MKS Będzin szuka stabilizacji potrzebnej do zwycięstw

Graliśmy z zespołami z góry i niestety wychodzą mankamenty, mające wpływ na naszą pozycję w tabeli – przyznaje Tomasz Kowalski, rozgrywający MKS-u, któremu na razie przypada rola dublera Łukasza Kozuba. – Jestem jednak pełen nadziei, że w końcu zaczniemy punktować.

Ciężko pracujemy na treningach i to powinno zaprocentować. Tak naprawdę musimy wyeliminować tylko te pojedyncze błędy, które nie pozwalają nam ugrać coś więcej – dodaje.

Obcokrajowcy na razie zawodzą

Trener zespołu Gido Vermeulen, kompletując zespół na nowy sezon, największe nadzieje pokładał w obcokrajowcach, Amerykaninie Jake’u Langloisie i Australijczyku Lincolnie Williamsie.

Ten pierwszy miał być główną siłą w przyjęciu, tymczasem niczym nie zachwycił w inauguracyjnym meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, natomiast w Olsztynie zdobył raptem punkt i większość spotkania przesiedział na ławce rezerwowych.

– Ale Jake jest walczakiem i wnosi do zespołu coś ekstra. Świetnie wpisuje się w filozofię naszej gry. To przyjmujący, mający ogromne możliwości w bloku i w polu zagrywki. Jestem z jego postawy bardzo zadowolony – ocenia Amerykanina Vermuelen.

Sprowadzając brązowego medalistę ostatnich mistrzostw świata, liczył przede wszystkim na jego walory fizyczne, które miały być atutem pod siatką. Na razie Langlois pokazuje tylko przebłyski swojego niewątpliwego talentu…

Atmosfera sprzyja

A co mówi sam Langlois? – Atmosfera w zespole jest naprawdę sprzyjająca, jednak jestem tu od niedawna, więc cały czas muszę zgrywać się z zespołem, szukać odpowiedniego rytmu z rozgrywającymi i pozostałymi przyjmującymi – mówi Amerykanin.

Zdecydowanie lepiej spisuje się inny uczestnik mistrzostw świata, Williams.- Po długim i ciężkim sezonie reprezentacyjnym z kadrą Australii powoli wracam do optymalnej formy.

Wiem, że mogę zaoferować drużynie jeszcze więcej dobrego, szczególnie w polu zagrywki, w którym w meczu przeciwko ZAKS-ie nie spisałem się najlepiej – samokrytycznie przyznaje Australijczyk, który bardzo sobie chwali atmosferę panującą w polskich halach.

– Grałem już w wielu krajach w Europie, ale widzę, że najbardziej kochają siatkówkę w Polsce. Atmosfera w Sosnowcu i w innych miastach jest fantastyczna – dodaje „Kangur”.

Ma być spokojne utrzymanie

W Będzinie od kilku sezonów szukają stabilizacji i to zarówno sportowej, jak i finansowej. Właścicielem MKS-u jest miasto, z pomocą którego można zbudować budżet na poziomie 2,5-3 milionów złotych. To zdecydowanie za mało, by mierzyć się z ligowymi potentatami. Odejście m.in. Marcina Walińskiego, Jonaha Seifa i Rafaela Araujo, który robi furorę w ONICO Warszawa, z pewnością osłabiło i tak nieduży potencjał sportowy będzinian.

W tym sezonie, po raz kolejny, celem sportowym jest spokojne utrzymanie się w PlusLidze, bez konieczności grania barażu. – Jestem przekonany, że wywalczymy sobie na koniec rozgrywek bezpieczne miejsce, a co najważniejsze – zespół będzie prezentował skuteczną i atrakcyjną dla kibiców siatkówkę – uważa Vermeulen.

 

Na zdjęciu: MKS Będzin w najbliższy poniedziałek rozegra u siebie bardzo ważny macz z jastrzębskim Węglem.