MKS Będzin. Jest nowy prezes i spłata zaległości

Siatkarze z Będzina mają nowego prezesa. Został nim Kamil Kowal, który zastąpił Michała Kocyłowskiego. Mamy też pierwsze efekty tej roszady, na kontach zawodników pojawiły się pierwsze przelewy regulujące spore zaległości finansowe.


Nowy sternik będzinian będzie łączył prezesurę w MKS-ie z pracą dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Będzinie. Wcześniej 35-letni Kowal pełnił funkcję Naczelnika Wydziału Promocji, Kultury, Sportu i Komunikacji Społecznej w tamtejszym urzędzie miejskim. Przed Kowalem szalenie ciężkie i odpowiedzialne zadanie, wiele tematów i spraw organizacyjno-finansowych musi zostać wyprostowanych.

– Ciężko teraz pracujemy, czyścimy dokumenty i kwestie wymagające wyjaśnień – przekazuje Kamil Kowal, który często pracuje w klubie od 7.00 rano do 21.00, mierząc się ze stertą dokumentów i papierów, wymagających dogłębnej analizy.

Światełko w tunelu

Nowy prezes ma sojusznika w osobie trenera Jakuba Bednaruka, który nie traci nadziei, że MKS odzyska wiarygodność w środowisku siatkówki. Chodzi m.in. o spłacane teraz zaległości wobec zawodników jak również inne kwestie finansowe. To wszystko przełożyło się na kontakty agencjami menedżerskimi, które zawiesiły ostatnio rozmowy z MKS-em. A klub jak nigdy potrzebował wzmocnień transferowych.

– W pewnym momencie nawet światełko w tunelu zgasło, ale teraz znów się zaświeciło – mówi Bednaruk, który deklaruje, że będzie wspierał nowego prezesa w każdym jego działaniu.

– Praktycznie nie rozstajemy się z prezesem od kilku dni. Rozwiązujemy problemy, a jest ich naprawdę bardzo dużo. Chcemy wszystkie sprawy wyczyścić. Było wcześniej dużo zamieszania i trzeba wiele rzeczy wyjaśnić. Będziemy do końca walczyć o utrzymanie, chociaż szanse są tylko matematyczne.

Nawet jeśli spadniemy, to tak jak Bydgoszcz, chcemy z czystą kartą i dobrą opinią zagrać w pierwszej lidze. Bardzo ważne jest to, że mamy teraz ruch na kontach, zaczęliśmy otrzymywać zaległe pieniądze – dodaje Bednaruk.

Spóźniona akcja ratunkowa?

Szkoleniowiec żałuje tylko, że jego klub nie ma takiej stabilizacji finansowej, jak chociażby główni rywale w walce o utrzymanie, czyli Stal Nysa i Cuprum Lubin. Dzięki władzom Będzina zaczął się jednak proces regulowania zaległości, ale wygląda na to, że jest to trochę spóźniona akcja ratunkowa.

MKS ma do rozegrania jeszcze siedem spotkań i aż 10 „oczek” straty do Stali Nysa. Musiałby się zdarzyć cud, by sytuacja w tabeli uległa diametralnej zmianie. Wygląda na to, że po siedmiu sezonach nieprzerwane gry w PlusLidze zespół wróci do I ligi. Otwarcie nowej hali w Będzinie przewidziane na jesień tego roku może mieć smutną tonację…


Na zdjęciu: W lidze będzinianom za bardzo nie idzie, myć może choć trochę humor poprawiły im przelewy z klubu.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus