MKS Będzin. I dla nich zaświeciło słoneczko

Gdy na początku sezonu będzinianie przegrywali kolejne mecze – w sumie osiem z rzędu – a z zespołu odeszli zawodnicy, mający być jego liderami, mało kto przypuszczał, że będą w stanie „namieszać” w tabeli. Ich trener Jakub Bednaruk, nie stracił nadziei i zimnej krwi. Twierdził, że jego zawodnicy w siatkówkę grać potrafią i sprawią jeszcze niespodziankę. Jego słowa się sprawdziły. Obecnie MKS to inny zespół, pełen wiary w swoje umiejętności i walczący do ostatniej piłki. Ma też w swoich szeregach Rafała Farynę. Atakujący jest objawieniem sezonu. Gra wybornie. Ma na koncie już sześć statuetek MVP i wraz z Grzegorzem Łomaczem, rozgrywającym PGE Skry Bełchatów, przewodzą tej klasyfikacji.
Po kolejnych triumfach gracze z Zagłębia Dąbrowskiego nieoczekiwanie włączyli się do walki o play-off. Są już na dziewiątej pozycji w tabeli poprzedzających ich ekip z Suwałk oraz Radomia tracą zaledwie punkt.

– Nie przeszkadza nam żadna presja. Parę tygodni temu byliśmy w naprawdę trudnej sytuacji, a teraz świeci nam słoneczko. Pod presją gramy nawet lepiej – uważa Bednaruk.

Gra będzinian może się podobać. Nie ma w niej kompromisów. Prezentują twardą siatkówkę. Ich ogromnym atutem jest zagrywką. Nią „rozstrzelali” m.in. Visłę Bydgoszcz i ostatnio GKS Katowice.

– Kopaliśmy serwisem tak, że trudno było nas powstrzymać. Wykorzystaliśmy maksymalnie nasz atut. Nie pozwoliliśmy się katowiczanom nawet za bardzo rozkręcić. Jak próbowali, to od razu oddawaliśmy zagrywką – tłumaczy szkoleniowiec MKS-u, który, przynajmniej na razie, nie zawraca sobie głowy drugą częścią rozgrywek.

– Interesuje mnie tylko najbliższy mecz z treflem Gdańsk. Jedna kolejka może spowodować, że z ósmego miejsca spadnie się na 13. Skupmy się na razie na graniu – dodaje.

Będzinianie w dzisiejszym spotkaniu z Treflem nie są faworytami. Wydaje się, że gdańszczanie kryzys – sześć kolejnych przegranych – mają za sobą. Wygrali dwa ostatnie spotkania i wrócili na piąte miejsce. Jednak pokonali Cuprum Lubin i Visłę Bydgoszcz, czyli ekipy z dołu tabeli. MKS zatem wcale nie stoi na straconej pozycji.