MKS Będzin – Łuczniczka: Weszli i dostali po głowie

Zwycięstwo 3:0 przyszło MKS Będzin łatwiej, niż sam się mógł spodziewać. Na koniec sezonu będzinianie potrafili się skoncentrować dając radość sobie i kibicom, którzy głośnym dopingiem wspierali zespół.

 

Skuteczni w ataku

Początek pierwszego seta pokazał, że sosnowiecka hala nie bez kozery jest trudnym obiektem dla przyjezdnych. Bydgoszczanie mieli problemy ze swoją zagrywką, jak również z przyjęciem serwisu rywali. Zwłaszcza z serwisem Jakuba Peszki, który jako pierwszy w szeregach gospodarzy dał sygnał do zdecydowanych ataków. Co prawda „Peszkin” w inauguracyjnej partii zapisał na koncie tylko jednego asa, ale seria jego silnych zagrywek kompletnie pomieszała szyki graczom przyjmującym Łuczniczki. Nic dziwnego, że będzinianie szybko odskoczyli na 9:4, a później 14:9, kontrolując wydarzenia na parkiecie…

W grze będzińskiego zespołu oglądaliśmy znacznie więcej jakości, nie brakowało ponadto efektownych zagrań z szóstej strefy, gdzie skutecznym pip’em popisywał się Marcin Waliński. W I secie w ataku gospodarze meli zresztą 61 procentową skuteczność (przy 30 Łuczniczki), co wiele tłumaczy…

 

Blok na Gorczaniuku – kluczowy!

Druga odsłona nie była już tak efektowna w wykonaniu gospodarzy, co wiązało się  również z lepszą grą Łuczniczki, która popełniała w niej znacznie mniej prostych, niewymuszonych błędów. Wyrównana gra trwała prawie do końca tej partii, gospodarze, którzy cały czas byli na prowadzeniu dość długo  nie potrafili uciec na więcej niż 3-4 „oczka”. Kluczowym momentem w drugim secie był skuteczny blok Artura Ratajczaka i Jonaha Seifa na Jewgieniju Gorczaniuku, po którym będzinianie wysforowali się na 21:18. Chwilę później trochę szczęśliwym asem poprawił wynik Peszko i bydgoszczanie nie dali rady odrobić rosnącej straty. Chłopcy Gido Vermeulena wygraliby drugą partię jeszcze bardziej zdecydowanie, jednak spora liczba zepsutych zagrywek (7) nie ułatwiała im zadania.

 

Pogodzeni z losem…

Trzeci set w wykonaniu będzinian był zdecydowanie najlepszy w ich wykonaniu. Grali na luzie, bez zbędnego obciążenia psychicznego, natomiast Łuczniczka traciła wiarę w końcowy sukces z każdym straconym punktem. Gdy gospodarze uciekli na 16:10, a potem 17:11, sprawa 13. miejsca była w zasadzie rozstrzygnięta… Bydgoscy siatkarze wyglądali na pogodzonych z losem, odpowiadając gospodarzom tylko pojedynczymi akcjami. Nic dziwnego, że polegli w trzech setach, nie podejmując walki z będzinianami w żadnym z nich.

Tytuł MVP jak najbardziej zasłużenie przypadł Michałowi Poterze, którego rywale chcieli koniecznie upolować zagrywką, jednak libero MKS-u nic sobie z tego nie robił, odnotowując 52 procentową skuteczność przyjęcia.

– Weszliśmy, dostaliśmy po głowie i wyszliśmy! – to najkrótszy komentarz do meczu, autorstwa Jakuba Bednaruka, trenera Łuczniczki.

 

MKS Będzin – ŁUCZNICZKA Bydgoszcz 3:0 (25:19, 25:19, 25:20)

MKS: Seif (7), Peszko (), Ratajczak (1), Araujo (16), Waliński (11), Grzechnik (7), Potera (libero). Trener: Gido Vermeulen

ŁUCZNICZKA: Goas, Gorczaniuk (3), Szalacha, Filipiak (15), Ananiew (7), Sacharewicz (4), A. Kowalski (libero) oraz Akala, Bieńkowski, Gryc (2). Trener: Jakub Bednaruk.

Sędziowali: Jacek Broński (Murowana Goślina) i Zbigniew Wolski (Gorzów Wlkp.). Widzów: 1200.

Bohater: Michał POTERA

Przebieg meczu:

I set: 5:4, 15:9, 20:14, 25:19,

II set: 5:3, 10:7, 15:13, 20:18, 25:19,

III set: 5:3, 10:7, 15:10, 20:14, 25:20

Stan rywalizacji play-off (do 2 zwycięstw): 2-0; MKS Będzin zajął 13. miejsce, z kolei Łuczniczka grać będzie w barażach z AZS-em Częstochowa o utrzymanie się w PlusLidze.