Mistrzostwa świata. O spełnienie marzeń
W Chinach w sobotę rozpoczynają się mistrzostwa świata. Dla naszej drużyny to turniej szczególny i wyjątkowy. Wystąpi w nim dopiero drugi raz w historii. Pierwszy start miał miejsce bardzo dawno, bo w 1967 roku. Na turniej finałowy w Urugwaju Polacy jechali jako jedni z faworytów, jako wicemistrzowie i brązowi medaliści mistrzostw Europy. Ostatecznie zawody zakończyli na wysokim piątym miejscu. Wyprzedzili ich tylko Związek Radziecki, Jugosławia, Brazylia i USA.
Pełni wiary i nadziei
Obecnie trudno liczyć na taki wynik. Biało-czerwoni nie zaliczają się do faworytów. W ostatnich latach nie odnosili bowiem spektakularnych sukcesów. Zdecydowanie częściej zawodzili. Od 22 lat nie potrafią się przebić do czołowej „ósemki” mistrzostw Europy, a awans na mundial to bardziej efekt zmienionych zasad kwalifikacji przez światową federację koszykówki FIBA, niż nagłego podniesienia poziomu naszych koszykarzy. Zwiększono też liczbę zespołów w finałach do 32, w tym 12 z Europy. Trzeba też dodać, że wiele czołowych ekip w eliminacjach wystąpiło bez najlepszych zawodników, bo terminy meczów kwalifikacyjnych kolidowały ze spotkaniami w Eurolidze oraz NBA, a naszej kadry to praktycznie nie dotyczyło.
Naszym koszykarzom brakuje też ogrania na światowym poziomie. Wszyscy, nawet weterani jak Łukasz Koszarek czy Adam Hrycaniuk debiutują w imprezie takiej rangi. Do tej pory grali tylko w EuroBaskecie. – Udział w mistrzostwach świata to mój największy sukces w karierze, chociaż zdobywałem tytuły mistrza Polski i byłem w Elite 8 Euroligi. To wielkie wyzwanie, ale wierzę, że możemy zaistnieć w tym turnieju i zrobić coś fajnego, że nie jedziemy po to, by zagrać tylko trzy mecze w grupie – powiedział Adam Hrycaniuk, jeden z najbardziej doświadczonych naszych zawodników.
Wyniki sparingów też dalekie były od oczekiwań. Polacy wygrali zaledwie trzy z dziesięciu meczów kontrolnych. Mike Taylor, opiekun naszej kadry, uspokajał. – Czuję, że drużyna zrobiła postęp w meczach towarzyskich. Mam zaufanie do moich zawodników. Będziemy najlepsi wtedy, gdy będzie się to liczył, od sobotniego starcia z Wenezuelą – zapewnił amerykański selekcjoner biało-czerwonych.
Ćwierćfinał w zasięgu
Mimo nie najwyższych notowań wśród fachowców Polacy z Chin wcale nie muszą wracać z niczym. W ich zasięgu jest nawet ćwierćfinał. Losowanie było bowiem dla nich szczęśliwe. Znaleźli się w grupie A i w pierwszej fazie grać będą w Wukesong Sport Arena w Pekinie z Wenezuelą, gospodarzem Chinami i Wybrzeżem Kości Słoniowej. Wszystkie te reprezentacje są w ich zasięgu, choć łatwo na pewno nie będzie. Wenezuela pokazała, że jest zespołem potrafiącym grać jak równy z równym z silnymi rywalami, pokonała m.in. Turcję. Chiny, jako gospodarza turnieju, któremu „pomagają ściany”, należy traktować poza wszystkimi kryteriami. WKS też odbiega od powszechnej do niedawna opinii o zespołach z Afryki. O sile drużyn z tego kontynentu przekonali się Polacy w przegranych kontrolnych spotkaniach z Tunezją czy Nigerią.
Dwa najlepsze zespoły zakwalifikują się do rywalizacji o miejsca 1-16 i w drugiej fazie grupowej grać będą w Foshan z dwiema czołowymi ekipami z grupy B (Rosja, Argentyna, Nigeria, Korea Południowa). Dwie najlepsze reprezentacje z tak utworzonej grupy I awansują do ćwierćfinału. Zespoły z miejsc trzeciego i czwartego w grupach A i B pozostaje walka o miejsca 17-32 w Kantonie.
Niepewny faworyt
Mistrzowskiego tytułu bronią w Chinach koszykarze USA, którzy przed pięcioma laty, w finale 24-zespołowych mistrzostw w Hiszpanii pokonali Serbię. Brązowy medal zdobyła Francja.
Amerykanie, prowadzeni przez legendarnego trenera Gregga Popovicha, stają przed szansą zdobycia trzeciego złota z rzędu, co byłoby precedensem. Drużyna złożona w komplecie z zawodników ligi NBA jest faworytem, ale nie tak zdecydowanym jak w poprzednich edycjach. W kadrze brakuje nie tylko największych gwiazdorów, jak LeBron James, Stephen Curry, James Harden, Anthony Davis czy Russell Westbrook, ale też graczy drugiego planu. Tylko dwóch zawodników z amerykańskiej „12” ma doświadczenie w wielkich międzynarodowych imprezach – Harrison Barnes jest złotym medalistą igrzysk w Rio de Janeiro (2016), a Mason Plumlee grał w MS 2014.
W dodatku ekipa USA nadszarpnęła swoją reputację, przegrywając w kontrolnym meczu z Australią, co zakończyło jej serię 78 spotkań bez porażki.
Do mistrzostwa pretenduje też Serbia, która jako jedyna wygrała wszystkie spotkania kontrolne przed mistrzostwami, m.in. dwa razy z silną Litwą, Grecją i na koniec z Francją. Niemal wszyscy koszykarze trenera Saszy Djordjevicia grający w NBA pozytywnie odpowiedzieli na jego powołania. Nikola Jokić, Boban Marjanović, Nemanja Bjelica oraz Bogdan Bogdanović mogą zapewnić wielki trumf.
Aspiracje do medali zgłaszają też Grecy, mający w składzie rewelacyjnego Giannisa Antetokounmpo, największego gwiazdora NBA na mundialu, Australijczycy i Hiszpanie.
Na zdjęciu: W eliminacjach biało-czerwoni zaimponowali wolą walki. Oby w Chinach również im jej nie zabrakło.
Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH
e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ