MKS Będzin. Im starszy, tym lepszy

Michał Potera został najlepszym przyjmującym PlusLigi bieżącego sezonu. – Z dystansem podchodzę do tych statystyk – przyznał 32-letni libero.

Dla Potery to był jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy sezon w karierze. A w PlusLidze ma ich już na koncie osiem. Zaczynał od Politechniki Warszawskiej, potem był Indykpol AZS Olsztyn, a od czterech lat broni barw MKS-u Będzin.

Do tej pory był solidnym graczem, na którym zawsze można polegać. W niedawno zakończonych rozgrywkach, pokazał też, że należy do ścisłej czołówki na pozycji libero. W będzińskim zespole był wręcz niezastąpiony, walnie przyczyniając się do utrzymania zespołu w elicie. Wystąpił we wszystkich, 24 spotkaniach.

Zajął pierwsze miejsce w rankingu na najlepszego przyjmującego, wyprzedzając m.in. takich speców, jak Kevin Tillie, Paweł Zatorski czy Dawid Wojtaszek.

– Nie lubię oceniać swoich występów. Szczerze mówiąc, nie do końca patrzę w statystyki. Na pozycji libero mamy wielu wspaniałych zawodników, choćby Jakub Popiwczak, Damian Wojtaszek, który grał w tym sezonie rewelacyjnie, Paweł Zatorski, który jest klasą dla siebie, Jędrzej Gruszczyński czy Michał Ruciak. A jest jeszcze wielu innych – skromnie powiedział Potera.

– Nigdy nie ocenię siebie na „szóstkę”, bez względu na to, jaki mecz bym zagrał. Cała nasza linia przyjęcia dobrze funkcjonowała i za ustabilizowanie tego elementu w zespole, wystawiłbym sobie może cztery i pół – dodał.

Początkowo nic nie zapowiadało tak udanego zakończenia rozgrywek. Będzinianie początek sezonu mieli bowiem fatalny. Przegrali dziewięć pierwszych meczów i byli postrzegani jako główni kandydaci do spadku. Przełamali się dopiero na początku grudnia w starciu z Indykpolem AZS Olsztyn.


Czytaj jeszcze: Sieć rzucona na Belga


– W pierwszych spotkaniach graliśmy dobrą siatkówkę, ale przegrywaliśmy. Mecz w Olsztynie pomógł nam się odblokować i pozwolił dopisać punkty do tabeli. Później walec ruszył… W niektórych z tych przegranych spotkań zagraliśmy lepiej, niż w tych, które później wygrywaliśmy – zauważył siatkarz.

Najlepszy okres w wykonaniu MKS-u to styczeń i luty. Wówczas grali wręcz rewelacyjnie, odnosząc kilka cennych zwycięstw. Pokonali wówczas m.in. ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, Cerrad Czarnych Radom, Aluron Virtu CMC Zawiercie, czy na wyjeździe Asseco Resovię.

– Mieliśmy trochę szczęścia, bo gdy graliśmy z ZAKSĄ, w ich drużynie nie mógł wystąpić Olek Śliwka, a każdy z nas miał „dzień konia”. W meczu z Zawierciem wykorzystaliśmy nartomiast brak Alexandre Ferreiry – stwierdził libero będzinian, którego gra została zauważona i doceniona.

Mocno zabiega o niego m.in. Asseco Resovia, która po kolejnym nieudanym sezonie, znów przebudowuje drużynę. 32-latek miałby zastąpić Australijczyka, Luke’a Perry’ego, który z kolei łączony jest z MKS-em.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus