Mistrzostwa Świata. Od razu „o wszystko”

Mundial bez kibiców, bez transmisji telewizyjnych w Polsce, za to z udziałem rekordowych 32 drużyn i z wracającą po czterech latach reprezentacją Polski.


W obecnej sytuacji zakrawa na cud, że turniej w Egipcie w ogóle wystartował – wczoraj na inaugurację reprezentacja gospodarzy pokonała Chile 35:29.

Podobnie jak miesiąc temu w Danii Euro kobiet, także męski czempionat globu odbędzie się w sanitarnej „bańce”. Niemal w ostatniej chwili udało się wybić z głowy gospodarzom obecność kibiców; Egipcjanie chcieli ich „zaprosić” w wymiarze 20 procent widowni, jednak wycofali się i mistrzostwa odbędą się przy pustych trybunach, ale dzięki temu z nadzieją, że uda się je sprawnie przeprowadzić.

Zespoły „last minute”

Trzęsienia ziemi i tak nie udało się uniknąć, bo koronawirus zdziesiątkował dwóch uczestników turnieju – Czechy i USA – którzy musieli się wycofać. Światowa federacja IHF szybko uzupełniła stawkę, na czym skorzystały europejskie drużyny, Macedonia Płn. i Szwajcaria. Czy to już koniec nagłych zastępstw?

Obawy o zdrowie sprawiły, że z udziału w mistrzostwach zrezygnowało kilku uznanych graczy, zwłaszcza z reprezentacji Niemiec, ale tam akurat mają z czego wybierać – w 2016 r. niemieckie „rezerwy” zdobyły w Polsce złoto mistrzostw Europy.

Tytułu bronią Duńczycy, a lista faworytów obejmuje także Norwegię, Hiszpanię, Francję i jeszcze kilka innych zespołów.

Zabraknie medalisty z Kataru

W Polsce rezygnacja z udziału w MŚ nikomu raczej nie przychodziła do głowy, bo dla naszej „nowej” reprezentacji – nieobecnej w poprzednim czempionacie – każdy mecz z silnym rywalem i każdy turniej jest na wagę złota, zwłaszcza w perspektywie mundialu, którego za dwa lata będziemy współgospodarzem (ze Szwecją) i w którym biało-czerwoni mają już odegrać znaczącą rolę.

Podopieczni Patryka Rombla boje z koronawirusem toczyli na przełomie września i października, co skutkowało m.in. odwołaniem meczów w eliminacjach do ME, ale na ostatniej prostej przygotowań do mundialu poprawiono „procedury” i zawirowań udało się uniknąć, nie licząc przypadku Kamila Syprzaka.

Obrotowy PSG przyjechał na zgrupowanie wprost z Final Four Ligi Mistrzów w Kolonii i pozytywny wynik testu ostatecznie pozbawił brązowego medalisty MŚ sprzed sześciu lat w Katarze szans gry w Egipcie. Fortuna uśmiechnęła się więc do Mateusza Piechowskiego z hiszpańskiego Ademar Leon, ale w kadrze jest jeszcze trzech innych niezłych obrotowych.

Podbudowani serią

Biało-czerwoni otrzymali do Egiptu „dziką kartę”, bo wiosną odwołano eliminacje w Europie, kwalifikując na podstawie miejsc w ME 2020, w którym nasi po trzech porażkach zajęli dopiero 21. miejsce.

Drugi turniej pod wodzą Rombla ma być już krokiem w przód, a za taki uznano by awans do rundy głównej, czyli 24 ekip. Polacy losowani z ostatniego koszyka mają bardzo trudnych rywali, a kluczowy może okazać się już pierwszy mecz, jutro z wicemistrzem Afryki, Tunezją. W kolejnych spotkaniach – z mistrzem Europy Hiszpanią oraz z Brazylią – o zwycięstwa będzie niesłychanie trudno. Jedna drużyna odpadnie.


Czytaj jeszcze: Polacy tylko na youtube?

Selekcjoner zabrał do Egiptu 20 graczy podbudowanych serią zwycięstw – dwukrotnie z Turcją w eliminacjach ME 2022 oraz towarzyskich z Rosją i Algierią. Ta ostatnia drużyna „imitowała” Tunezyjczyków, oby efekt końcowy był równie udany.

Nasi wszystkie mecze pierwszej rundy rozegrają o 20.30 polskiego czasu w oddalonej od centrum Kairu o 50 km New Capital Sports Hall. Transmisje – to kolejna nowinka – na platformie youtube; żadna z polskich stacji nie zdecydowała się kupić praw do pokazywania turnieju. Ludzie słabej wiary?


Na zdjęciu: Polska reprezentacja wciąż jeszcze ogląda się za siebie, ale turniej w Egipcie może to zmienić…

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus