Mistrzowie z tarczą

Chyba nikt nie przypuszczał, że obrońców tytułu mistrzowskiego z Tychów będą czekały trzy wyprawy nad morze. Z pierwszej wracali na tarczy, a potem kiepsko spisali się na własnym lodzie, ale druga wizyta w Gdańsk już zakończyła się wygraną i tym samym Ślązacy wyrównali stan rywalizacji. Dwie ostatnie porażki mocno im zapadły w pamięć, więc solidnie popracowali na wygraną.

Zaczęło się znów sensacyjnie, bo pierwszy wjazd gospodarzy w tercję rywala przyniósł im prowadzenie. Petr Polodna i Jan Steber zupełnie „rozmontowali” obronę, zaś całą akcję sfinalizował Josef Vitek. Goście byli nieco zszokowani, ale zabrali się do pracy. Wyrównał Michael Cichy, zaś potem tyszanie wykorzystali przewagi, po 33 sek. (nadmierna ilość zawodników) oraz po 17 sek. (Maciej Rompkowski). Prowadzenie dwoma bramkami wpłynęło na gości uspokajająco, choć zawsze trzeba być czujnym, bo przecież gospodarze na własnej tafli są niezwykle groźni.

Waleczne serce pokazali w II tercji, bo choć przegrywali już 1:4, to jednak cały czas szukali swoich szans i, co najważniejsze, złapali kontakt (4:5). Może wynik byłby lepszy, ale tym razem Evan Cowley nie był tak skoncentrowany jak w dwóch wcześniej potyczkach. Podopieczni trenera Marka Ziętary zaimponowali dobrą organizacją gry i ambicją, co przynosiło wymierne efekty. Po 40 min nic nie było rozstrzygnięte i goście musieli się mieć na baczności. Jednak w ostatniej odsłonie tyszanie już wyraźnie górowali nad rywalami, zaś Cowley po raz kolejny się nie popisał, bo puścił bramki z dalszej odległości.

Teraz rywalizacja się przenosi do Tychów i w czwartek dojdzie do 5. spotkania. Czy gości stać na kolejny zryw i nieoczekiwane rozstrzygnięcie? Pod warunkiem, że golkiper zza oceanu będzie w znacznie lepszej dyspozycji niż wczoraj.

Andrej GUSOW: – Cieszę się, że nareszcie zobaczyłem prawdziwych mężczyzn. To był najlepszy mecz obu druzyn w play offie.

Marek ZIĘTARA: – Nie było konsekwencji w naszej w grze i rywal za często nas kontrował.

AUTOMATYKA GDAŃSK – GKS TYCHY 4:8 (1:3, 3:2, 0:3)

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 2-2.

1:0 – Vitek – Steber – Polodna (0:23), 1:1 – Cichy (10:00), 1:2 – Szczechura – Pociecha – Komorski (11:07, w przewadze), 1:3 – Kotlorz – Bagiński – Rzeszutko (14:13, w przewadze), 1:4 – Komorski – Kolarz – Sykora (22:55), 2:4 – Vitek – Polodna – Steber (25:59), 3:4 – Maly – Vitek – Polodna (29:29, w przewadze), 3:5 – Jeziorski – Witecki – Rzeszutko (32:55), 4:5 – Rożkow – Gołowin – Samusienko (37:54), 4:6 – Jernaw – Kotlorz – Sykora (47:11, 4 na 4), 4:7 – Jeziorski – Witecki – Galant (48:22), 4:8 – Szczechura – Pociecha (55:13, w przewadze).

Sędziowali: Michał Baca i Zbigniew Wolas – Wojciech Moszczyński i Sławomir Szachniewicz. Widzów 3800.

AUTOMATYKA: Cowley; Maly – Dolny, Krasowski – Tesliukiewicz (4), Pastryk (2) – Lehmann; Vitek (2) – Polodna – Steber (4), Gołowin – Rożkow – Jełakow, Marzec (2) – Rompkowski (2) – Danieluk, Stasiewicz – Pesta – Samusienko. Trener Marek ZIĘTARA.

TYCHY: Murray; Pociecha – Ciura, Bryk (2) – Górny, Jernaw (2) – Kotlorz, Kolarz; Michnow – Komorski (4) – Sykora, Gościński – Rzeszutko – Bagiński (2), Szczechura – Cichy (2) – Klimenko (2), Witecki – Galant – Jeziorski. Trener Andrej GUSOW.

Kary: Automatyka – 18 (2 tech.) min, Tychy – 14 min.

Kolejny mecz w czwartek, 28 lutego o 18.00 w Tychach.

 

Na zdjęciu: Gospodarze w dwóch tercjach byli równorzędnym rywalem dla tyszan, ale potem opadli z sił.