MKS Będzin. Pełna mobilizacja

MKS nie odpuści i będzie walczył do końca – Moustapha M’Baye, środkowy PSG Stali Nysa, nie ma złudzeń przed drugim meczem barażowym w Będzinie.


Po pierwszym spotkaniu bliżej prawa gry w elicie w przyszłym sezonie jest PSG Stal. W pierwszym starciu przed własną publicznością wygrała 3:0. Przewaga gospodarzy była spora, co nie znaczy, że mecz był jednostronnym widowiskiem. Będzinianie, zwłaszcza w trzecim secie, pokazali, że nie stoją na straconej pozycji. Przegrali go dopiero na przewagi, mając wcześniej dwie piłki setowe.

– Kontrolowaliśmy przebieg dwóch pierwszych setów, naprawdę dobrze czuliśmy się na boisku, mimo chwilowej niepewności i nerwowości, którą spowodowała bardzo długa przerwa od regularnego grania. Niestety, w trzecim secie, zamiast potocznie mówiąc „dobić przeciwnika”, podaliśmy mu rękę. Zaczęliśmy się skupiać nie na tym, na czym powinniśmy, np. zdenerwowaliśmy się sytuacją, podczas której nasz libero przecierał parkiet, a arbiter dawał znak gwizdkiem, nakazując nam grać. Oczywiście nie powinniśmy zwracać uwagi na takie rzeczy, tylko zebrać się i dalej grać z chłodną głową – stwierdził Moustapha M’Baye, środkowy PSG Stali.

Oba zespoły grały bardzo nerwowo. Szybciej nad „rozpalonymi głowami” zapanowali gospodarze. Będzinianie przez całe starcie mieli ogromne kłopoty z przyjęciem zagrywki. Ten element okazał się kluczowy. Bez dokładnego dogrania rozgrywający Swietoslaw Stankow nie miał szans na „zgubienie” bloku rywali, co odbiło się na skuteczności w ataku.

– Mecz był bardzo nerwowy. Nie wiedzieliśmy do końca, czego możemy spodziewać się po MKS-ie. Oglądaliśmy nagrania meczów z jego udziałem, ale nie wiedzieliśmy jaka jest różnica pomiędzy PlusLigą i I ligą – przyznał rozgrywający PSG Stali Marcin Komenda.

Teraz rywalizacja przenosi się do Będzina i mecz numer dwa dzisiaj, początek godz. 17.30 (rywalizacja trwa do trzech zwycięstw). Będzinianie mają kilka atutów. Przede wszystkim we własnej hali mogą liczyć na doping kibiców, którzy już od kilku dni mobilizują się na dzisiejsze spotkanie. Doświadczenia też im nie brakuje. Brandon Koppers, Artur Ratajczak, Łukasz Swodczyk, Bartosz Gawryszewski czy Jakub Rohnka to gracze ograni na ekstraklasowym poziomie. Żeby wygrać jest jednak jeden warunek, wszyscy muszą zagrać na maksimum swoich umiejętności. W Nysie tego zabrakło. Słabo wypadł przede wszystkim Koppers, który skończył zaledwie 7 z 23 ataków.

– Jesteśmy świadomi, że Będzin w żadnym momencie nie odpuści i będzie walczył do końca, a chłopaki już niejednokrotnie udowodnili, że potrafią grać w siatkówkę. My jednak też mamy jeszcze coś do udowodnienia. Pomimo ostatniego miejsca w tabeli, nie zasłużyliśmy na miano najgorszej drużyny w PlusLidze – zapewnił M’Baye.


Na zdjęciu: Dla będzinian powstrzymanie Wassima Ben Tary będzie kluczowe.

Fot. Piotr Marchwiński/PlusLiga