistrzem Polski zostanie drużyna, która na koniec sezonu zgromadzi największą liczbę punktów – a więc tak samo, jak w marcu, tyle że wiadomo o tym na starcie rozgrywek. Nie będzie już taryfy ulgowej dla ostatniej drużyny, która spadnie do I ligi, a przedostatni zespół zagra w barażu o utrzymanie w PGNiG Superlidze z drugim zespołem I ligi.

W związku ze zmianami w europejskich rozgrywkach, które od sezonu 2020/21 będą odbywały się w środku tygodnia, prawie wszystkie serie superligi zaplanowano w weekendy. I prawie wszystkie będzie można zobaczyć w telewizji (TVP Sport transmituje 2 mecze z każdej kolejki) lub w internecie (na platformie emocje.tv).

Zmiany będą dotyczyły również organizacji meczów i obecności kibiców na trybunach. Spotkania odbędą się w nowym standardzie epidemiologicznym, a więc z ograniczeniem dopuszczalnej liczby fanów na trybunach do maksymalnie 50 procent miejsc siedzących.


NAJWAŻNIEJSZE ZMIANY
  • Rozgrywki w systemie dwurundowym mecz i rewanż; rezygnacja z rundy finałowej (play offu z udziałem ośmiu najlepszych drużyn oraz z rundy spadkowej) – rozstrzygnięcia poznamy po 26 seriach spotkań.
  • Na boisku musi znajdować się równocześnie minimum dwóch Polaków w każdym z zespołów.
  • Na trybunach może być zajętych maksymalnie 50 procent miejsc siedzących (zgodnie z aktualnie obowiązującym rozporządzeniem rządu w kwestii imprez masowych)
  • Kluby będą oceniać pracę sędziów (ocena cząstkowa w całości).

ZMIENILI KLUBY – TOP 10

1. Michał Jurecki – Azoty Puławy (z SG Flensburg-Handewitt, Niemcy)

2. Nicolas Tournat – Łomża Vive Kielce (z HBC Nantes, Francja)

3. Szymon Sićko – Łomża Vive Kielce (z Górnika Zabrze)

4. Mateusz Jachlewski – Torus Wybrzeże Gdańsk (z Łomża Vive Kielce)

5. Mirsad Terzić (Bośnia i Hercegowina) – Orlen Wisła Płock (z Telekomu Veszprem, Węgry)

6. Mateusz Kus – Energa MKS Kalisz (z Motoru Zaporoże – Ukraina)

7. Mateusz Zembrzycki – Azoty Puławy (z Gwardii Opole)

8. Łukasz Gierak – Sandra Spa Pogoń Szczecin (z TuS N-Lubbecke, Niemcy)

9. Stanisław Makowiejew – Energa MKS Kalisz (z Chrobrego Głogów)

10. Ramon Oliveira – Stal Mielec (z Torus Wybrzeża Gdańsk)


NOWI NA ŁAWKACH

Jarosław Hipner – za Bartłomieja Jaszkę w Zagłębiu Lubin

Bartłomiej Jaszka – za Dmytro Zinczuka (Ukraina) w MMTS Kwidzyn

Patrik Liljestrand (Szwecja) – za Marcina Markuszewskiego w Grupie Azoty Tarnów

Tomasz Strząbała – za Patrika Liljestranda w Enerdze MKS Kalisz

Lars Walther (Dania) – za Michała Skórskiego w Azotach Puławy

3

PUNKTY otrzymuje zespół za zwycięstwo po 60 minutach, 0 za porażkę; przy remisie każda z drużyn zapisuje po punkcie, a zwycięzca obowiązkowych wówczas rzutów karnych dodaje sobie jeszcze punkt.


Na zdjęciu: Górnik stracił swoją „strzelbę”, czyli Szymona Sićkę, który teraz ma straszyć rywali zespołu z Kielc.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus