Mistrzostwa bez biało-czerwonych

Nie było cudu w Rydze. Polki nie zdołały nie tylko po raz drugi pokonać Białorusi, ale same zostały rozbite.


Polki przed meczem kończącym eliminacje do tegorocznych mistrzostw Europy były w bardzo trudnej sytuacji. By awansować do turnieju finałowego musiały wygrać z Białorusią przynajmniej 28 punktami. Zadanie piekielnie trudne, ale ich środowy triumf z tą drużyną (68:56) mocno podbudował morale biało-czerwonych i wlał nadzieję w serca polskich fanów.

Białorusinki bardzo poważnie podeszły do sobotniego spotkania. Zagrały bardzo twardo w obronie. Zdominowały strefę podkoszową, wymusiły 21 strat Polek i wyłączyły praktycznie ze zdobywania punktów naszą liderkę, Marissę Kastanek. – W smutny sposób kończymy kwalifikacje. Można wygrać jeden mecz, ale nie jest możliwe, aby pokonać dwa razy tak dobrego rywala. Mówiąc szczerze, walczyliśmy dzisiaj ze zdecydowanie inną klasą przeciwnika niż w środę – ocenił Marosz Kovaczik, szkoleniowiec naszej drużyny.

Polki wprawdzie zaczęły od prowadzenia 5:0, ale cym dłużej trwało spotkanie, tym przewaga rywalek rosła. Rzuciły 10 punktów z rzędu, wyszły na prowadzenie 15:8 i nie oddały go już do końca. Trafiały niemal wszystko. Nie pomagały zmiany dokonywane w polskiej ekipie, ani przerwy na żądanie i głośno wyrażane uwagi przez trenera Marosza Kovaczika.

Polki starały się, pod koszem walczyły zmienniczki ,Wiktoria Telenga i Agnieszka Kaczmarczyk, ale to rywalki nadal dyktowały warunki i miały lepszą skuteczność. Nie do zatrzymania była znana z polskich parkietów Kataryna Snicyna. Białoruś prowadziła już 34:17, ale biało-czerwonym udało się zmniejszyć straty (27:38).

Wykonanie wyroku na naszej drużynie nastąpiło w czwartej kwarcie. Białorusinki pozwoliły sobie rzucić zaledwie osiem punktów!

W poczynaniach biało-czerwonych w ataku nie było pewności siebie, co skrzętnie wykorzystały doświadczone zawodniczki trenerki Natalii Trafimawej. Udane akcje w defensywie walecznej jak zawsze Agnieszki Skobel tym razem nie natchnęły jej koleżanek do walki.

– Widać, że jeszcze dużo pracy przed nami. Było dużo nieporozumień na parkiecie, zwłaszcza w obronie. Nie zrealizowałyśmy założeń, tak jak udało się to zrobić w pierwszym spotkaniu. Jednak Białoruś również inaczej podeszła do meczu, nie dała się zaskoczyć – podkreśliła Agnieszka Skobel.


Grupa F

Polska – Białoruś 49:80 (12;23, 17:20, 12:14, 8:23)

POLSKA: Rembiszewska 3 (1×3), Borkowska 7, Gajda 5 (1×3), Skobel 8 (1×3), Kastanek 7 (1×3) – Telenga 8, Kaczmarczyk 5, Adamowicz, Dobrowolska, Podgórna, Niemojewska, Sklepowicz 6. Trener Marosz KOVACZIK.

BIAORUŚ: Snicyna 14 (1×3), Ziuzkowa 2, Weramiejenka 11, Papowa 10, Hasper 8 – Inkina 4, Bentley 6, Brych 2, Wasilewicz 4, Masko, Lichtarowicz 11 (1×3), Rycikawa 8 (2×3). Trenerka Natalia TRAFIMOWA.

1. Białoruś 4 7 3/1 293:253

————————————————

2. W. Brytania 4 6 2/2 268:269

3. POLSKA 4 5 1/3 229:288

Z eliminacji prawo gry w turnieju finałowym wywalczyły: Słowenia, Grecja (grupa A), Szwecja, Czarnogóra (grupa B), Rosja, Czarnogóra (grupa C), Czechy, Włochy (grupa D), Serbia, Turcja (grupa E), Białoruś (grupa F), Belgia (grupa H) i Chorwacja (grupa I).

Fot. twitter.com/basketmedia365