MKS Będzin. Trzy scenariusze na czas pandemii

W będzińskim klubie wdrażany jest wariant oszczędnościowy, który ma pozwolić przetrwać najtrudniejszy okres. – Wszyscy dostaniemy po d..ie – nie ma złudzeń Jakub Bednaruk, trener MKS-u.

W związku z epidemią koronawirusa i związanymi z nią perturbacjami finansowymi, mocno niepewna jest przyszłość klubu z Zagłębia Dąbrowskiego. Jego szefowie czekają teraz na stanowisko władz miasta Będzina, właściciela siatkarskiej spółki, co jest bardzo istotne w kwestii wielkości budżetu na nowy sezon.

Nie wiedząc jakimi pieniędzmi będą dysponować, nie mogą prowadzić rozmów z nowymi zawodnikami, jak również przedłużać starych kontraktów.

W tej sytuacji kwestie zawodnicze stanęły w miejscu, chociaż nieoficjalnie wiadomo, że kilku graczy, by wspomnieć Rafała Farynę, Konrada Buczka, Rafała Sobańskiego czy Dawida Gunię zostanie na kolejne rozgrywki w Będzinie, W tym gronie znajdzie się także Artur Ratajczak, wieloletni kapitan, na którym klub zawsze mógł polegać.

– Czekamy na decyzje sponsorów i władz miasta. W tej trudnej dla wszystkich sytuacji nie podpisaliśmy nowych kontraktów. Nasz prezes rozmawia z agentami, jak również zawodnikami i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Nie wiemy, co będzie za kilka miesięcy. Wszyscy ryzykujemy. Możemy tylko zazdrościć chociażby Jastrzębskiemu Węglowi, który dokonuje poważnych zmian kadrowych, ale stoi za tym klubem potężny sponsor. My takiego nie mamy.

Przygotowałem sobie listę z trzema różnymi wariantami sytuacji. Pierwsza wersja jest optymistyczna, druga nieco mniej, a trzecia – pesymistyczna. Zobaczymy, która z nich będzie w przyszłości obowiązująca – zastanawia się Jakub Bednaruk, trener MKS-u.

Już wiadomo jednak, że skład mocno się zmieni. Co najmniej 50 procent zespołu to będą nowi zawodnicy. Wszystko wskazuje na to, że MKS opuści filar Grzegorz Pająk, który, po powrocie z Rosji – bronił barwa Dynama Moskwa – miał znakomity sezon w Będzinie.

33-letni rozgrywający ma występować w LUK Politechnika Lublin, zespole który zajął 3. miejsce w przerwanych zmaganiach Krispol 1 Ligi. Poza Pająkiem kierunek Lublin ma wybrać kilku innych graczy znanych z parkietów PlusLigi, chociażby środkowy Wojciech Sobala, który po sezonie 2018/19 zamienił GKS Katowice na francuski klub Narbonne Volley.

Czytaj jeszcze: Będą poważne zmiany

Dla wielu obserwatorów siatkarskiej sceny transfer Pająka do Lublina byłby sporą niespodzianką. – To są decyzje dorosłych ludzi, każdy z nich ponosi konsekwencje swoich wyborów – uważa Bednaruk, który wydaje się być pogodzony ze stratą swojego podstawowego rozgrywającego.

Skontaktowaliśmy się z zawodnikiem, by wyjaśnić u źródła całą sytuację. – Na ten moment trudno mi cokolwiek powiedzieć. Nie chciałbym niczego komentować i przesądzać.

Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy zapadnie decyzja o tym, gdzie zagram w nowym sezonie. Na razie wszystko jest zawieszone – mówi Pająk, którego z MKS-em wiąże kontrakt podpisany do 31 maja 2020 r. Siatkarz, co zrozumiałe, nie chce niczego potwierdzać, ani też zdradzać swoich dalszych planów, natomiast bardzo chętnie wraca do zakończonego przedwcześnie sezonu, który MKS zakończył na 11. pozycji.

– Po wyjeździe z Polski zagrałem super fajny sezon w Turcji, potem była Rosja. Po powrocie do kraju trafiłem do Będzina. To były udane rozgrywki. Mieliśmy miesiące bardzo dobrej gry, ale były też słabsze momenty w lidze.

Cały zespół wykonał megarobotę, sprawiliśmy kilka dużych niespodzianek. Wszyscy razem tworzyliśmy fajny zespół. Najważniejsze, że była między nami chemia, każdy chciał pomóc drużynie – przyznaje Pająk.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus