MKS Dąbrowa Górnicza. Czas na świętowanie

Ufam tej drużynie i tym zawodnikom. Nie ma wymówek. Mamy mecze u siebie i oczekuję zwycięstw – zapowiada Alessandro Magro, trener MKS-u Dąbrowa Górnicza.


Dąbrowianie ostatnim spotkaniem z Kingiem Szczecin rozpoczęli serię spotkań we własnej hali. Czeka ich jeszcze dwanaście takich starć. Na razie jednak idzie im źle. We własnej hali wystąpili do tej pory trzy razy i wszystkie mecze przegrali. Alessandro Magro, opiekun MKS-u po porażce z Kingiem nie krył rozczarowania wynikiem (89:93).

– Wiedzieliśmy czego się spodziewać po Kingu. Ma dobrych zawodników, przyjechał z nowym trenerem, a co za tym idzie z nową energią i zagrał bardzo dobrze. Ale mimo to jestem zawiedziony, bo było to spotkanie do wygrania. Rzutowo było chyba naszym najlepszym w sezonie. Do poprawy mamy obronę i walkę o zbiórki – podkreślił Włoch.

– Jestem bardzo rozczarowany, bo chciałem świętować nasze zwycięstwo. Przed nami jednak koleje mecze i nie mamy wymówek. Nasi kibice zasługują na to, byśmy wygrywali we własnej hali. Nadal wierzę w ten zespół, w tych zawodników – dodał.

Magro od początku sezonu zmaga się jednak z wieloma problemami. Praktycznie w żadnym meczu, z powodu kontuzji nie mógł wystawić optymalnego zestawienia. Przeciwko zespołowi z Pomorza Zachodniego nie zagrał m.in. Vytenis Ciżauskas, a Michał Nowakowski wyszedł na parkiet na prośbę trenera, bo ma podkręconą kostkę.

– Podjęliśmy decyzję, że w dniu meczu rano pojadę do lekarza, żeby ten wydał opinię czy jestem w stanie wyjść na parkiet. Na szczęście okazało się, że nie jest to aż tak poważne skręcenie. Trener dał mi możliwość podjęcia decyzji czy czuję się na siłach żeby zagrać. Powiedziałem, że może na mnie liczyć, nawet gdyby to miały być 2 czy 3 minuty – powiedział Nowakowski. – Jestem wdzięczny Michałowi, że nas wspomógł. Miał skręconą kostkę, a mimo to przez te parę minut na parkiecie pomógł zespołowi – dodał Magro.

Dąbrowianie dzisiaj (godz. 15.30) powalczą z Legią Warszawa. Nowakowski jest gotowy do walki, ale występ Ciżauskasa i Mikołaj Radwańskiego jest wykluczony.

Faworytem jest Legia, co nie znaczy, że MKS stoi na straconej pozycji. Mimo porażek dąbrowianie zostawiają na parkiecie mnóstwo zdrowia i szczęście musi się wreszcie do nich uśmiechnąć. Warszawianie z kolei po rewelacyjnym początku ostatnio dostali zadyszki. Przegrali m.in. ze słabym HydroTruckiem Radom. Stracili też Justina Bibbinsa, który był motorem napędowym ich poczynań. Odpowiadał za zdobywanie punktów i tempo gry.


Na zdjęciu: M.J. Rhett popisuje się efektownymi akcjami, ale dąbrowianie wciąż nie mogą się doczekać pierwszej wygranej u siebie.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus